Po raz kolejny, jak każdego 25-go dnia miesiąca, blogi Kulturowo-Językowe zapraszają na akcję "W 80 blogów dookoła świata".
Biorę i ja udział w październikowej edycji tej akcji o trzech ulubionych produktach z kraju, gdzie mieszkamy lub o którego języku piszemy.
Gdy tylko przeczytałam wybrany przez nas temat, natychmiast pomyślałam o jedzeniu. Temat nic nie wspominał, że muszą to być produkty jadalne, ale takie było moje pierwsze skojarzenie i przy nim postanowiłam pozostać.
Tylko, że po tylu (czytaj wielu, wielu) latach spędzonych we Francji, ulubionych produktów jest bardzo wiele. Po głębszym zastanowieniu postanowiłam swój wybór zawęzić do produktów związanych z morzem.
Jesteście ciekawi jakie to trzy produkty?
Przejdźmy więc do rzeczy :
1° Sardynki La Belle-Iloise z fabryki konserw w Bretanii
Dlaczego wybrałam sardynki? I dlaczego właśnie La Belle-Iloise?
Dawno, dawno temu, przed zamieszkaniem na stałe we Francji, nie przepadałam za sardynkami. Trzeba przyznać, że prawdziwych (świeżych) nie miałam wówczas okazji skosztować, a te w konserwach były suche, twarde i niezbyt smaczne.
We Francji jednak sardynki są inne. Często spożywa się je na przekąskę lub jako szybki, zaimprowizowany posiłek. Dlatego w większości francuskich domów znajdziecie w kuchni kilka puszek sardynek na czarną godzinę, gdy nie będzie akurat czasu na wielkie gotowanie w południe czy wieczorem.
Szybko doceniłam ten zwyczaj i też zawsze miałam 2-3 puszki w zapasie. Na ogół kupowane w zwyklym supermarkecie. I muszę przyznać, że polubilam je, bo były delikatne, nieduże i w dobrym oleju.
Kiedy jednak spróbowałam sardynek La Belle-Iloise (od nazwy wyspy Belle-Ile w Bretanii, choć fabryka jest nie na wyspie), zapałałam do nich miłością dozgonną (a było to lat temu ponad 20). Kupowaliśmy je w firmowym sklepie w porcie w Le Pouliguen nad Atlantykiem, gdzie spędzaliśmy wakacje. Sprzedaż była prowadzona jedynie albo korespondencyjnie albo w firmowych sklepach (wówczas tylko w Bretanii i okolicach). Kosztowały prawie dwa razy drożej od tych ze zwyklego sklepu i choć te jedzone wcześniej nie były złej jakości, to wolałam kupić ich mniej i jeść rzadziej, byle tylko były to sardynki z La Belle-Iloise.
Lata mijały, sardynki jadam niezbyt często, ale zawsze mam kilka puszek w każdym domu i gdy je spożywam, to jest to za każdym razem prawdziwa uczta dla podniebienia.
Na szczęście firma rozwija się dobrze i sklepy firmowe powstały w całej Francji. A od roku nawet na południu Francji w leżącym nieopodal naszej wsi Collioure otworzono sklep firmowy. Od tej pory nie muszę już zamawiać ich korespondencyjnie.
Do historii marki La Belle-Iloise warto byłoby wrócić bardziej szczegółowo w osobnym wpisie, bo tutaj byłaby to zbyt obszerna opowieść. Mam zamiar to zrobić na początku przyszłego roku.
Od czasu do czasu jadam też grillowane świeże sardynki w niektórych portowych restauracyjkach. Choć zapach grillowanych sardynek ciągnie się za klientami przez długi czas po posiłku:)
Najlepsze są klasyczne sardynki Świętego-Jerzego (górne, środkowe zdjęcie) w oliwie z oliwek, choć i te w sosie pomidorowo-czosnkowym są bardzo smaczne (dolne, środkowe zdjęcie) |
2° Anchois solone i marynowane to drugi produkt, który wybrałam do mojej tójki ulubionych produktów
Pamiętam, że jadłam kiedyś w Polsce koreczki z anchois, ale dość rzadko, bo były bardzo słone i nikt za bardzo nie używał ich w kuchni poza dekorowaniem kanapek na domowe przyjęcia czy prywatki.
