Czerwiec to taki trochę dziwny miesiąc.
Po długich majowych weekendach człowiek
czuje się już jedną nogą na wakacjach, a tu nagle przychodzi czerwiec, miesiąc
bez żadnego święta (we Francji Boże Ciało nie jest dniem wolnym od pracy) i
nagle trzeba powrócić do normalnego trybu życia i pracy.
Nawet na teatr mało było
czasu L
Co nie oznacza, że podczas normalnych,
dwudniowych weekendów nic się nie dzieje.
U mnie często dzieje się wiele, tyle że
gdy weekend dłuższy to można również odpocząć, a gdy zwykły, krótki, to
przyjemność opłacona jest czasem zmęczeniem.
W czerwcu tego roku gwoździem programu były
u mnie obchody 200-lecia bitwy pod Waterloo. Impreza imponująca i tak ciekawa,
że ciągle nie skończyłam jeszcze przygotowań do wpisu na ten temat, bo przecież
życie po obchodach Waterloo trwa nadal i jakoś nikt nie dał mi urlopu na
pisanie postów na blog J
No, ale skończę już ten nieco przydługi (i
tak niepodobny do mych zwykłych podsumowań miesiąca) wstęp.
Jakie wiec mogę wymienić czerwcowe
punkty ?
- 2200 km przejechanych pociągami TGV, Thalys (4 przejazdy)
- 600 km przejechanych liniami autobusowymi iDBUS (2 przejazdy)
- 1500 km samolotem podczas 2 lotów (AF i Ryanair)
- pierwszy raz wspięłam się na szczyt Tour-Saint-Jacques (Wieża Św. Jakuba) w centrum Paryża (post na liście oczekującychJ)
- wzięłam tez udział w zwiedzaniu dzielnicy Łacińskiej w Paryżu w formie spektaklu
- żadnego kina, żadnej wystawy i tylko raz (!) teatr : « Lukrecja Borgia » w Comèdie Française – w roli głównej aktor (tak, mężczyzna) Guillaume Galliene ; prawdziwe wydarzenie teatralne, a byłam tam z koleżanką blogerką i znawczynią teatru J
- cztery dni jak zwykle w Strasburgu i spotkanie z inna koleżanką blogerką z Klubu Polek na Obczyźnie, która przyjechała specjalnie na spotkanie z Luksemburga by poznać mnie i jeszcze jedna Klubowiczkę ze Strasburga J
- to właśnie w Strasburgu zjadłam w tym miesiącu po raz pierwszy połączenie ryby ze świeżymi malinami i jabłkiem… dziwne, ale wyśmienite smakowo połączenie; na dodatek orłoryba (fr. maigre de ligne) również jadłam po raz pierwszy w życiu
- po raz pierwszy jadłam tez specjalność z północnej Alzacji (zapomniałam nazwę, ale w poniedziałek się dopytam i dodam w tekście)
- dwa dni i dwa spektakle podczas obchodów rocznicy bitwy pod Waterloo – niesamowita impreza i gdybym nie znała wyniku bitwy, to patrząc na obchody można by przypuszczać, że to Napoleon, a nie Wellington okazał się zwycięzcą;
- ostatni weekend spędziłam u wrót Prowansji, czyli w okolicach Awinionu i Pont Saint Esprit
- w czerwcu odkryłam też fajną hamburgerownię w Paryżu "King Marcel" gdzie wszystko jest 100% francuskie (wpis klik)
- na początku miesiąca poszłam też w Paryżu obejrzeć Pont des Arts, z którego zdjęto właśnie kłódki zakochanych (wpis klik)
No i zrobiłam sobie własnym sumptem logo.
Nie jest idealnie takie jakie bym chciała, ale biorąc pod uwagę,
że zrobiłam je w wolnej (krótkiej) chwili, to i tak jestem zadowolona.
Póki co musi takie wystarczyć :)
A wy co o nim myślicie?
Logo jest super. Bardzo mi się podoba. Czerwiem minął mi szybko i w sumie byle jak. Tyle spraw do ogarnięcia i obowiązków, że dobrze, iż już po czerwcu. Teraz będzie nieco spokojniej, w końcu. Tylko dwa przeloty?! Jak nie Ty :)
OdpowiedzUsuńOdpoczywam :) od samolotów :)
UsuńRany, ale dużo zrobiłaś w czerwcu! Takie podsumowania naprawdę są dobre!
OdpowiedzUsuńChętnie odwiedziłabym kiedyś Strassburg :)
Widać, ze prawdziwa z Ciebie podóżniczka ;)
A mi się Twoje logo podoba i to bardzo, szczególnie z tym "N" na początku ;)
Ciesze sie, ze i tobie logo sie podoba. Ja mialam wrazenie , ze czerwiec byl raczej spokojniejszy od innych miesiecy. Dlatego warto robic podsumowania. I warto tez zwracac uwage co sie zrobilo pierwszy raz... Ja zaczelam od niedawna, a przeciez to tez istotne lecz ulotne wspomnienia :)
UsuńA os Strasburgu wlasnie opublikowalam wpis, wiec zobacz, ze doprawdy warto przyjechac:)
Ale intensywny miesiąc! masz szalenie pozytywne życie! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJejku Dziewczyno ileż Ty robisz tych kilometrów, zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńAle ryba z owocami? chyba bym się nie odważyła;)