Zachód słońca nad Oceanem Atlantyckim w Le Pouliguen (44) |
Francuzi są szczególnie przywiązani do swych wakacji. We Francji urlop i długie weekendy to tematy wręcz święte. Wydaje się im, że istniały od zarania dziejów, a tymczasem płatne urlopy wprowadzono raptem w 1936 roku, gdy w wyborach parlamentarnych do władzy doszedł Front Populaire, a i to nie obyło się bez strajków.
Wówczas to bowiem związki zawodowe wykorzystały korzystny moment po wyborach i rzucily w całym kraju hasło do strajku, aby zmusić nowy, lewicowy rząd do konkretnych posunięć. Nie chodziło jedynie o urlopy, ale przede wszystkim o 40-godzinny tydzień pracy.
Na czele rządu stał wówczas słynny Leon Blum i choc jego rząd nie ostał sie długo, to po dzień dzisiejszy kojarzy się z Porozumieniami Matignon (Accords de Matignon) podpisanymi w czerwcu 1936.
To w nich ustalono ustalono m.in. ów 40-godzinny tydzień pracy i dwa tygodnie urlopu płatnego.
Tak, tak, to nie pomyłka!
Pierwsze urlopy płatne, które zapoczątkowały powstanie tak zwanej turystyki masowej, trwały jedynie dwa tygodnie.
Dopiero w dwadzieścia lat i o jedną wojnę światową później urlop płatny stał się trzytygodniowy.
W 1969 zaś roku wydłużył się do czterech tygodni, a w 1982 dołożono pięty tydzień.
25 dni pracujących, czyli 5 tygodni urlopu obowiązuje we Francji do dziś. Do tego niektórzy szczęściarze mają tzw. RTT, ale nie jest to regułą, więc nie bedę się tu wdawać w szczegóły.
Zrodlo |
Przyjęło się więc uważać rok 1936 jako rok narodzin powszechnego prawa pracownika do urlopu płatnego.
Wcześniej tylko niektórzy uprzywilejowani pracownicy mieli jakikolwiek urlop. Na przykład francuscy urzędnicy państwowi mieli już od 1853 roku prawo do dwóch wolnych tygodni (dzięki Napoleonowi III-emu).
Na początku XX wieku dołączyli do nich pracownicy metra i gazowni.
Jako ciekawostkę dodam, że najwięcej - aż 21 dni - uzyskali po pierwszej wojnie światowej pracownicy transportu miejskiego w Paryżu (później firma przekształciła się w istniejące do dziś RATP).
Jednakże wróćmy jeszcze na moment do roku 1936 roku, gdy cała Francja radośnie wyruszyła na urlop. Większość wybrała się oczywiście nad morze ( na szczęście Francja ma sporo wybrzeży). Jechano (nawet po parę dni) rowerami, pociągami, a nieliczni samochodami. Do dnia dzisiejszego rok 36 kojarzy się z beztroską letniego wypoczynku i zwycięstwa związkowców.
Później nadeszły jednak mroczne czasy drugiej wojny światowej i dopiero kilka lat po wojnie Francuzi zaczęli ponownie i coraz bardziej masowo wyruszać na wypoczynek.
Pokolenie urodzone w czasie wojny było pierwszym, które zaczęło systematycznie wyjeżdżać na urlop letni.
Rozwinął się transport, przemysł samochodowy i ośrodki wczasowe. Nadeszły piękne lata 60-te gdy cały Paryż wyjeżdżał latem np na Lazurowe Wybrzeże.
Wiele wiosek przerodziło się w XX wieku w miejscowosci letniskowe.
Migracja ludności do miast i rozwój przemysłu spowodowały, że wiejskie domy rodziców służyły jedynie do spotkań rodzinnych podczas świąt i urlopów.
Do tej pory niektórzy spadkobiercy utrzymują domy dziadków i pradziadków i ustalają kto kiedy spędza tam urlop. Stworzono nawet formę prawną (SCI), która polega na posiadaniu "udziałów" w takim wspólnie zarządzanym domu rodzinnym.
