Nad stworzeniem mego Kraju Idealnego pracuję od wielu, wielu lat i choć może nie jest widoczny dla osób postronnych, to ja staram się dostrzegać na co dzień choćby wyrywkowo pierwsze jego zarysy. Powiedzmy więc, że widzę oczyma duszy wyraźniej te właśnie elementy, które w mym Idealnym Kraju byłyby istotne.
Dodam, że całe życie mieszkam w Europie, choć wielokrotnie miałam okazję wyjechać poza jej granice. I nigdzie nie czułam się tak bardzo Europejką jak np w Stanach.
W Europie czuję się u siebie, jest moim domem i dobrze mi tu w prawie każdym jej zakątku. Mieszkałam kiedyś dość długo na Węgrzech, potem również podziwiałam cztery pory roku w Finlandii. Lecz ostatecznie przypadek (lub przeznaczenie) rzuciło mnie nad Sekwanę i to Paryż stał się od lat moim drugim domem. W tym roku mogę już napisać, że to właśnie we Francji spędziłam dokładnie połowę mego życia. I choć od niemalże czterech lat jestem w tygodniu w Belgii, którą bardzo lubie, bo stworzyła mi świetne warunki pracy, to właśnie Francja pozostaje moim prawdziwym domem obok Polski.
Dlatego gdy nasz Klub Polki na Obczyźnie zapowiedział serię wpisów na temat Kraju Idealnego jaki chciałybyśmy stworzyć z 5 elementów polskich i pięciu z kraju zamieszkania, po głębokim namyśle postanowiłam przelać na papier (tzn na ekran) to co od lat wkładam do swego "życiowego sejfu".
Na liście mojej nie będę wpisywać rodziny czy przyjaciół, bo jest sprawą oczywistą, że to oni znaleźliby się w mym Kraju Idealnym w pierwszym rzędzie.
Co jeszcze bym chciała w nim znaleźć?
Elementy polskiego pochodzenia
1. Porządek
Może wyda się wam to dziwne, ale nadal szokuje mnie ilość śmieci na francuskich ulicach i brak poszanowania dla ludzkiej pracy. Być może i w Polsce zachowania zmieniły się w ostatnich latach na gorsze. Niemniej jednak w Polsce z mych wspomnień ulice są czyste, dzieci nie rzucają śmieci pod nogi, a na trawnikach jest zielono. Jedynym regionem Francji, który był mnie w stanie zachwycić pod tym względem okazała się Alzacja. Tam jest inaczej, bo czysto, porządnie i cała wręcz tonie w kwiatach. Ale już Paryż, nawet sprzątany każdej nocy przez rzesze pracowników zakładów oczyszczania miasta, okolo południa ponownie jest zaśmiecony. A co się dzieje gdy zastrajkują śmieciarze! Przeżyłam parę takich strajków i nikomu nie życzę, bo fetor na ulicach był okropny.
Nawet na południu, u nas na wsi mam odruch wyciągania torby plastikowej i zbierania puszek, butelek podczas spaceru. Po prostu nie mogę zostawić np plastikowej butelki na skraju winnicy czy lasu. A takie odpady coraz częściej szpecą tamtejsze pejzaże. Krótko mówiąc, porządek zabrałabym raczej z Polski.
2. Sklepy dzielnicowe
Te malutkie sklepiki gdzie można kupić w każdej prawie chwili zapomnianą śmietanę czy sól, to bardzo sympatyczny element mego Idealnego Kraju. W Polsce takich Żabek czy Biedronek jest pełno. We miastach Francji takie sklepiki już prawie zanikły. A jeśli nawet coś jest to tzw. "Arabe du coin" czyli relatywnie drogi sklep otwarty 24 h na dobę, którego właścicielem jest często osoba pochodząca z Afryki Północnej. Jest tam na ogół drożej i trudno poczuć się swojsko. No ale jak kogoś przypili to lepszy takim niż żaden…
Natomiast na wsi coraz mniej jest sklepików spożywczych. Zależy to oczywiście od regionu, ale u nas na wsi (Roussillon) przez dwa lata nie było w ogóle sklepu, bo poprzedni splajtował. Dopiero trzy lata temu pewna młoda kobieta otworzyła go ponownie i zrobila też kącik z barem. Można u niej zamówić nawet pizzę w niektóre dni. Można też coś wypić i pogadać. Albo kupić wina lokalnych winiarzy. To ważny punkt spotkań i każdy stara się tam zajrzeć od czasu do czasu, choć przecież po większe zakupy i tak wszyscy jeżdżą kilka kilometrów dalej do miasteczka.
