Sobotni czy niedzielny brunch nie jest tradycyjnym posiłkiem we Francji...
W dużych miastach cieszy się on jednak coraz większą popularnością i to od jakichś już dziesięciu lat (naturalnie według moich osobistych obserwacji).
Brunch ma oczywiście wielu zwolenników również w Paryżu.
Ponieważ w piątek czy sobotę wieczorem Paryżanie wychodzą "na miasto" równie często jak i turyści, to i wstają później następnego ranka.
A gdy za późno już na śniadanie, a zbyt wcześnie na południowy posiłek, to najlepszym rozwiązaniem okazuje się właśnie brunch (Breakfast + Lunch = Brunch).
Słowo bynajmniej nie francuskie i brzmi nieco "barbarzyńsko", ale okazuje się ono najlepszym określeniem na ten nietypowy posiłek gdzie wszystkiego jest po troszku, słodkie przeplata się ze słonym, a w sumie okazuje się tego całkiem sporo...
Dziś rano miałam okazję skosztować jak smakuje taki brunch w jednej z restauracji w naszej dzielnicy (spacerkiem to niecałe 15 minut od domu)
Adres ten może być ciekawy także dla turystów planujących zwiedzanie Montmartru, bo restauracja "Au Zaganin", o której chce dziś napisać jest położona na południe od Bulwaru Rochechouart (między stacjami metra Anvers et Barbès-Rochechouart), na prostopadłej do niego ulicy o tej samej nazwie, czyli rue Rochechouart (pod numerem 81).
Restauracja "Au Zaganin" w 9-tej dzielnicy to typowe bistro paryskie, stylizowane na lata 40-te ubiegłego wieku. Serwuje się tam kuchnię francuską i wina ekologiczne.
Nie będę się tu wypowiadać na temat dań obiadowych.
Jako że jadłam tam tylko ów brunch w wersji klasycznej za 19€50 od osoby, ograniczę się tylko do niego.
Rezerwację zrobiłam smartfonem poprzez aplikację "La Fourchette" (istnieje też strona internetowa po francusku, angielsku i hiszpańsku). Przy pierwszym użyciu trzeba tam stworzyć swój profil, ale gdy się go już ma, to wówczas rezerwacja jakiejkolwiek restauracji zabiera raptem 30 sekund.
My zarezerwowaliśmy stolik na 11-tą, ale można było już od 10h30 (i nawet po porze posiłku południowego, czyli o 14.00 czy 15h30 !)
Rezerwacji można również dokonać telefonicznie i mailowo.
Dane kontaktowe są na ich stronie internetowej (link tutaj : klik)
Dla ciekawostki dodam tylko, że istnieje również "drunch" przed wieczornym posiłkiem (może okazać się praktyczny np przed spektaklem w teatrze)
Na 10h30 chętnych wielu nie było. Gdy przyszliśmy punktualnie o 11-ej sala była jeszcze pusta, ale już kilka minut później zapełniła się błyskawicznie i zrobiło się gwarno, bo na dzisiejszy brunch rezerwacji było naprawdę dużo (sala ma 48 miejsc).
W zestawie "klasycznym" jest kawa (lub herbata), świeży sok pomarańczowy, świeże pieczywo (bagietki i bułeczki + masło) oraz dwa rodzaje konfitur. Gdy już zaspokoimy pierwszy głód , na scenie, czyli na stole ukazuje się zestaw główny. Wygląda imponująco!
Poniżej dwie wersje owego zestawu "klasycznego". Różnią się one tylko jednym elementem...
Pierwszy zestaw zawiera plastry marynowanego surowego łososia, a drugi plasterki hiszpańskiej szynki serrano.
Zupka była dziś na bazie dyni (jesień zobowiązuje). Jajecznica świeża, ciepła i naprawdę taka jaka lubię. Udekorowano ją smażonym kawałkiem boczku, który udawał chipsa:). Do tego ser Comté, sałata zielona, frytki z batatów (przepyszne), ser z konfiturą owocową i sałatką ze świeżych owoców.
Sporo było tego wszystkiego i jak najlepszej jakości. Naprawdę warto spróbować, więc jeśli tylko macie okazję być w pobliżu (UWAGA: tylko w sobotę lub niedzielę), to ten akurat brunch polecam jak najbardziej.
Uwaga, to nie jest żaden wpis sponsorowany, a właściciele nie wiedzą nawet, że o nich piszę :)
Trochę mam daleko...;o)
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie wiadomo :)
UsuńPewno bym wybrała drugi zestaw, bo wolę szynkę od surowej ryby :)
OdpowiedzUsuńSzynka była wyborna. A marynowany łosoś przypomniał mi czasy gdy mieszkałam przez rok w Finlandii, bo to tam właśnie jadłam po raz pierwszy tak przygotowanego łososia ... oj, jak to już dawno :)
UsuńTęsknię za Paryżem. Im częściej tu u Ciebie jestem, tym bardziej tęsknię. Lubiłabym takie śniadanko.
OdpowiedzUsuńPodchowaj maluszka i zabierz się do planowania paryskiego wypadu :) Paryż na ciebie czeka :)
Usuńje sais à présent ce qu'est un brunch, c'est bien expliqué, joliment présenté Mais les tableaux au mur me plaisent aussi!
OdpowiedzUsuńC'est une expo temporaire pour promouvoir l'art contemporain :)
UsuńZgłodniałam :)
OdpowiedzUsuńJak będę w Paryżu na pewno tam zajdę :)
Ciekawa jestem, czy tobie tez posmakuje :) Daj mi potem znać :)
UsuńTylko poczekam na cieplejszy czas. Ostatnia wizyta w Paryżu pod koniec lutego bardzo mnie wymroziła :)
UsuńOooo, palce lizac taki brunczyk;)
OdpowiedzUsuńNika a co to wlasciwie znaczy 'a discretion"? Chyba nigdzie tego jeszcze nie widzialam...
Kasiu, "à discrétion" to to samo co "à volonté", tylko bardziej elegancko wyrażone. Na ogol, mowiac o alkoholu lub napojach mowi sie raczej "à discétion", a w stosunku do jedzenia czesciej "à volonté". Sens jest dokladnie taki sam : dowoli, bez ograniczen, tyle ile mamy ochote wypic/zjesc.
UsuńAaaa, dziekuje:) Dobrze wiedziec;)
UsuńJakże inny to świat niż mój i inne smaki. Dobrze, że Twoimi oczami można to chociaż zobaczyć. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLubie próbować nowych rzeczy, ale chętnie tez wracam do znanych i lubianych tradycyjnych smaków.
UsuńA co do próbowania nowych rzeczy, to przypomniały mi się ogromne kości ze szpikiem, o których pisałam tu :
http://notatkiniki.blogspot.fr/2013/04/kosc-na-talerzu-specja-dla-koneserow.html
Frytki z batatów? To ciekawe! Trzeba będzie spróbować. :)
OdpowiedzUsuńOprócz bagietki i białych bułeczek biorę wszystko! Pysznie:)
OdpowiedzUsuńSposób podania jajecznicy w takim kielichu bardzo mi się podoba;)