Ja sama miałam okazję oglądać kilka takich domów z końca XIX wieku nad Atlantykiem i powiem wam, że maję one ogromny urok, a wakacje tak spędzane to najpiękniejsze wspomnienia, szczególnie dla dzieci.
Przygotowując ten wpis zerknęłam na strone INSEE (francuski urząd statystyczny), by sprawdzić, czy moje obserwacje z ostatnich 25 lat znajdują potwierdzenie w statystykach.
I rzeczywiście, moje spostrzeżenia pokrywają się w ogólnych zarysach ze statystykami (ale oszczędzę wam tu tabelek, nie obawiajcie się:)
Podam jednak kilka cyfr, bo są dość ciekawe.
W 1964 mniej niż połowa mieszkańców Francji wybrała się na urlop (minimum 4 noce poza domem w celach wypoczynkowych)
40 lat później, w 2004 bylo ich juz 65%, czyli prawie dwie trzecie. Kto się tak rozochocił i kto podróżuje najwięcej i najdłużej ?
Oczywiscie "młodzi emeryci"... Dopiero osoby po 70 podróżują trochę rzadziej.
Oczywiscie "młodzi emeryci"... Dopiero osoby po 70 podróżują trochę rzadziej.
Aktualnie w wiek emerytalny wchodzi tak zwane "pokolenie baby boom", co oznacza, że podróżujących (i nakręcających konsumpcję) emerytów będzie coraz więcej.
46% wszystkich urlopów letnich to pobyty nad morzem. Większość z nich to pobyty u rodziny, u przyjaciół lub we własnym domku letniskowym.
Ogólnie rzecz biorąc Francuzi kochają swoje domki letniskowe, gdziekolwiek by one nie były. Spędzają tam święta i weekendy. Majsterkują, remontują, zapraszają rodzinę i przyjaciół. Nie straszne im korki i kilkugodzinna podróż, aby tylko spędzić kilka dni nad morzem.
Mówię to z całym przekonaniem, bo sama przez kilkanaście lat jeździłam regularnie 460 km z Paryża nad Ocean. Nawet na 3-dniowe weekendy.
Ocean Atlantycki we Francji |
I powiem wam, że w tym szaleństwie jest metoda. Nawet zmęczenie kilkugodzinną podróżą i korkami na wylocie ze stolicy, ulatniają się gdy tylko czlowiek poczuje wiatr od morza. Wówczas najważniejsze jest pójść przywitać sie z Oceanem, choćby o pierwszej w nocy :))
No, ale nie o moich wspomnieniach miałam tu dziś pisać.
Revenons a nos moutons - "wracamy do naszych baranow", czyli wróćmy do tematu :)
W latach 60-70 minionego wieku firmy często zamykały podwoja na cały sierpień i wszyscy jechali na urlop na 4 tygodnie. Pozostały tydzień można było wziąć sobie kiedy indziej.
Takie zwyczaje panują jeszcze i obecnie, ale nie sa już regułą. Ludzie biorą latem dwa -trzy tygodnie urlopu, a resztę rozdzielają sobie na kilka części, aby móc jeździć częściej, choć krócej.
Największy kłopot mają zawsze rodzice dzieci w wieku szkolnym, bo nie dość, że latem jest 8 tygodni wakacji, to są jeszcze ferie jesienne, swiateczne, zimowe i wiosenne. Z grubsza rzecz biorąc dwa tygodnie za każdym razem....
Tu już urlopu nie starcza i trzeba się posiłkować dziadkami, świetlicami, a później i koloniami.
Jak więc spędzają urlopy Francuzi?
