Wracam więc do przycinania winnic zimową porą. Niby prosta rzecz, wziąć sekator i podciąć co tam trzeba.
Niby tak, tylko trzeba jeszcze wiedzieć co uciąć, a co zostawić. Gdzie dokładnie obciąć, żeby było nie za długo i nie za krotko.
No i nie oszukujmy się, trzeba być w dobrej formie fizycznej, bo podcinanie nie trwa godzinkę czy dwie, tylko całe dnie i tygodnie.
Wyobraźcie sobie np rządek 260 m, czyli 260 winorośli do przycięcia. Trwa to mniej więcej dwie godziny w wykonaniu osoby wprawionej i sprawnej fizycznie.
Na jednym hektarze jest około 4000 winorośli. Czyli ponad trzydzieści godzin przycinania. A hektar jest przecież nie jeden i nie dwa...
Sekator elektryczny |
Akumulatorek w kamizelce |
Oczywiście nikt nie porywa się na to ze zwykłym sekatorem ręcznym. Często najpierw podcina się górne pędy (łozy) specjalną maszyną zamontowaną na traktorze. Dopiero potem zaczyna się właściwe przycinanie. Potrzebny jest dobry sekator elektryczny (za przeciętnie półtora tysiąca euro!), który zakłada się jak kamizelkę (w środku jest akumulatorek) , a w ręku trzyma się tylko część tnąca połączona kablem z ową kamizelką.
Tak jak już wspomniałam w mym wstępnym wpisie o winnicach , u nas praktykuje się trzy rodzaje przycinania winorośli.
- guyot simple (guyot pojedynczy)
- gobelet (kubek)
- Royat double (Royat dwuramienny)
Nie będę tu opisywać dlaczego daną odmiana musi być przycinana w taki a nie inny sposób, bo zbyt to skomplikowane. Wspomnę tylko, że wybór rodzaju przycinania zależy od siły wzrostu, wiotkości łozy (pędu) i odporności na choroby.
Guyot pojedynczy (zostaje jeden pęd z 6 "oczkami") |
Rządek z prawej już przycięty, z lewej jeszcze nie |
Przycinanie w "kubek" winorośli, które nie są "na drucie" |
Winorośl po przycięciu w "kubek" |
Royat dwuramienny przed przycięciem |
Royat dwuramienny po przycięciu (pozostawione pędy są przyczepiane "do druta") |
W naszej okolicy przycinanie można rozpoczynać na ogół po Świętym Marcinie (11 listopada), a kończyć się musi przed końcem marca. Im później przytnie się winorośl, tym więcej roślina traci soków i tym dłużej goi się.
A co by się stało bez przycinania? No cóż, owoców byłoby niewiele i malutkich, bo cała siła wzrostu poszłaby w przepiękne liście. Zresztą widać to na niektórych pergolach i murach obrośniętych winoroślą w celach ozdobnych.
Ta winnica to szczep odmiany Macabeu. Jej przycinanie przewidziane jest na luty i zależy od pełni księżyca. |
PS. Wpis ten został zgłoszony do Link Party.
Ogrom pracy! A ja się zastanawiam - przyciąć moją winorośl, czy nie? Zasadziłam ją wiosną i miała 2 ( słownie: dwa ) winogrona:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia
Przyciąć na pewno powinnaś, pytanie tylko kiedy to zrobić i jak. Wiem, że w Polskich warunkach przycina się chyba w listopadzie lub w marcu, bo pomiędzy jest za zimno i trzeba winorośl osypać ziemią i chyba nawet jakoś okrywać. U nas tego się nie robi (okrywania), bo mrozów raczej nie ma. Poszperaj może w internecie, bo wiem, że są już polskie szkółki produkujące winorośle i nawet winnice w opolskim i na Podkarpaciu, więc musi być jakaś dokumentacja o uprawie i pielęgnacji w polskim klimacie.
