poniedziałek, 31 października 2016

Notatki warszawskie - 1 listopada

Co oznacza dla mnie przyjazd do Polski na 1-go listopada? 

Odwiedziny cmentarzy, gdzie są groby bliskich? To oczywiście powód najważniejszy, ale nie jedyny. 

Przede wszystkim groby bliskich osób są już teraz rozsiane po całej Polsce i wszędzie być się nie da. Ograniczam się więc do grobu ojca i babci na warszawskim Cmentarzu Północnym. Nie są ze sobą spokrewnieni, a od tylu lat dzielą jedną kwaterę wieczystą. Teściowa z zięciem. 
To nasz główny grób odwiedzany przeze mnie, przez moją mamę i brata z rodziną. Wymieniłam odruchowo siebie na pierwszym miejscu, a powinnam raczej na ostatnim, bo to ja bywam tam najrzadziej już choćby dlatego, że od dawna mieszkam poza granicami Polski. 

Od niedawna po tej wizycie udaję się na drugi kraniec cmentarza, w odwiedziny do przyjaciółki ze szkoły podstawowej, która sama zadecydowała o ostatecznej zmianie adresu. Jej  kwatera jest malutka, bo urna nie zabiera wiele miejsca.

Od kilkunastu lat mam też "wirtualny" grób bliskiej osoby. Gdyby nie był wirtualny, to musiałabym jechać aż do Paryża. Ale to ja decydowalam o tym jaki on będzie i zdecydowałam, że nie chcę mieć dodatkowego miejsca osobistych pielgrzymek. Z tej przyczyny prochy rozwiał na cztery strony wiatr, a ja zapalam znicz lub zwykłą świeczkę gdy tylko chcę go odwiedzić. Dlatego nazwałam go "wirtualny".

Wracając jednak do pytania czym jest dla mnie przyjazd do Polski na owo listopadowe święto, to chodzi mi rownież o celebrowanie pamięci wszystkich zmarłych. I tych zmarłych za Ojczyznę i tych, którzy byli dla niej ważni. 

To dlatego po porannej wizycie na grobach "własnych", następuje u mnie druga wizyta na grobach "wspólnych". Nie bywam w Polsce co roku na 1-go listopada, a we Francji to święto jest dużo mniej uroczyste. Może dlatego nie wyobrażam sobie być w Warszawie tego dnia i nie pójść na Powązki. I te wojskowe i te cywilne. 

Spacerować wsród morza zapalonych zniczy i zapalić kilka swoich na grobach, gdzie nie ma żadnego. Zatrzymać sie chwilę przed grobem znanego pisarza czy aktora, a potem uronić wstydliwie łzę przy mogiłach powstańców warszawskich. 

Tego popołudnia czuję się częścią wielkiego narodu.


13 komentarzy:

  1. Do Polski lecę dopiero dziś wieczorem, takie miałam możliwości transportowe. Jutro do pracy, więc nie będę w tym roku na grobach dziadków. Ostatnio dużo niedobrego się działo, więc nawet się nad tym nie zastanawiałam jakoś szczególnie, ale teraz, po przeczytaniu Twojego wpisu, trochę mi jednak smutno, wolałabym dzisiaj być w domu rodzinnym, a nie dopiero w piątek, jak mam w planie. W przyszłym roku przylecę wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem nie da sie byc we wszystkich waznych miejscach okreslonego dnia. Pozdrawiam i szczesliwej drogi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rok temu, dokladnie 1 listopada zmarła moja najukochańsza babcia. Jedyna przyjaciółka, na dobre i na złe. Dziś siedzę w Bergen i nie mogę uwierzyć, że mnie nie ma w Warszawie...Życie.
    Pozdrawiam serdecznie. Justyna

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podobają mi się Twoje przemyślenia, a w szczególności ostatnie zdanie. Od kiedy mieszkam we Francji bardzo brakuje mi możliwości spędzenia 1 listopada w rodzinnych stronach, ale też mam w pamięci mnóstwo kolorowych zniczy, wiele znajomych i nieznajomych twarzy ubranych w grube kurtki i spacerujących między grobami oraz to specyficzne poczucie jedności... Teraz tego dnia pozostaje mi tylko pomodlić się w kościele i zapalić świeczkę ku pamięci moich bliskich.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wieczorny spacer po cmentarzu to już rytuał. Ja przychodzę na krakowskie Rakowice do tych znanych i mniej znanych. To juz rytuał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie mysle, ze pora by chyba pojechac w koncu na Cmentarz Rakowicki. Nigdy nie bylam...

      Usuń
  6. Wizyta na cmentarzu w tym dniu to dla mnie niemalże stały element listopada. Choć jak wiadomo różnie to bywa i po prostu nie zawsze da się być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie. Lecz gdy nie mozna byc na "swoim" cmentarzu, to warto wejsc na jakis inny , najblizszy i polyslec o bliskich, ktorzy odeszli chocby ich groby byly o setki kilometrow:)

      Usuń
  7. Często nie da się być w konkretnym miejscu nawet jeśli tego chcemy. Pomysł z wirtualnym jest na prawdę dobrym pomysłem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładnie napisane.
    ja jestem zdania, że cmentarze nie powinno się odwiedzać jedynie "od święta".

    OdpowiedzUsuń