Tak, zdecydowanie, polskie sklepiki dzielnicowe mają się stosunkowo lepiej w Polsce i są naprawdę świetnie zaopatrzone.
3. Zaradność i szacunek do pracy
Znów pewnie się zdziwicie, ale uważam, że polska zaradność nie ma sobie równej. A już jej francuski odpowiednik jest słaby, wręcz słabowity. Polak potrafi, Polak da radę, Polak się nie podda. Polak prze do przodu. Francuzi natomiast oczekują, że manna spadnie im z nieba. Francja jako państwo jest wręcz nadopiekuńcza. Ileż to razy słyszałam, że komuś "nie opłaca się" pracować, bo tyle samo dostanie pozostając przez jakiś czas na bezrobociu. I oni uważają to za normalne.
Bezrobotny jest ciągle jeszcze potrzegany negatywnie w Polsce. Młodzi pracują wszędzie i to widać. Owszem, słyszałam o umowach śmieciowych. Ale chodzi mi o to, że młodzi pracują często i chcą się posuwać do przodu. To mój małżonek zwrócił mi uwagę na ilość młodych osób np w polskich usługach… Francuzom się pracować nie chce, stąd coraz większy problem z imigracją… Oczywiście nic nie jest białe czy czarne, ale stanowczo polska zaradność i uszanowanie pracy byłyby cechami dominującymi w moim Idealnym Kraju.
4. Nauka języków obcych
To chyba punkt bezdyskusyjny. Polacy lubią uczyć się języków obcych. I to nie jednego a kilku. Polski jest trudny, więc może dzieki temu łatwiej nam wchodzą do głowy inne języki.
Tu Francja stanowczo przegrywa. Jeśli w CV Francuza wpisane jest dumnie, że jest "trilingue"to znaczy konkretnie, że zna francuski, duka po angielsku i umie się zapytać o godzinę po hiszpańsko:) Niestety w większości przypadków nie jest to przesada i to nawet wśród młodzieży.
Czyli zabieram do mego Idealnego Kraju polskie zdolności językowe i system nauczania języków obcych (szkoly publiczne i prywatne, kursy i lekcje prywatne).
5. W moim Kraju Idealnym muszą być też prawdziwe lasy z grzybami, poziomkami i jagodami. A wśród nich prawdziwe rzeki do spływów kajakowych jak na Czarnej Hańczy i prawdziwe pojezierza z jeziorami jak na Mazurach (tymi ze strefy ciszy i z rybami:)…
Elementy pochodzenia francuskiego
1. Gastronomia i umiłowanie jedzenia jako istotnej części życia codziennego. Bogactwo ryb, owoców morza, mięs, rodzajów przypraw, owoców i jarzyn… Ach to prawdziwy temat-rzeka.
2. Regularne pory posiłków i uregulowane zasady co się je o której. Podoba mi się systematyczne jadanie posiłków. Nie twierdzę, że każdy musi jeść ciepłą kolację po 20-ej, ale sama zasada jadania posiłków o konkretnej godzinie. W Polsce zbyt często jada się "nie posilki" kiedy popadnie: ciastko o 11-ej rano, kanapkę o 16-ej, talerz zupy o 18-ej.
Nie lubię kiedy mi się wciska na siłę coś do jedzenia o dziwnej porze tylko dlatego, że przyszłam w gości i "na pewno jestem głodna". Nie szokuje mnie gdy umawiam się z koleżanką, że do niej wpadnę w porze lunchu, a ona mnie się pyta czy będę przed czy po posiłku, bo zależnie od tego albo zjemy razem, albo ona postara się zjeść wcześniej. No i lubię umawiać się z kimś na spotkanie na lunch czy kolację, bo dzielenie z kims posiłku jest czymś co sprawia przyjemność.
No i przede wszystkim nie lubię rozmów o polityce czy o pracy podczas jedzenia. Francuzi kochają się w rozmowach o jedzeniu podczas jedzenia. Wspominają ulubione dania, przepisy i analizują zjadane potrawy. Pytaja się czy ci smakuje i co lubisz. I raczej rzadko ktoś cię będzie namawiał na ciasto jeśli odmawiając wpomnisz o diecie. Tak, pod tym względem jestem chyba "sfrancuziona" :)
3. Żeby Kraj Idealny mógł być jeszcze wspanialszy, to musi mieć odpowiednią sieć dróg, autostrad, linii kolejowych i połączeń lotniczych. Te akurat zabrałabym z Francji, bo uważam, że są świetne. Autostrady są dobrze rozbudowane i tylko należy unikać pewnych dat lub pór, aby nie stać w korkach.
