poniedziałek, 1 września 2014

Sierpień 2014 - podsumowanie miesiąca

Sierpień był miesiącem spokojnym …

I poświęconym w dużej mierze odpoczynkowi po całorocznych cotygodniowych wędrówkach 





  1. 2200 km przejechanych pociągami TGV i Thalys podczas 4 zaledwie przejazdów;
  2. 1200 km samolotem, 1 przelot (! tylko jeden ! czyli tyle co nic:)
  3. kilometrów samochodowych tak z 500, ale raczej na bliskie wycieczki wokół naszej Południowej Arkadii np KLIK TU :)
  4. zero teatru, zero kina, prawie bez telewizji (detox totalny)
  5. weekend w Prowansji (klik1, klik2 lub klik3)
  6. koncert charytatywny piosenek Jean Jacques'a Goldmana w Le Boulou (66160)
  7. przepiękny pokaz sztucznych ogni w Collioure (klik tu)
  8. wycieczka w góry w okolicach Biure (Empordà, Katalonia)
  9. zwiedzanie Muzeum Sztuki Współczesnej w Céret (66400)
  10. wycieczka do Arques et Rennes-le-Château (obie miejscowości mają kod 11190), czyli w pasmo Corbières (departament Aude, Kraina Katarów)
  11. wystawa fotograficzna w Perpignan (66000) w ramach "Visa pour l'Image"
  12. zrobiłam trochę przetworów na zimę : konfitury z dzikich jeżyn, pomidory suszone w oliwie, papryka pieczona w oliwie…
  13. no i winobranie… i posiłek z ekipą na jego dobry początek
A jaki był wasz tegoroczny sierpień?




Zapraszam tez do polubienia Fanpage'a
"Francuskich i innych notatek Niki" na FB
***




Poznajecie? To Picasso (zdjęcie pocztówki),
a oryginał widziałam w Céret (patrz punkt 9)

8 komentarzy:

  1. cudowny miałaś ten sierpień! :)
    a u mnie było rodzinnie,słonecznie,spacerowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego, skoro zawieral wyczekiwany od roku 3-tygodniowy urlop :))
      Juz tylko ten fakt kwalifikuje go do okreslenia mianem "cudowny" :))

      Usuń
  2. Imponująca statystyka, a przecież to również piękne wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim wspomnienia… A statystyka tylko pomaga sobie zdac sprawe jak wiele sie dzieje na codzien :)

      Usuń
  3. Sądząc po długości listy, to aż taki spokojny to on znowu nie był:) Małże wyglądają super smakowicie!

    OdpowiedzUsuń
  4. No to u mnie dużo mniej kilometrów, ale wrażeń równie dużo (o czym dziś się zwierzam na blogu). Przetwory za to w pełni! Obsypało nas w tym roku dziwnymi śliweczkami, Sahib wlazł na drzewo, potrząsnął - wyszło 13 litrów dżemu. A jeszcze jabłka w kolejce. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sliwek zazdroszcze… Choc mam jeszcze dzemy i powidla z zeszlorocznych mirabelek… Ja w tym roku pracowalam gdy byly najpiekniejsze owoce i stad asortyment przetworow my wyszedl zupelnie inny :) Wlasnie skonczylam zdjecia do postu na ten temat.
      "Ide" sobie poczytac do ciebie o tych wrazeniach :))

      Usuń