Visa pour l'Image to bardzo ważne - światowej rangi - wydarzenie dla zawodowych fotoreporterów, którzy tak często narażają własne życie by dotrzeć i utrwalić na swych fotografiach ludzkie tragedie, konflikty społeczne i polityczne w tych najdalszych, ale i w tych bliższych, zakątkach świata.
Tegoroczna edycja, jest juz 26-tą z kolei i kto mieszka w okolicy Perpignan, a jeszcze nie widział, ma szansę na obejrzenie wystaw do końca tego tygodnia. Następnie będą one zamknięte dla szerokiej publiczności i jedynie grupy młodzieży szkolnej i studenci będą mogły je oglądać.
Przez dwa tygodnie od 30 sierpnia, Perpignan żyje w rytmie wystaw, projekcji, spotkań. Wiele spotkań ma charakter czysto profesjonalny i biorą w nich udział fotoreporterzy z całego świata.
Niemniej jednak wszystkie wystawy i niektóre spotkania, czy projekcje dostępne są też dla szerokiej publiczności. Wstęp na wystawy jest bezpłatny.
Lokalna gazeta, l'Idependant, wydrukowała specjalny dodatek z informacjami dla tych, którzy wolą katalog papierowy zamiast aplikacji na telefon, jaką można ściągnąć ze strony internetowej festiwalu www.visapourlimage.com |
W pierwszą niedzielę po otwarciu wystaw fotograficznych w różnych salach i miejscach zabytkowych, wybrałam się obejrzeć dwie z nich.
Pierwsza, którą miałam okazję zobaczyć w Palais del Corts (KLIK TU), poświęcona była kryzyzowi humanitarnemu w Republice Centralnej Afryki. (KLIK TU)
Nie była zbyt duża, być może jakieś 30 zdjęć, nie liczyłam dokładnie. Ich autorem jest Wiliam Daniels.
Zdjęcia są wstrząsające. Trudno się je ogląda. Człowiek patrzy i oczom nie wierzy, że to nie jakaś makabryczna gra wideo, czy film fabularny, a prawdziwe wydarzenia utrwalone w obiektywie fotografa.
Przed wejściem na każdą z wystaw wywieszone są plakaty z kalendarzem projekcji i spotkań podczas owego najważniejszego chyba w Europie festiwalu fotoreporterów |
Pracował on przez lata w wielu miejscach gdzie wybuchały niebezpieczne konflikty i jeszcze za życia nie raz wystawiał swe fotografie w Perpignan.
Pomimo niewątpliwego piękna pałacyku o nazwie Hôtel Pams (KLIK TU), w którym mieściła się wystawa, z prawdziwą ulgą wyszłam na 30-stopniowy upał.
Piękny hall w Hôtel Pams, jednym z piękniejszych pałacyków w Perpignan |
Oglądanie zdjęć nieszczęścia i okrucieństwa ludzkiego kosztuje nas często wiele wysiłku. Oczywiście najprościej jest nie chodzić na tego typu wystawy, ale to by było chowanie głowy w piasek i udawanie, że tego typu wydarzenia nie istnieją. Dlatego czasem trzeba się przemóc i spojrzeć prawdzie w oczy. Przyjąć ją do wiadomości, zrozumieć.
Szczególnie, gdy ktoś narażał życie by uwiecznić i podać fakty do wiadomości.
Chylę czoła przed tymi ludźmi, którzy chyba nigdy nie będą już bezmyślnie beztroscy i z trwogą muszą patrzeć na nasze przejmowanie się, jakże często nieistotnymi problemami życia codziennego.
Chyba jesteśmy niesamowitymi szczęściarzami...
***
Jeśli chcecie poczytać więcej o festiwalu fotoreporterów Visa pour l'Image, to najwięcej informacji (także o poprzednich edycjach) znajdziecie jego na stronie
Istnieje wersja po francusku, angielsku, hiszpańsku i katalońsku.
Jak bym chciała sie kiedys załapać na takie wydarzenie! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńA dlaczego tak daleko do Perpignan z Paryża? Muszę się tam kiedyś wybrać...może w przyszłym roku?
OdpowiedzUsuńMiejsce, wydarzenie, no cóż niecodzienne. Teraz w mojej glowie mieszka zbyt dużo trosk, więc raczej nie chcę karmić się dodatkowymi tragediami... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń