Miał być śnieg i mróz, a było prawie
wiosennie i troszkę deszczowo. W tym roku po raz pierwszy „popełniłam”
odstępstwo od tradycji i pojechaliśmy w okresie świątecznym na czterodniowy
rejs po Renie.
Miało to oczywiście swoje plusy i minusy i w
tej chwili nie potrafię jeszcze określić czy były to pierwsze i ostatnie święta
Bożego Narodzenia poza domem, czy tylko pierwsze i może nieostatnie.
Statek Leonardo da Vinci został wybudowany w 2003 roku w stoczni w Namur (Belgia) |
Plusem było oczywiście odkrycie czegoś
nowego, co chciałam obejrzeć już od jakiegoś czasu (w tym akurat przypadku
bożonarodzeniowy jarmark w Sztrasburgu i popłyniecie „romantycznym” odcinkiem
Renu)
Bożonarodzeniowy jarmark w Sztrasburgu - przepych stoiska z bombkami |
Udekorowany świątecznie statek tuz przed Wigilią, Boppard, Niemcy |
Minusem był oczywiście brak świątecznej,
domowej atmosfery przygotowań i samego opłatka, tradycyjnych dań i deserów. Uroczysta atmosfera była, ale zupełnie inna.
Życzenia wigilijne Kapitana i załogi |
Spodziewałam się ze większość pasażerów
będzie w „kwiecie wieku” (lub plus), a tymczasem średnią wiekową wyraźnie
obniżyło kilka rodzin z dziećmi. W każdym razie ich obecność spowodowała wizytę
Mikołaja podczas kolacji wigilijnej. Atmosfera była od razu weselsza i na luzie.
Mikołaj rozdający słodycze |
Pogoda była wyjątkowa i choć dwa tygodnie
wcześniej trzaskał mróz i sypał śnieg, to podczas naszego pobytu śladu po nich
już nie było.
************
Wszystkim bardzo ciepło dziękuję za życzenia świąteczne.
Mam nadzieje, ze Wasze Święta minęły w zdrowiu i spokoju.
***
***
- Więcej o rejsie można przeczytać we wpisie z 22 stycznia 2013 : kliknij tu.
- A o gastronomii na statku we wpisie z 23 stycznia 2013 : kliknij tu.
Wspanialy pomysl! Przynajmniej mozna wypocząć i poleniuchowac bezkarnie.Happy New Year!
OdpowiedzUsuńZnakomity pomysł, ja spędzałam Swięta tradycyjnie, ale takich Swiąt nie można nazwać odpoczynkiem...potwornie dużo pracy, biegania...w każdym bądź razie w przyszłym roku chętnie wybrałabym się na wycieczkę po Renie...
OdpowiedzUsuń