Linie szybkich kolei są po prostu super i jeśli zaplanujecie podróż odpowiednio wcześniej to nie są drogie. Ileż to razy kupowałam bilety z Brukseli do Paryża po 22€ w jedna stronę (Thalys). Albo z Paryża do Perpignan za 30 €. Nawet dwa czy trzy razy zdecydowałam się na 7-godzinną podróż TGV z Brukseli do Perpignan za 29€ (bez przesiadki). Wystarczy siê dobrze zorganizować. Gorzej jeśli chcecie pojechać dokądś w ostatniej chwili, bo to już zabawa dla bogaczy, bo np bilet Paryż - Bruksela kosztuje wówczas (2 klasa) 90 € zamiast 22 €.
Gdy bilety na pociąg są drogie, pozostaje jeszcze możliwość połączeń samolotowych. Na szczęście we Francji jest wiele lotnisk, sporo linii regularnych i tanich lowcostów, więc wybór jest niezły. Choć pod tym względem Polska zaczyna mieć również coraz więcej atutów.
Ekrany w nowszych TGV pokazują na bieżąco prędkość pociągu |
4. Zabrałabym też różnorodność regionów Francji i choćby malutką cześć jej zabytków. Każdy region, miasteczko czasem nawet wioska, posiadają we Francji prawdziwe skarby. Polska ma niestety niefart to położenia geograficznego i czupurnych sąsiadów. Przez to tak wiele strat ponieśliśmy na przestrzeni wieków jesli chodzi o zabytki… Zabieramy więc do Kraju Idealnego choćby tylko część zabytków francuskich…
5. Wina i winnice - to ostatni punkt mego programu, ale nie wyobrażam sobie Kraju Idealnego bez win i francuskich winnic. Ich różnorodność, piękno pejzaży, wszystkie festiwale i święta win… Nie pijam piwa czy mocniejszych alkoholi, więc mogę sobie pozwolić na zabranie do Kraju Idealnego wszystkich winnic Francji… i tych alzackich, i tych z Szampanii czy Burgundii. Nie zapominając o Bordeaux czy naszym Roussillon. Do tego Pays de Loire, Prowansja, Langwedocja itd itd
Jaka wielka szkoda, że wyczerpałam po pięć punktów z każdego kraju. Na zakończenie dodam tylko, że jest jedna rzecz wspólna, którą bym zabrała do mego Idealnego Kraju i z Polski i z Francji - TEATR.
Jako bonus zabieram więc wszystkie teatry paryskie i w ogóle francuskie
oraz warszawskie i w ogóle polskie…
Vive la Polofrance!
Vive la Franpologne!
Bardzo ciekawy post. Nie ze wszystkim sie zgadzam. Mam czasem inne spojrzenie i na Francje i na Polskę, ale podoba mie sie to co napisałas.
OdpowiedzUsuńKazdy tego typu tekst jest subiektywna wypadkowa naszych doswiadczen zyciowych i spotkan z roznymi ludzmi. Normalne wiec, ze kazdy moze widziec tez same rzeczy w zupelnie rozny sposob. Skoro jednak chodzilo o Kraj Idealny to staralam sie wybrac to co bylo istotne i opisac tak jak ja to widze (lub chcialabym widziec). Dzieki Nianiu za wizyte :))
Usuńbardzo Ci dziękuję, że widzisz w Polsce pozytywne zmiany, że dostrzegłaś pracowitość młodzieży. Kraków jest miastem akademickim i wszędzie - w sklepach, w gastronomii, w turystyce zatrudnia się młodzież a kiedy kończą studia, mają już doświadczenie zawodowe. Inna sprawa, że w poszukiwaniu godniejszego wynagrodzenia często emigrują.
OdpowiedzUsuńPolska jest postrzegana na zachodzie jako kraj, ktory radzi sobie najlepiej sposrod wszystkich, ktore wstapily do UE w i po 2004 roku. Ekonomia rozwija sie lepiej niz np na Wegrzech, czy Slowacji. Tak pisza ekonomisci, a prasa i media to naglasnia. I mlodziez ma w tym ogromny udzial, bo gdyby nie jej ped do pracy i zaradnosc, byloby trudniej. Rozumiem, ze czasem nie ma wyboru i pozostaje wyjazd "za chlebem". Jednakze chcialam zwrocic uwage na fakt, ze mamy pracowita i chetna do pracy mlodziez, pelna motywacji. W porownaniu do mlodziezy francuskiej czy belgijskiej sa doprawdy aktywni i dynamiczni.