Dopiero we Francji dowiedziałam się, że można dodawać je do potraw na ciepło i że istnieją też anchois marynowane, które bardzo polubiłam (te oczywiście na zimno).
Ponieważ opisywałam kiedyś jedną z dwóch najważniejszych firm produkujących anchois w Collioure, zapraszam was ewentualnie do zapoznania sie z tym wpisem.
Anchois mogą być marynowane na wiele sposobów. |
3° Ostrygi sa moim trzecim ulubionym produktem, jaki poznalam we Francji.
Moja miłość do ostryg nie była miłością od pierwszego spojrzenia. Intrygowały mnie i odpychały. Podobały się i odrzucały. Zajęło mi sporo czasu, by odważyć się na spróbowanie surowej ostrygi, ale stopniowo tak mi przypadły do gustu, że od paru lat nawet poza wielkimi okazjami, gdzie jada się ostrygi, gdy tylko jestem nad morzem, nachodzi mnie ochota na tuzin, lub choć pół tuzina świeżych ostryg. Moim zdaniem najlepsze są ostrygi z Bretanii, ale te z innych regionów Francji są również dobrej jakości.
Tak, ostrygi - moja miłość, też zasługiwałyby na dłuższą opowieść. Ale to już może bliżej świąt Bożego Narodzenia.
A dziś przypomnę wam tylko wpis, który poświeciłam ostrygom i innym owocom morza z Leucate nad Morzem Śródziemnym.
Ostryga z Leucate w Langwedocji |
*****
Zapraszam was również do lektury innych wpisów naszej grupy blogów
Kulturowo-Jezykowych.
Poniżej znajdziecie linki do tych, które biorą udział w akcji w tym miesiącu.
Austria
Viennese breakfast - 3 austriackie produkty - marki
Chiny
Biały Mały Tajfun - Moje 3 ulubione yunnańskie produkty
Francja
Francais-mon-amour - Moje ulubione produkty z Francji
Love for France - Moje ulubione francuskie kosmetyki
Francuskie i inne Notatki Niki - Moje trzy ulubione morskie produkty z Francji
Między Francją a Szwajcarią - Moje ulubione francuskie produkty
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim - Moje francuskie TOP 3, czyli jak zatrzymać przy sobie Francuza
Madou en France - Ekosprzątanie, czyli moje ulubione francuskie produkty do domu
Love for France - Moje ulubione francuskie kosmetyki
Francuskie i inne Notatki Niki - Moje trzy ulubione morskie produkty z Francji
Między Francją a Szwajcarią - Moje ulubione francuskie produkty
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim - Moje francuskie TOP 3, czyli jak zatrzymać przy sobie Francuza
Madou en France - Ekosprzątanie, czyli moje ulubione francuskie produkty do domu
Gruzja
Gruzja okiem nieobiektywnym - Gdy mi ciebie zabraknie...