1. Przede wszystkim jeżdżą do rodziny (rodzice, teściowie, dziadkowie itd) albo do ich domku letniego.
2. Wyjeżdżają do własnego domku letniskowego (o ile takowy posiadają, a jest takich osób 17%)
3. Wynajmują na tydzień, dwa lub dłużej dom nad morzem lub na wsi (gite lub meublé). Na ogół robią to sami lub dzielą wynajem z przyjaciółmi. Takie eksperymenty jednak to prawdziwy test na trwałość przyjaźni, bo nie każdy ma przecież te same zwyczaje i nie każdy wychowuje podobnie swoje dzieci.
"15 août" (15 sierpnia) to film z roku 2000
o grupie urlopowiczow, którzy wynajęli
rodzinnie willę nad Oceanem w znanym kurorcie La Baule
4. Masa ludzi kocha się w życiu na kempingu. Czasem jeżdżą rok w rok w to samo miejsce i kemping staje się ich domem na cały sierpień (lub w ostateczności chociaż lipiec), a nie na tydzień czy dwa. Niektórzy nawet zostawiają swoje przyczepy kempingowe na przechowanie na całorocznym parkingu nieopodal miejsca, gdzie spędzają urlopy. Nie każdy bowiem ma dom z garażem w miejscu zamieszkania.
Komedie "Camping" (2006) i "Camping 2" (2009)
ułatwią wam zrozumienie filozofii życia na kempingu.
Ciekawostka: "Camping 3" jest właśnie kręcony tego lata:)
5. Koniec lat 60-tych i lata 70-te to rozpowszechnienie się masowej turystyki wypoczynkowej i ośrodków wczasowych z programem sportowo - rozrywkowym nazywanych we Francji Klubami (Club ! - uwaga, nie mylić z Clubami w Hiszpanii, dokąd udają się mężczyźni w konkretnym celu).
Zaczęło się od ośrodków nad morzem i we Francji. Początkowo nawet były to domki kempingowe. W czasem podniesiono standard, otwarto Cluby zagraniczne. Francuscy turysci zaczęli latać tam samolotami czarterowymi. Niektóre jak np kluby marki Look pozostały wygodne lecz niezbyt drogie. Inne jak np Club Med przerodziły się w ekskluzywne ośrodki wypoczynkowe, gdzie turyści jeździli na lans i na podryw.
Jaki cel ma idealny Club? Tak wszystko zorganizować, aby turystom nie chciało się opuszczać ośrodka. Spektakle, sporty wodne, zajęcia sportowe dla dorosłych i dla dzieci. Do tego dodajmy np formułę z pełnym wyżywieniem lub nawet all inclusive (jedzenie i napoje bez ograniczeń) i nikomu nie chce się nawet wyjść poza teren klubu.
Takie ośrodki istnieją do dziś choć obecnie turystyka masowa przeniosła się raczej do innych krajów. Najwięcej turystów w Francji wyjeżdża do Włoch, Hiszpanii, Maroka i Tunezji.
Z kolei kultowe komedie "Les Bronzés" (Opaleni)
trupy z teatru Splendid to świetny obraz początków Clubu Med
Ale masówka i tanie rozrywki nie mogły wystarczyć pewnym grupom socjo społecznym, które widziały w podróżach coraz większe możliwości odkrywania świata.
Powstała potrzeba organizowania wyjazdów grupowych, tzw. objazdówek autokarowych lub samolotowo - autokarowych. Grupie turystów towarzyszył pilot odpowiedzialny za opiekę nad uczestnikami i nad realizacją programu. Prekursorem tego typu wyjazdów we Francji byl istniejący do dziś tour operator Nouvelles Frontières.
"Restons groupés" ("Nie rozpraszać się") to film z 1998 roku o przygodach
grupy turystów na wyjeździe objazdowym w USA
spowodowanych nieuczciwością tour operatora
Od tamtej pory powstała też spora ilość mniejszych, wyspecjalizowanych, bardziej elitarnych tour operatorów, gdzie kładziono nacisk na program kulturalny i zwiedzanie. Takie firmy jak Clio, Intermèdes, Arts & Vie są znane z oryginalnych programów kulturalnych i z tego, że opiekunami są nie zawodowi piloci, lecz historycy, którzy często mają podróż za darmo pod warunkiem, że wykonają pracę pilota i uzupełnią komentarze lokalnych przewodników swymi specjalistycznymi komentarzami.