UsuńPozdrawiam :)
Super tekst (jak zwykle :P). Podzielam większość Twoich obserwacji. Bardzo ważne jest, aby na emigracji znaleźć pewien złoty środek. Wyważyć mocne i słabe strony krajów, które są nam bliskie. Nie krytykować zbytnio ani jednego, ani drugiego. Wtedy o wiele łatwiej i przyjemniej się żyje :)
OdpowiedzUsuńPS Czy czytałaś może książkę, która ukazała się stosunkowo niedawno "Moja Francja" Patrycji Todo?
Dzieki Justyno. Ksiazki nie czytalam, ale skoro pytasz,to rozumiem, ze polecasz? Zobacze czy jest ebook, bo staram sie ograniczac zakupy w wersji papierowej :)
UsuńNo właśnie mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki... Obawiam się, że po jej przeczytaniu Czytelnicy będą widzieć we Francji samo zło i wyrobią sobie nie do końca prawdziwą opinię na temat tego kraju.... Wiele negatywnych emocji jest w tej książce. Na początku pomyślałam : O, w końcu ktoś odważył się powiedzieć prawdę o Francji, ale im brnęłam dalej, tym bardziej byłam przerażona wizją autorki... Mam nadzieję, że sięgniesz po tę pozycję. Z chęcią poznam Twoją opinię. Na szczęście Moja Francja ma wiele dobrego do zaoferowania :)
UsuńJa w swoim wpisie o kraju idealnym zapomnialam o winach i winnicach, ale tych z RPA ;-) tez sa super!
OdpowiedzUsuńMialam okazje skosztowac win z RPA juz kilka razy i byly bardzo dobre. Moze napiszesz wiec cos na ten temat osobno u siebie?
UsuńBardzo mnie zaskoczyłaś tym, gdzie mieszkałaś. I od razu zaczęłam się zastanawiać, czy mówisz po węgiersku. No i ta Finlandia... Kusi. Twoja wizja... Dobrze mieć świadomość, co nam przeszkadza, co cenimy i jak chcielibyśmy żyć. Dobrze wiedzieć, do jakiego życia się dąży. A jednocześnie doceniać to, które się właśnie przeżywa. Wydaje mi się, że osiągnęłaś harmonię, a przynajmniej jakąś jej część. Ale to wewnętrzne poczucie, więc nie mam żadnej pewności, czy się nie mylę:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
Losy ludzkie sa zawsze niespodzianka. Ale fakt, ze w czasach gdy nie bylo jeszcze Erazmusa dla Polakow, dluzsze pobyty zagraniczne byly rzadkoscia. Tak byl czas, ze mowilam plynnie po wegiersku. NAwet po finsku mowilam w miare swobodnie po rocznym pobycie. Tyle, ze potem mialam inne priorytety jezykowe i teraz moja znajomosc tych jezykow jest dosc pasywna:) Ale zeby to choc troche odswiezyc, wybieram sie na dwudniowy wypad do Budapesztu juz w listopadzie:)
UsuńCo do osiagania harmonii w zyciu, to stan do ktorego nalezy dazyc, a gdy sie go juz osiagnie, nadal trzeba pracowac by o nim nie zapomniec. Aktualnie jest jeden aspekt mego zycia, ktory mi spedza z oczu sen, ale licze na pomyslne rozwiazanie i wtedy naprawde juz bede sypiac spokojnie :) Ja rowniez pozdrawiam :)
Jestem naprawdę pod wrażeniem. Węgierski... Płynnie! Albo fiński!
UsuńMiło zobaczyć, że z Polski można tyle przeszczepić. Fajnie jest wymieniać dobre strony niż negatywy. I nowe, zamiast tradycyjnej polskiej gościnności :) Pozdrowienia, BB
OdpowiedzUsuńZawsze wole znalezc jeden pozytyw, niz sie rozwodzic nad negatywami:) No i tu zadanie mialam ulatwione, bo projekt dotyczyl pozytywnych rzeczy, ktore chcialabym zabrac do mego Kraju Idealnego. Gdyby chodzilo o wymienianie rzeczy, ktore potepiam w kazdym z krajow, to nie wzielabym chyba w nim udzialu :)) Pozdrawiam :)
UsuńWina i winnice w kolejnym wpisie :)
OdpowiedzUsuńJest w nich taki klimat, że chyba nie ma nikogo, kto nie lubiłby szwendać się między winoroślą.