Hiszpania
Hiszpański na luzie - Trzy pyszne hiszpańskie produkty
Irlandia
W Krainie Deszczowców - Moje trzy ulubione irlandzkie produkty
Kirgistan
O języku kirgiskim po polsku - Moje ulubione produkty z Kirgistanu
Niemcy
Niemiecka Sofa - 3 rzeczy z Niemiec
Niemiecki po ludzku - 3 ważne dla mnie niemieckie produkty
Językowy Precel - Moje 3 ulubione niemieckie produkty
Norwegia
Pat i Norway - Trzy ulubione norweskie produkty
Szwajcaria
Szwajcaria moimi oczami - Moje trzy ulubione szwajcarskie produkty
Szwajcarskie Blabliblu - Mój osobisty top 3 szwajcarskich produktów
Szwecja
Szwecjoblog - 3 ulubione wynalazki ze Szwecji
Turcja
Turcja okiem nieobiektywnym - Smak i zapach granatów
Wielka Brytania
Angielska Herbata - Moje trzy brytyjskie naj
Angielski C2 - Moje 3 ulubione
Head Full of Ideas - Moje 3 ulubione produkty z Wielkiej Brytanii
Wietnam
Wietnam.info - 3 produkty z Wietnamu, które warto polubić
Włochy
Studia,parla, ama - W 80 blogów dookoła świata, czyli moje trzy ulubione włoskie produkty
No to się rozumiemy :) Trzeba mieć okazję spróbować naprawdę dobrych owoców morza, żeby wiedzieć, za czym ludzie tak szaleją ;) Ja jadam sardynki tajskie, a ostrygi kantońskie - ale koniecznie grillowane ;)
OdpowiedzUsuńNa tym to zawsze polega: jesli sprobujesz czegos kiepskiej jakosci, to trudno docenic dlaczego ludzie tak to lubia. Dlatego uwazam, ze degustujac cos nowego warto sprobowac produktu z gornej polki. Jesli wam nie przypadnie do smaku, to znaczy, ze i te gorszej jakosci nie beda warte sprobowania :)
UsuńZ jednej strony Twój wybór mocno mnie zaskoczył (same morskie stworzenia), z drugiej, jako że jestem regularną czytelniczką Twojego bloga, w ogóle ! Produkty marki Belle-Iloise wożę regularnie do Polski dla Taty. Pamiętam, jak na samym początku, zaskoczył mnie ich duży wybór. No i te śliczne puszki :)
OdpowiedzUsuńMoj brat tez je bardzo lubi. Nigdy nie zapomne, jak kiedys nie pamietalam o wyjeciu prezentu sardynkowego z bagazu podrecznego i przelozeniu do walizki. W rezultacie zabrali i na lotnisku 10 puszek... Glupota prawdziwa (z mojej strony oczywiscie) , bo wiedzialam, ze nie wolno miec puszek:(
UsuńPociekła mi ślinka! Chętnie spróbowałabym wszystkiego, zwłaszcza anchois, których nigdy okazji kosztować nie miałam. Bardzo ciekawi mnie ich smak, słyszałam różne opinie i niektóre bardzo mnie zniechęciły. Mam nadzieję, że będzie okazja spróbować :)
OdpowiedzUsuńMyślę, ze te marynowane polubiłabyś od razu. Z tymi solonymi może być różnie. No chyba, ze zaczniesz kontakt z nimi od pissaladière, o której pisałam niedawno na blogu :))
UsuńNigdy nie miałam okazji spróbować dwóch pierwszych produktów na Twojej liście. Za to niedawno, podczas Festiwalu Smaków w Lublinie, jedna z restauracji serwowała właśnie świeże ostrygi z obowiązkową cytryną do nich. Przy klientach je fachowo otwierali i zrobili taką furorę, że byliśmy jednymi z ostatnich klientów około południa- wyprzedali całe przewidziane na ten dzień zapasy ;) Przy okazji ostatniego pobytu we Włoszech jadłam też pieczone, z dodatkiem bułki tartej i ziół- przepyszne!
OdpowiedzUsuńSardynki i anchois na pewno byś polubiła. Nadrobimy :))
UsuńJa za to nigdy nie miałam okazji spróbowania ostryg. Chodzą za mną długo, bo przecież są tak zachwalane, ale nikt w moim towarzystwie ich nie jada, więc nie miałam jak spróbować odrobinę.