Powstanie strefy Schengen (klik) i wspólnej waluty euro niezmiernie ułatwiło podróżowanie po starym kontynencie.
Dodajmy do tego rozwój nowych technologii (telefony komórkowe i internet) oraz powstanie tanich linii lotniczych i jasnym się stanie, że obecni TO maja ciężkie życie od jakichś piętnastu lat.
Każdy może sobie polecieć dokąd chce za niewielkie pieniądze. Wszystko lub prawie wszystko można zarezerwować drogą internetową.
Wiele agencji turystycznych przestało być potrzebnych, a te które pozostały musiały diametralnie zmienić styl i metody pracy.
Lat temu jeszcze 20 czy 30 agencja turystyczna zajmowała się wszystkim od A do Z. Doradzała dokąd jechać, co zobaczyć, rezerwowała bilety, hotele i szykowała śliczny carnet de voyage , czyli zestaw informacji , voucherów i biletów, do którego dodawano przewodnik.
Klient płacił za te usługi i często nawet nie zastanawiał sie ile taka agencja na nim zarabia.
Od roku 2000 rynek turystyczny we Francji zrobił się bardziej drapieżny i bezwzględny. Powstały centrale sprzedaży przez internet, które negocjowały dla siebie odpowiedni procent u tour operatorów za każdą sprzedaż.
Klienci chcieli mieć coraz większy wybór, więcej informacji, możliwość kupienia pobytu czy biletu nawet w środku nocy.
Starzy tour operatorzy musieli pójść z duchem czasu i zacząć opracowywać swoje strony internetowe do sprzedaży bezpośredniej. Zaś centrale sprzedaży (Promovacances, Go Voyages) zaczęły zajmować się produkowaniem własnych produktów turystycznych, żeby wyeliminować pośredników.
W ten sposób stopniowo role tour operatora i centrali sprzedaży internetowej zlały się w jedną.
Aktualnie można często kupić pobyt wypoczynkowy z dolotem z dużą zniżką kilka miesięcy naprzód (tzw early birds) lub nawet dzień przed wylotem (last minute)
Każde puste miejsce z zakontraktowanego produktu to strata pieniędzy. Ceny zmieniają siê zależnie od popytu i ilości "klików". Jeśli jakaś data źle się sprzedaje (np początek lub koniec serii czarterowej), to często promocje zapełniają puste miejsca poniżej kosztów. Nic to jednak nie szkodzi, bo ci, którzy pojadą w okresie, gdy popyt jest największy zapłacą dużo wyższą cenę. Najważniejsze by w sumie cały produkt w sezonie przynosił dochód.
Na podobnej zasadzie działają też centrale sprzedaży linii lotniczych i trzeba przyznać, że tanie linie lotnicze stanęły ością w gardle szacownym liniom regularnym. Obecnie nawet zadzierający nosa Air France wprowadził podstawową taryfę z jednym bagażem podręcznym, a mimo to firma nie ma się najlepiej pod względem finansowym.
Do tego dodajmy ogromne rozpowszechnienie się mody na krótkie wypady do innych miast europejskich i nie tylko. Nazywa się je we Francji z angielska city break. Jakże łatwo kupić jest promocyjne bilety do Rzymu czy Wiednia, zamówić w internecie hotel, a na miejscu samemu dawać sobie radę...
I pomyśleć, że jeszcze w latach 90-tych tego typu wyjazdy na długie majowe weekendy organizowane były przez szacownych tour operatorów, z grupami jeździł pilot i cały program, łącznie z wyżywieniem organizowany był zawczasu.