Chyba powazniej musze sie zastanowic nad takim cyklem wpisow. Kiedys pisalam juz na blogu o pracy w winnicach zima... To byl tylko taki wstep dla laikow:)
UsuńNiezly ten kraj idealny :) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńdzieki:) Ja rowniez:)
UsuńŚwietny wpis i zgadzam się praktycznie z każdym puntem :) Jeżeli chodzi o punkt nr 5 z elementów polskiego pochodzenia, to myślę, że Francja ma naprawdę wiele do zaproponowania jeżeli chodzi o lasy, góry, jeziora czy spływy kajakowe. Region Rhone-Alpes czy mój obecny Franche-Comte, to naprawdę ogrom miejsc i możliwości w kontekście spędzania wolnego czasu na łonie natury. Gorąco polecam odkrywanie departamentów Ardeche czy Drome w Rhone-Alpes i departamentu Doubs czy Jura w regionie Franche-Comte - cisza, spokój, góry, zieleń i czyste powietrze gwarantowane :) Najlepiej poza sezonem, aby uniknąć tłumów turystów.
OdpowiedzUsuńCo do sklepów osiedlowych i nauki języków w odniesieniu do francuskich realiów, to jestem jak najbardziej za! Zawsze się trochę irytuję jak np. zapomniałam kupić mleko lub śmietanę i muszę iść do wielkiego supermarketu, gdyż małego sklepiku w okolicy nie uświadczysz... Znajomość języków obcych u Francuzów (a raczej jej brak) jest wręcz "legendarna"! Mój mąż i francuska rodzina są zawsze mile zaskoczeni podczas pobytu w Polsce, gdzie z moimi przyjaciółmi i kuzynami, czy w restauracji bez problemu dogadają się po angielsku. We Francji nie ma co na to liczyć...
Z wielką przyjemnością czytałam Twój post :) Pozdrawiam słonecznie z Pontarlier!
Francja ma wiele pieknych regionow, ale nasze Mazury i Podlasie maja niepowtarzalny urok i dlatego przewazyly w mym wyborze :))
UsuńJa dzis pozdrawiam z Brukseli
świetne!!! ściskam, mareeah
OdpowiedzUsuńDzieki, ja rowniez posylam usciski i do zobaczenia najpozniej 8 listopada :))
UsuńPięknie napisane i w samo sedno, jednak powiedzenie o chwaleniu cudzego ma wiele wspólnego z rzeczywistością:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Milo, ze tak to odbierasz, tym bardziej, ze pisalam bardziej sercem, niz rozumem :)
UsuńŚwietny post! Bardzo fajne pozytywne spojrzenie na Polskę, Niko. Nigdy bym nie przypuszczała, że Polskę można traktować jako wzór porządku. Ale na pewno to zależy, z jakim krajem porównujemy. Fakt, że we Francji o czystość trudno - to miło, że z tamtejszej perspektywy Polska wypada na duży plus. Podobnie jest ze stosunkiem do pracy, przedsiębiorczością, zaradnością - zgadzam się całkowicie.
OdpowiedzUsuńZa to we Francji... Kuchnia i winnice! Ja akurat nigdy we Francji nie mieszkałam. W Holandii winnic też nie ma, ale lata całe miszkałam po winnicami Frankonii i Wuertembergii. Tęsknię do tego widoku. No i do lokalnych win też!
Pozdrawiam!
Z Polskich punktow, zgadzam sie w pelni z 1-4. Takich prawdziwych, polskich lasow, do ktorych kazdy moze wejsc tez mi brakuje. Tutaj lasy albo stanowia prywatna wlasnosc, albo sa czescia Parku Stanowego i trzeba placic za wejscie.
OdpowiedzUsuńJa w Stanach bardzo lubie ich roznorodnosc przyrodnicza. Kiedy dzieci podrosna, mam nadzieje, ze uda mi sie je zjezdzic wzdluz i wszerz, bo jest tu wszystko: ocean, pustynie, gory, ogromne prerie, lasy tropikalne, gigantyczne mokradla, do wyboru, do koloru. Poza tym podoba mi sie tu rowniez ograniczona biurokracja. Sa specyficzne urzedy, na ktore narzekaja nawet rodowici Amerykanie, ale wiekszosc spraw mozna tu jednak zalatwic telefonicznie lub przez internet. A jak juz trzeba sie przejsc do urzedu, to pracownicy zazwyczaj sa bardzo mili i pomocni. :)
EXCELLENTE présentation, Nika et très émouvante...Félicitations
OdpowiedzUsuń