niedziela, 5 lutego 2017

Tapenade z zielonych oliwek

    Od wczoraj siedzę sobie na południu Francji i choć piękne słońce przeplata się z deszczem i silnym wiatrem (a to jeszcze nie marzec), to po szarości ostatnich dwóch tygodni na północy, tutaj jest mi już tak jakoś weselej. 
    Powiedzmy, że tydzien urlopu w perspektywie ma w tym przypadku pewnie również wpływ na mój nastrój. 
   Zabrałam się więc dziś za eksperyment kulinarny, czyli "kotlet" z selera w cieście z mąki z soczewicy. Wyszło całkiem smacznie, więc może za jakiś czas powtórzę tę próbę z inną mąką. 


    Potem ogladalam w telewizji długo oczekiwany program Reportages, bo w dzisiejszym odcinku tematem było Perpignan, stolica Roussillon. A ciekawił mnie o tyle bardziej, że znam osobiście fotografa, który był jednym z bohaterów reportażu. 
Program był zrobiony bardzo dobrze i dość wiernie oddaje atmosferę regionu. Patrząc na to co pokazywano o kuchni katalońskiej, przypomniałam sobie, że miałam przecież zrobić dziś tapenade, pastę z zielonych oliwek.

    Nie jest to wprawdzie katalońska potrawa z Roussillon, ale bardzo typowa dla kuchni śródziemnomorskiej. 

    Zrobiłam. Zaczęłam ją przekładać do słoiczków i miałam już włożyć ostatnią porcję do trzeciego z nich, gdy przyszło mi do głowy, że wśród moich czytelników są może jeszcze osoby, które nie znają tapenade. Chwyciłam więc szybko za aparat i dzięki temu mogę tu teraz wrzucić aż dwa zdjęcia z moją pastą z zielonych oliwek.

Skończyłam już prawie nakładać do słoiczków...

Oczywiście musiałam spróbować jak wyszło,
a że miałam pod ręką jedynie chrupkie pieczywo....

    Przepis jest bardzo prosty i szybki w wykonaniu o ile użyć maszynki do mielenia mięsa (lepiej nie siekać robotem, bo konsystencja będzie zbyt kremowa). 
    Można oczywiście wszystkie składniki utrzeć w moździerzu, co może być lepsza opcja przy małej ilości, ale ja dziś nie miałam cierpliwości, a poza tym miałam aż pół kilograma oliwek do przetworzenia. Przepis jednak podaję w wersji na 20 dkg oliwek, bo to i tak sporo. Najlepsze są oliwki bez żadnych dodatkowych przypraw smakowych, czyli "nature".

Składniki: 
  • 20 dkg oliwek zielonych bez pestek
  • 10 dkg solonych filetów z anchois
  • 10 dkg kaparów z octu (odcedzonych)
  • 3-4 duże ząbki czosnku
  • ciut soku z wyciśniętej cytryny
  • czarny świeżo mielony pieprz
  • oliwa*


   Wszystko wrzucilam do maszynki do miesa : oliwki, kapary, czosnek i anchois. Nastepnie zmielilam czarny pieprz bezposrednio nad miska i dlugo mieszalam otrzymana mase dodajac troche oliwy z oliwek. 
   Wystarczyło mi na trzy sloiczki, ktore ciasno wypelnia sie otrzymana masa i polewa oliwa z wierzchu. Potem wkladamy je do lodowki i mamy tapenade na pare dni. 
   Najlepiej wykonac ja dzien wczesniej, bo smaki musza sie troche "przegryzc", jak mawiala moja babcia. Ale ja musialam oczywiscie od razu sprobowac czy czegos jej nie brakuje. Wyszla tak jak chcialam, wiec ostatkiem silnej woli zamknelam sloiki i schowalam do lodowki.

   Tapenade można podawać na pieczywie chrupkim, tostowym czy na chrupkiej bagietce. Świetnie się bowiem nadaje do pogryzania na aperitif. 

   Można ją również dodawać do różnych mięs, makaronów czy nawet ryb. Na zimno można ją dodać do sałatki z pomidorów, czy nadziać nią jajka na twardo, albo małe pomidorki. 

  Powyższy przepis jest chyba najprostszy, ale istnieją też wersje nieco bardziej wyszukane, bo z dodatkiem bazylii, musztardy czy tymianku. Cokolwiek byście jednak nie dodali, to smak oliwek ma pozostać dominujący, a wszelkie inne składniki są tylko tłem.


                                                                Jedliście już tapenade?
  A jeśli tak to jaką i w jakiej formie?
  Ciekawa jestem czy wam smakowała, bo ja sama nie od razu się do niej przekonałam.



______________________
* celowo nie piszę "oliwa z oliwek", bo oliwa = olej z oliwek, czyli "oliwa z oliwek" to moim zdaniem to samo co "masło maślane"

5 komentarzy:

  1. Och, cudowny przepis (może poza anchois, bo nie jadam). Zrobię sobie coś w tym stylu z moimi kiszonymi cytrynami, które są o niebo lepsze niż świeże. Lecę do kuchni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melduję, że wyszło doskonałe, wspaniałe, fantastyczne, przepyszne! Dziękuję bardzo za inspirację.

      Usuń
    2. No to jest najfajniejszy komentarz jaki mozna przeczytac pod wpisem na taki temat :) Dzieki Tofalario:)

      Usuń
  2. Koniecznie muszę spróbować, choć w tym miejscu we Francji, w którym jestem asortyment w sklepach mam mocno okrojony:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tapenadę! Ale zazwyczaj z czarnych oliwek :) kojarzy mi się z wakacjami na południu Francji... Aż się rozmarzyłam o wakacjach!

    OdpowiedzUsuń