Specjalnie nie wspominałam do tej pory o wyjazdach młodzieży na wymiany studenckie czy do pracy, albo na wolontariat, bo nie są to wyjazdy uznawane za typowo turystyczne. Niemniej jednak młodzież jeździ teraz po świecie dużo więcej niż jeszcze 20-30 lat temu i gdy później zaczynają pracować, to podróż na drugi koniec świata na kilka dni nie jest już czyms niezwykłym.
Nawet 3-dniowy weekend w Nowym Jorku trudno obecnie uznać za jakąś ekstrawagancję....
Myślę, że do tematu produkcji turystycznej we Francji przyjdzie mi jeszcze kiedyś powrócić na łamach bloga. Ja sama w swoim czasie przez 16 lat ewoluowałam zawodowo razem z francuskim touroperatingiem i znam go od podszewki, ale teraz jeśli nie zakończę tego wpisu, to z rozpędu napiszę tu powieść - rzekę :)
Powiedzmy więc, że na ten raz to by było na tyle :))
Kilka słówek i wyrażeń do zapamiętania
dla osób uczących się języka francuskiego :
juillettiste - turysta wyjeżdżający na urlop w lipcu
aoûtien- turysta wyjeżdżający na urlop w sierpniu
chassé croisé - weekend gdy jedni wyjeżdżają na urlop,
a inni z niego wracają, co powoduje korki na autostradach
résidence secondaire - domek letni
résidence principale - główne miejsce zamieszkania (dom lub mieszkanie)
circuit - objazdówka
séjour - pobyt
vol low cost - lot tanimi liniami
vol régulier - lot regularnymi liniami lotniczymi
vol charter - lot czarterowy
accompagnateur - pilot wycieczek
guide - przewodnik
pilot - pilot (samolotu)
hôtesse de l'air - stewardessa
steward - steward
Uwaga ciekawostka:
pax - tak w turystyce określa sie klienta-turyste
(grupa 30 pax, to grupa 30-to osobowa)
jest to określenie międzynarodowe
używane wśród osób pracujących w turystyce
to (tour opérateur) = tour operator
Zapraszam was serdecznie do lektury wpisów pozostałych
uczestników 15-ej edycji akcji "W 80 blogów dookoła świata"
(linki poniżej)
Jeeeeeej skad Ty bierzesz te wszystkie historyczne informacje? Toz to prawie praca licencjacka by wyszla z "wakacjologii" :) Bardzo ciekawe, dzieki :)
OdpowiedzUsuńLubie wiedziec skad sie biora pewne rzeczy czy zwyczaje. No i od czasu gdy zaczelam przygode z blogiem, dociekam tym bardziej skad sie cos wzielo:)
UsuńDzieki za mile slowa:))
Już podczas czytania tego wpisu miałam wrażenie, że to materiał na książkę! ;) Dużo ciekawych informacji, nad niektórymi kwestiami pewnie sama bym się nie zastanawiała ;)
OdpowiedzUsuńCzasem zaluje, ze nie robilam sobie notatek z tych czasow, gdy pracowalam w paryskiej produkcji turystycznej, bo doprawdy moglaby z tego powstac niezla ksiazka pomiedzy komedia a thrillerem :) Szczegolnie nadzorowanie wielkich imprez wyjazdowych bylo zawsze wielka przygoda :)
Usuńbylam jakis dwa lata temu na spotkaniu dla firm irlandzkich zorganizowanym przez lokalna izbe handlowa. Spotkanie poswiecone bylo zakladaniem oddzialow firmy poza granicami Irlandii i mowie o tym ktore kraje wybierac, gdzie dobrze zakladac biznes itp. Pewien slajd z tego spotkania utkwil mi w glowie (niestety nie pamietam dokladnie liczb) gdyz wszystkich chyba zadziwil i rozbawail. Na slajdzie byly wypisane panstwa europejskie a przy nich kolorowe slupki z iloscia dni wolnych branych przez pracownikow w ciagu roku. Byla to srednia wsyskich dni nie tylo urlopu ale rowniez chorobowego, strajku itp. Francja odznaczala sie bardzo wyrazne - gdy inne kraje mialy po 20 dni mniej lub wiecej to Francja miala jakies 60. Nie pamietam dokladnie liczb jak juz wczesniej mowialm ale slupek Francji wprawil wszystkich w zdziwienie, chwile milczenia a potem dyskusje i smiech. I pamietam ze ten slupek byl z trzy razy wiekszych niz w innych krajach.
OdpowiedzUsuńA kempingi francuskie przezylam kilak razy sama z rodzicami gdy bylam nastolatka. I te korki na autostradach. I nasze polskie zdziwienie ze Francuzi nie denerwowali sie tymi korkami tylko na poboczu grali w kule lub wyciagali rozkladany stolik i grali w szachy czy co tam jeszcze ;) nauczylismy sie szybko ze najlpiej unikac wakacji we Francji w sierpniu bo to podobno czas gdy wiekszosc fabryk jest zamykana i wszyscy pracownicy jada wtedy na wakacje :)
Oj tak, w sierpniu niczego raczej tu nie załatwisz. Połowa pracującej Francji byczy się, gdzie tylko może :)
UsuńW sierpniu wszystko sie spowalnia i tylko wybrzeza sa przeludnione :) A ja od lat powtarzam wszystkim , ktorzy chca zwiedzac Paryz, ze powinni przyjechac wlasnie w sierpniu. Miasto puste, paryzanie na urlopach i nawet drogie hotele biznesowe robia super promocje, zeby tylko zapelnic jakos pokoje :)
UsuńCo do ilosci dni nieprzepracowanych z powodu strajkow, chorobowego i opieki nad dziecmi to pozostawie to doprawdy bez komentarza, bo Francuzi sa tu chyba rekordzistami w Europie o ile nie na swiecie...
Ale nawet jak do normalnego, prawdziwego urlopu doda sie owo slynne RTT, do ktorego pewne grupy pracownikow maja prawo, to i tak ilosc dni wolnych robi sie oszalamiajaca...
czyli sierpień czyli dobry termin wybrałam na urlop do Paryża :)
UsuńJAk najbardziej, bo miasto bedzie stosunkowo "puste" :) i przyjemniej zwiedzac i przemieszczac sie:)
UsuńCzekałam na "wstawki" historyczne i się nie zawiodłam :)
OdpowiedzUsuńPodobno według badań, tylko na 3-4 tygodniowym urlopie tak naprawdę się odpoczywa. Może więc Francuzi wiedzą, co robią ;)
Dzięki za francusko-polski słowniczek. Nauczyłam się kilku nowych słów. Tyle lat tu mieszkam, a nigdy nie słyszałam o le chassé-croisé !
Dzieki kochana za mile slowa :)
UsuńNoooo ciekawe!
OdpowiedzUsuńjestem zwolenniczką wielu krótszych wyjazdów, bo po dwóch tygodniach nie umiem się odnaleźć w pracy.
A tak w ogóle to urlopu jest za mało
Powinna być zasada - tyle urlopu ile masz lat :D
Bardzo mi sie spodobala ta zasada:) Moze jakas petycje puscimy w ruch w Europie? :)))
UsuńWiesz kiedy wiem, ze spedzilam prawdziwy urlop i nalezycie wypoczelam? Gdy po powrocie do biura nie pamietam hasla do wlasnego profilu na komputerze i musze albo szukac w notatkach albo dzwonic do helpdesku, zeby mi zresetowali :)))
A ja się zastanawiam - dlaczego Francuzi wolą jeździć samochodami 500 kilometrów nad morze zamiast latać samolotem? Wynika to z ich przywiązania czy może tak jak w Norwegii - loty krajowe są droższe od zagranicznych ? :)
OdpowiedzUsuńTo akurat jest dosc proste. Loty krajowe sa tanie poza sezonem. W sezonie nawet pociagi kosztuja drozej i mniej jest promocji.
