piątek, 2 maja 2014

Kwiecień 2014 - podsumowanie miesiąca






Głównym punktem programu w kwietniu był oczywiście rodzinny wyjazd na święta na Warmię… 
Po za tym tylko praca i praca. No i  parę spektakli teatralnych :))

  1. 4100 km  przejechanych pociągami TGV i Thalys podczas 9 przejazdów; 
  2. 4700 km samolotem podczas 4 lotów
  3. kilometrów samochodowych tak  z 1500 :)
  4. 3 razy teatr w Paryżu
  5. 3 razy teatr w Brukseli
  6. mój pierwszy wpis gościnny na blogu innym niż mój, czyli w Klubie Polki na Obczyźnie
  7. 1 wyjazd służbowy
  8. Wielkanoc w Polsce na Warmii po raz pierwszy od niepamiętnych czasów :)) 
  9. "zwiedzanie" Grunwaldu
  10. San Jordi w Collioure (tu klik do wpisu o San Jordi 2013)

***
A w jednej z sztrasburskich kwiaciarni zauważyłam w kwietniu porcelanowego ślimaka i tak sobie myślę od tamtej pory jakby to on ślicznie wyglądał wśród kwiatów na podwórku w mojej Południowej Arkadii…
Tylko cena jest doprawdy zaporowa :(



***

Na koniec kilka ujęć paryskiego, kwietniowego zachodu słońca w tonacji różowej :)




A jak wam minął ten kwiecień ?

19 komentarzy:

  1. Masz power:)
    A ja Ci dziekuje za kwietniowe spotkanie i pyszne konfitury:))

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurcze... miesiąc minął Ci intensywnie... normalnie do pozazdroszczenia !
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. J'ai passé Avril en vignes, en montagne et à Barcelone. Moins de km que toi mais une vie intense. Un bel avril, en résumé.

    OdpowiedzUsuń
  4. moja droga paryski zachód słońca...odpłynęłam....bez dwóch zdań ! :)))))) ach !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami sa takie magiczne momenty i warto miec wtedy chocby telefon pod reka.
      To ulotne kilka chwil, ale jakze piekne:)

      Usuń
  5. oj to sie dzialo...) piekny tez paryski zachod....

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. To pewnie przed ta wasza wyprawa szwajcarska :)

      Usuń
  7. W kwietniu zdawałam egzaminy, ktore maja mi na nowo ułatwić życie. Niestety częściowo bez powodzenia, w zwiazku z tym mam nastroje nadal minorowe. Swieta z mężem to tez jakby pytanie, ktore zadalam u siebie na blogu "co ja tutaj robię", i w zwiazku z ludzmi, i miejscem.. Miesiąc do przodu, a poczatek maja to urodziny, jeszcze gorzej. Ile trzeba siły, żeby to znosić, ale jeszcze parę dni i myślę, że coś się zmieni. Moje plany awaryjne najlepiej się spełniają. Pa, do weselszych czasów, przynajmniej u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwaga, weselsze czasy juz sie zaczynaja :) Rozejrzyj sie dookola!
      (Ja wróżką jestem :)))

      Usuń
  8. Paryż... jakże marzę, żeby tam pojechać ...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazde marzenie moze sie spelnic, a to nie jest zbyt nierealne :) Powodzenia!

      Usuń
  9. Mnóstwo wydarzyło się u Ciebie w kwietniu.
    Co do ślimaka - masz może prawdziwe w swojej Arkadii? Jeśli tak, to po co ponik? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam prawdziwe, ale ostatnio buszuje u nas jez i chyba je wszystkie wyzarl. Nie mowiac o tym, ze one wychodza po deszczu, a dawno nie padalo :))
      No a ten porcelanowy slimak byl wielkosci psa, nikt by mi go nie polknal :))
      Ale i tak nie kupilam :) Gorzej, bo tylko przez kilka sekund bralam taka opcje pod uwage (kupno transport ze Strasbourga do Perpignan) … Chyba robie sie rozsadna ?:)

      Usuń
  10. Paryż uwielbiam )))) piękny też na różowo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to bylo raptem kilka chwil tego rozowego :)

      Usuń