UsuńNatomiast jeśli masz ochotę mieć własne owoce, to nawet z przycinaniem i tak trzeba poczekać 3-4 lata na pierwsze prawdziwe zbiory. Innymi słowy twe 2 winogronka są jak najbardziej normalne :)
Ja posadziłam sobie kolo domu drzewko cytrynowe, bo mi się marzyło moc wyjść i zerwać w każdej chwili cytrynkę. Chyba 3 lata zastanawiała się. Potem dosłownie dziewięć miesięcy dojrzewała na niej jedna cytrynka. Wzdychałam do niej prawie jak Jej Ekscelencja z Seksmisji do swych Świętych Jabłek. W zeszłym roku roku było ich już 41 !! Liczyłam, wiec wiem :)
A w tym nie wiem czy nie będzie znów odpoczywać, bo widzę raptem jeden kwiatek :))
Bardzo ciekawy wpis! Masz wspaniałą wiedzę o winnicach, pasja czy zawód?
OdpowiedzUsuńZawód nie:) Pasja może trochę tak, bo to zaraźliwe. Pasjonatem jest mój małżonek, dla którego jest to również odziedziczony po przodkach drugi zawód. Cała moja wiedza pochodzi naturalnie od niego :)
UsuńMoja mama mieszkajaca na Podlasiu wiec w rejonie dosc chlodnym przycina swoje 2 winorosle w pazdzierniku i potem je okrywa na zime. Winorgon ma sporo kazdego roku ale ich jakosc zalezy juz od pogody i mimo poludnowej ekposycji slonca jest czesto za malo.
OdpowiedzUsuńCzyli pewnie wszystko jest zjadane i na wino już nie zostaje? :)
UsuńMam winorosl kilkudziesiecioletnia, sztuk 1, pnie sie po ogrodzeniu, garazu itd, prawie w centrum Warszawy. Podcinamy pod koniec marca, nie okrywamy na zime. Co roku daje 50-60 kg winogron, bardzo smacznych. Znajomi przerabiaja na wino. Oczywiscie to inna winorosl niz ta "prawdziwa", winna.
OdpowiedzUsuńJak przycinac uczylismy sie z internetu, byly nawet zdjecia w ktorym miejscu ciac, ze trzeba pod katem itd. Milla
Ale wino jest "prawdziwe" jestem pewna.:) Pewnie ci wasi znajomi cieszą się z takiej dobrze "owocującej" przyjaźni... :) A swoją drogą, jak się klimat zmieni, to może i w okolicy Warszawy, albo na mym rodzinnym Żoliborzu, pojawią się prawdziwe winnice :)))?
UsuńCieszę się, że piszesz o winoroślach! Mnie okoliczne winnice zafascynowały jakiś rok temu i uwielbiam je oglądać o każdej porze roku:) Do tej pory jednak tylko je oglądałam, a od teraz będę jeszcze u Ciebie czytać co i jak ;)))
OdpowiedzUsuńWiesz co się robi z winogron z tych winorośli? Uwaga, prędzej czy później będzie tez o winach ... Póki co był tylko jeden wpis o Beaujolais...
UsuńU na bywa zimą ekstremalnie. Chwilowo mrozów nie ma, ale na wszelki wypadek przygotowałam już koszulki dla winorośli:-))) I dziękuję Ci za tak obszerne wyjaśnienia. Nie byłam pewna bo z przycinaniem głównie ozdobnych winorośli jest w naszej okolicy różnie. Ja jednak chciałabym się doczekać chociaż z 5 litrów własnego wina:-)))
OdpowiedzUsuńNika, a macie własne winorośle?
Tak :)))
OdpowiedzUsuńNo teraz to już pozazdraszczam!:-))) Właśnie czytam po raz kolejny " W dojrzewającym słońcu" i "Sezon na winobranie" Patrycji Atkinson. Bo u nas śnieg, a w Dordogne ciepło:-)))
OdpowiedzUsuń