UsuńInna sprawa, ze nie kazdy ma ochote leciec samolotem, a potem wynajmowac samochod (drogo) lub siedziec na miejscu. Gdy jedziesz samochodem cala rodzina, to i taniej i wygodniej. No i na miejscu mozesz sobie robic wycieczki po regionie.
Poza tym lotniska sa jednak nieco oddalone. Np gdybym ja chciala pojechac samolotem do miejscowosci nad Oceanem, do ktorej jezdzilam bardzio czesto przez kilkanascie lat, to moglabym poleciec do Nantes, a dalej co? 100 km pociagiem + taksowka + dzwiganie bagazy i dzieci?
Stanowczo latwiej bylo pojechac samochodem (i ekonomiczniej).
Mam nadzieje, ze moja odpowiedz cie zadowala :)))?
Niko,
OdpowiedzUsuńjak fajnie się to czyta :) Dzięki!
U nas rzeczywiście tak długie urlopy to rzadkość, ale chyba też statystycznie podobna ilość Polaków wyjeżdża w czasie wakacji :) Mnie się marzą znów wakacje we Francji, ale chyba to realne i tak najwcześniej na jesieni :)
Pozdrawiam!
To ja dziekuje, za tak mily komentarz. A jesien we Francji potrafi byc wspaniala, tylko unikaj okresu ferii jesiennych (koniec pazdziernika):))
UsuńMieć taki domek po pradziadkach nad Oceanem...mmm :)
OdpowiedzUsuńTez bym sie nie obrazila :)))
UsuńNo i taki miesiąc urlopu to ja rozumiem, można się zresetować, szkoda, że u nas nie chcą tego zmienić. Młodzi ludzie mają teraz naprawdę rewelacyjnie, wszędzie mogą pojechać, świat stoi przed nimi otworem.
OdpowiedzUsuńOsobiscie miesiecznego urlopu nie mialam ani razu w zyciu, ale 3-tygodniowe mi sie trafily kilka razy i doprawdy swietnie sie czlowiek czuje, szczegolnie tak od drugiego tygodnia
OdpowiedzUsuńU Ciebie na blogu zawsze można poczytać historyczne wzmianki :) super! miło się czytało bardzo dużo interesujących i przydatnych informacji - sporo tekstu, ale to był bardzo przyjemnie spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńTo temat na ktory doprawdy moglabym dlugo rozprawiac wiec i tak zmusilam sie do zakonczenia :)
UsuńDzieki za mile slowa:)
Ale byłoby fajnie posiadać taki domek letniskowy nad morzem! Jeszcze mieszkać gedzieś niedaleko, np z 300 km od wybrzeża i wtedy chyba na każdy weekend wyjeżdżałabym na plażę :D
OdpowiedzUsuńChętnie spróbowałabym tzn. "City break", szczególnie kusi mnie zwiedzenie Pragi i Berlina, bo słyszałam, że to piękne miasta ;)
I Praga i Berlin warte sa niejednych odwiedzin. Poluj na promocje samolotowe jesli jedziesz samochodem, bo jak sie trafi cos niedrogiego to nawet na 48h warto "wyskoczyc":)
UsuńBardzo obszerny wpis, ja kocham Bałtyk i plaże z białym piaskiem w okolicach Dębek. Nawet kilkudniowe wypady mają sens :)
OdpowiedzUsuńOch, jak ja juz dawno nie bylam nad Baltykiem.... Jakos mi nie po drodze, a tak bym sie przeszla wzdluz morza opustoszala plaza (czyli obowiazkowo poza sezonem:)))
UsuńBardzo obszerny wpis, ja kocham Bałtyk i plaże z białym piaskiem w okolicach Dębek. Nawet kilkudniowe wypady mają sens :)
OdpowiedzUsuńBardzo obszerny wpis, ja kocham Bałtyk i plaże z białym piaskiem w okolicach Dębek. Nawet kilkudniowe wypady mają sens :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis, naprawdę tyle ciekawostek i informacji wygrzebałaś, wakacje francuskie od podszewki :)
OdpowiedzUsuńDziekuje serdecznie:)
UsuńWOW! Super tekst. Bardzo dużo się dowiedziałam :) Plus bardzo przydatny słowniczek na końcu!
