wtorek, 29 października 2013

Dżem z pigwy, jak co roku (prawie)


Dżem z pigwy do degustacji natychmiastowej...
     Pigwowych drzew i krzewów wśród winnic nie brak, bo sadzono je od dawien dawna, by umocnić brzegi winnic gdzie występowały różnice poziomów między parcelami, wąwozy i  jary.  W tym roku nic nam jednak nie zostało. Wszystko zniknęło zanim zdążyliśmy zebrać. Po prostu ukradziono. Świadomie czy nie, ale ktoś sobie je przywłaszczył (niektórzy - głównie osiadli od niedawna w naszym departamencie "nowi" - uznają, że co wśród winnic to niczyje, nawet winogrona są czasem dla nich "niczyje" i je sobie często zbierają przed winobraniem tak jak jagody w lesie).  

   Szkoda, że nic nie zostało. Wszystkiego i tak byśmy nie zebrali, więc i dla niedzielnych szabrowników by wystarczyło. Ale mogli choć trochę zostawić na pocieszenie... W przyszłym roku chyba powieszę jakieś kartki na drzewach z apelem o pozostawienie np 10% :))

Dobrze chociaż, że mamy wśród znajomych zaprzyjaźnionego szczęśliwego posiadacza pigwy, której nikt nie ogołocił. Dzięki temu zostałam dziś obdarowana dużą skrzynką pigw, czyli  po francusku "coing" (uwaga lingwistyczna dla uczących się języka: owoc o nazwie "coing" rośnie na drzewie o nazwie "cognassier")



Te pigwy na konkursie piękności mogłyby zająć pierwsze miejsce...   od końca, ale są za to niczym nie pryskane i tak ekologiczne, ze bardziej się chyba już nie da :))


Udalo mi sie dzis zuzyc mala czesc owocow z otrzymanej skrzynki. Obieranie i  krojenie to prawdziwa wprawka dla jakichs Herkulesow, ale i tak udalo mi sie uzyskac 1,5 kg czystych kawaleczkow pigwy. Dodalam do tego 1 kg cukru i dwie szklanki wody.  Wszystko zagotowalam w garnku i gdy pigwa byla miekka, zmiksowalam owoce z sokiem. Lekko jeszcze podgrzalam i gdy zgestniala nalozylam do wyparzonych goracych sloiczkow, a czesc do miseczek do natychmiastowego spozycia. Nie chcialam tym razem rzadkiej konfitury wiec odparowalam mase na tyle, by powstal dzem do smarowania.

Pigwa jest wspanialym zrodlem witaminy C, wiec mam zamiar faszerować tym dżemem cala rodzinę (czy to do chleba, naleśników, czy to do herbaty).




     W momencie gdy piszę te słowa, słoiki stygną powoli po pasteryzacji, więc zdjęć z naklejkami jeszcze nie ma.  

    W skrzynce zaś czeka co najmniej dwa, trzy razy tyle owoców, co zużyłam na dżem, więc muszę się zastanowić czy powstanie z nich następna porcja dżemu, czy może cos innego... Może jakaś naleweczka?

14 komentarzy:

  1. Ja własnie dzisiaj robiłam naleweczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, znowu mnie kusiło, żeby coś napisać, ale już nie będę. :))
    Szkoda, że Was okradli.
    Wygląda smakowicie bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Niki
    .W tym roku nalewki z pigwy nie robiłam. Zamiast nalewki kilka słoiczków soku. Nino do pigwy dodaje soku z cytryny a w tym roku dałam trochę pomarańczy do smażenia. Z pomarańczą smakują mi , chociaż lubię również samą.
    Ja najpierw obieram pigwę , kroję na ćwiartki i wykrawam gniazdo nasienne i te twarde części. Mój mąż po obraniu od razu wykrawa cząstki i zostaje twarda cześć i to chyba łatwiej:)
    Z kradzieżami...brak słów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja dostałam 1 pigwę :) i teraz zastanawiam się co z nią zrobić

    OdpowiedzUsuń
  5. Naleweczka brzmi rozsądnie...;o)

    OdpowiedzUsuń
  6. Naleweczka w tym roku nie dla mnie:) Ale dżem - chętnie. Nie mam pigwy, kupię sobie:) Dżem z jabłuszek zrobi mi Tata:) Podziwiam Twoje spokojne podejście, ale w sumie co zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, coś mi się tu porobiło, że mi się poprzedni komentarz opublikował pod inną niż zwykle nazwą, przepraszam, może następnym razem jakoś inaczej tu wejdę, to będzie dobrze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wygląda apetycznie ten dżemik:) A nawleka to bardzo dobry pomysł:) Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wstyd sie przyznac, ale pigwy nawet nie rozpoznalabym na drzewie. :) Ale dzemik wyglada pysznie, a naleweczka juz w ogole brzmi bosko! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. :)... ale ten dżem wygląda... :)! Z chęcią bym zjadła choć łyżeczkę... :). Naleweczka w zimie będzie w sam raz :D.

    OdpowiedzUsuń
  11. C'est une des spécialités de ma mère mais elle est âgée et commence à trouver que c'est "très sportif", cette pâte de coings.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki wam wszystkim dziewczyny za komentarze . Oto wiadomości "z frontu"...

    Dziś była druga tura "pigwowa" i w trójkę spędziliśmy cały ranek na obieraniu, krojeniu i smażeniu/gotowaniu...

    Teraz :
    1. Kolejnych parę słoików z dżemem pasteryzuje się w mojej machinie z piekła rodem :)
    2. Gąsiorek z przyszłą naleweczka już sobie ślicznie stoi, ale tu musimy się wykazać siłą woli i cierpliwością.
    Gąsiorek ma 5 l, ale tylko połowa jest "zajęta":)
    3. No i nawet zrobiłam zagęszczoną wersję musu owocowego , z której powstanie galaretka z pigwy (jak zastygnie, to się ją kroi i można obsypać kawałki cukrem ; spożywa się po kawałeczku jak czekoladki z bombonierki)

    Lison,
    mardi on a fait que la confiture. Mais ce matin j'ai gardé aussi une partie pour faire la pâte de coings.
    On va voir les résultats :)
    Je me souviens de celle de ta maman l'année dernière. C'était un délice !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Pigwa-wspomnienie dzieciństwa...:) Zawsze u babci kompot z pigwy obowiązkowe :)
    A co do Twojego pytania-tak udało się, co prawda niewiele,ale o tym w następnym poście, zapraszam!:)

    OdpowiedzUsuń