OdpowiedzUsuńNo to możemy się umówić gdzieś nad morzem gdzie hodują ostrygi i z chęcią ci potowarzyszę :))
UsuńOj niestety, żaden z tych produktów nie trafia w mój gust... ale opisałaś je pięknie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :))
UsuńNigdy nie próbowałam żadnego z tych produktów, nawet sardynek... Ale puszki są piękne, kupiłabym te ryby dla samego opakowania ;)
OdpowiedzUsuńJak juz sie zdecydujesz sprobowac, to kup te lepszej jakosci. Jezeli ci nie podejda, to te gorszej jakosci na pewno tez nie :)
UsuńJestem na tak. Czuję, że moglybyśmy we trzy, razem z Natalią Białym Małym Tajfunem, urządzać wspólne kulinarne uczty. :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej :))
UsuńJa sardynki polubiłam w Niemczech :)
OdpowiedzUsuńI jak je przyrzadzaja? W oliwie, czy tez w roznych sosach?
UsuńAle tu morsko! Ja sardynki pamiętam z Polski, dosyć twarde - tak jak to opisywałaś wyżej. Mój chłopak próbuje nakarmić mnie ostrygami za każdym razem jak mamy okazję być w restauracji czy u kogoś na obiedzie ale ja zawsze mam wrażenie że jak mi nie zasmakują, to wspomnienie całego wieczoru będzie bardzo negatywne. Ale mam ogromną ochotę ich spróbować i na pewno to zrobię! :)
OdpowiedzUsuńMoze kup sobie kiedys kilka na sprobowanie gdzies nad morzem, bezposrednio w porcie lub na rynku?
UsuńNadal nie mogę przekonać się do ostryg... Ale najbliższa okazja już za rogiem, na pewno na Boże Narodzenie będą głównym daniem na stole rodziny mojego męża :) W zeszłe święta przełamałam się i spróbowałam ślimaka (i żyję!), może w tym roku uda mi się z ostrygą ;)
OdpowiedzUsuńZawsze radze sprobowac najpierw ostryg z sosem octowo-szalotkowym. Potem z sokiem z cytryny i dopiero na koncu, jak juz je polubisz, bedziesz mogla z przyjemnoscia zajadac sie ostrygami bez dodatkow:)
Usuńja bym z chęcią wszystkie te morskie cuda skonsumowała jako fanatyczka frutti di mare:)
OdpowiedzUsuńTo juz wiemy co bedziemy jesc jak sie kiedys spotkamy :)
Usuń"Morskie" produkty to nie do końca coś, po co sama bym sięgnęła, ale bardzo podobał mi się Twój post!
OdpowiedzUsuńDzieki i jesli bedzie okazja, to ja ci je podetkne, wiec sama nie bedziesz musiala siegac :))))
UsuńJa niestety jestem z tych, dla których owoce morza mogą nie istnieć. Ostryg nigdy nie odważyłam się spróbować, ale anchois mi smakują. Natomiast wszystko co patrzy na mnie z talerza nie ma u mnie szans;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta akcja :)
OdpowiedzUsuńSardynki uwielbiam. W tym roku podczas urlopu w Hiszpanii trafiłam na noc świętojańską, z którą połączone było też święto sardynki :)
Ja powoli przekonuję się do anchois. Za pierwszym razem nie byłam w stanie tego jeść. Ale w czasie ostatnich wakacji w Prowansji już się nimi zajadałam, bardzo zasmakowało mi połączenie z zieloną papryką :)
OdpowiedzUsuńdo ostryg może jeszcze kiedyś się przekonam, na razie mnie nie kręcą ;)
Uhhh jak dla mnie lista nieco ekstremalna, bo nie mogę się jakoś przekonać do owoców morza w żadnej postaci. Może ewentualnie na te sardynki dałabym się namówić, szczególnie w sosie pomidorowym- ale anchois a już tym bardziej małże nie mają szans znaleźć się na moim talerzu. Ale Tobie oczywiście życzę smacznego :)
OdpowiedzUsuń