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jeszcze, co w ciągu roku Francuzi robią ze swoimi "letnimi rezydencjami". Jeśli takie domki ma aż 17% Francuzów, to może jest jakaś globalna polityka? Bo co, stoją puste tyle miesięcy?
Ciesze sie, ze ci sie podoba.
UsuńNatomiast co do domkow, to oczywiscie, ze stoja one puste (ewentualnie niektozy udostepniaja rodzinie czy znajomym za drobna oplata)., Ale prawde mowiac najczesciej to nie sa bezosobowe domki, tylko z wlasnymi rzeczami, czasem z pamiatkami rodzinnymi i nie ma sie ochoty nikogo tam wpuszczac.
Jest wiele miejscowosci szczegolnie nad morzem gdzei zima jest 5-10 tys mieszkancow, a latem 150 tysiecy:)
Ale za residence secondaire tez sie placi podatki (foncière i habitation), czasem doglada jej ogrodnik czy firma ochroniarska. Slowem, nawet puste poza sezonem domki napedzaja ekonomie lokalna :)
tak słyszałam, że dla Francuzów urlop to świętość i w sumie mają rację!
OdpowiedzUsuńŚwiętość i temat do rozmów przez cały rok :)
UsuńChyba musze sie przeprowadzic do Francji! :D
OdpowiedzUsuńTutaj wlasnie ludziska zazwyczaj maja 2 tygodnie urlopu, przy czym zazwyczaj trzeba przepracowac rok, zeby dostac tydzien, zeby zas otrzymac 2 tygodnie, czesto nalezy przepracowac, uwaga uwaga! 5 lat!!!
W mojej formie panuja troche inne zasady, ktorymi Amerykanie sa zachwyceni, natomiast ja tylko prycham, bo wiem co nieco o Europie. ;) Mianowicie teoretycznie mam 24 dni wolne w roku. To niemal 5 tygodni, wydaje sie wiec, ze niemal po europejsku. Ale! Te 24 dni musza mi starczyc na urlop, na ewentualne chorobowe swoje i dzieci oraz na inne dni wolne. Kiedy podlicze dni, ktore dzieci maja tu wolne od szkoly, nagle okazuje sie, ze nie wiem czy te 24 starcza, zeby to wszystko pokryc i jeszcze wyjechac gdzies na chociaz kilkudniowe wakacje! Koszmar!
Przeprowadzacie sie jak najszybciej :)
UsuńCi Amerykanie to jednak dziwni ludzie:) wole jednak europejskie podejście do urlopów ...
nie tylko Francuzi ale chyba i Belgijczycy na punkcie urlopów mają bzika...
OdpowiedzUsuńu nas najdłuższy urlop też wychodzi miesiąc ( z niedzielami i sobotami )
Dla Belgijczykow urlopy i wakacje to rowniej temat bardzo istotny, ale z tego co obserwuje juz piaty rok, to ich zwyczaje wakacyjne sa jednak nieco odmienne. No ale to normalne, bo Belgia jest krajem malym i trudno porownywac go z duza sasiadka Francja :)
UsuńThanks:)
OdpowiedzUsuńTak myślę, że ten wyjazd do domku letniskowego ma swój sens: wyjeżdżasz, jesteś na świezym powietrzu, to zupełnie coś innego niż odpoczynek w domu, gdzie zwsze jest coś do zrobienia i gdzie naprawdę trudno oderwać się od wszystkich problemów codzienności!
OdpowiedzUsuńalessandra