czwartek, 22 czerwca 2017

Notatki brukselskie - lato, wentylator i "na północ od Tuluzy"

   Topimy się w całej Europie. W Brukseli aktualnie od jakiegoś czasu również. Nie ma cudów, to długo nie potrwa i nie zdziwiłabym się, gdyby lipiec i sierpień były chmurne i deszczowe, jak to już tu bywało. 
   O ile w sierpniu nie będzie mnie, bo pod tym względem sfrancuziłam się i biorę urlop "po francusku", czyli w sierpniu właśnie, to w lipcu będę w Brukseli trzy tygodnie i sama nie wiem czy chcę tej brzydkiej pogody wyczekiwać, czy wręcz przeciwnie.

Upalne popołudnie w Parku Leopolda
    Póki co, jest upalnie. W dzień klimatyzacja biurowa ratuje mi życie, a  funkcjonowanie szarych komórek może odbywać się normalnie. Ale już poza godzinami pracy najlepszym pomysłem staje się wentylator, albo wizyta w klimatyzowanym sklepie. W innym kraju można by jeszcze pójść się ochłodzić w jakimś zabytkowym kościele, ale tutaj są raczej zamknięte, więc pozostają punkty handlowe.

   I nawet nie trzeba uciekać przed natręctwem ze strony personelu, bo sprzedawcy w Brukseli swój honor mają i za klientem latać nie będą. Można więc sobie oglądać i oglądać. Kłopot w tym, że  większość sklepów zamyka o 18:30. Wracam za późno i omija mnie taka opcja na chłodzenie. Te otwarte dłużej, to markety samoobsługowe i na ogół pod wieczór wielce oblegane jako jedyne (chłodne i ) otwarte.

   Chcąc nie chcąc po dwudziestej człowiek obładowany zakupami ląduje w końcu w przytulnym, cieplutkim (dosłownie) mieszkanku. 
   Piękne werandowe, sześciokątne okno - w którym się zakochałam szukając siedem lat temu mieszkania do wynajęcia - nie ma oczywiście rolet ani stor, bo to Belgia, a nie Grecja czy południe Francji, więc nie ma potrzeby chować się przed słońcem. A cienka firanka od słońca nie chroni, co oznacza, że w salonie jest gorąco i duszno. W czasach PRL-u nazywano to dużym pokojem, bo na ogół ktoś tam spał, ale u mnie nikt nie śpi, więc pozostanę przy współczesnym, dumnym określeniu "salon". 

   W sypialni z ciemną zasłonką i z zamkniętym szczelnie oknem, jest już nieco lepiej. Powrót do domu zaczynam więc od czułego przywitania z niewidzianym od rana wentylatorem. Następnie pozbywam się nadmiaru szat i pędzę do łazienki po chłodny, przynoszący efemeryczną ulgę,  prysznic. Gdy zapadnie zmrok, można otworzyć okna i zrobić sobie przeciąg. Dochodzi północ i nareszcie dochodzę do siebie i ja. 
   Uf, zaczynam żyć.
   Wentylator mruczy dobrodusznie, mogę zabrać się do zmywania naczyń. Właściciel mego mieszkania nie przewidział miejsca na zmywarkę w lokalu dla jednej osoby, więc ćwiczę każdego dnia swą samodyscyplinę i zmywam na bieżąco. Za otwartym oknem słychać jeżdżące samochody. W końcu to nie wieś i ruch jest calkiem spory nawet o tej porze.

    Do snu układam się w najcieńszej koszulce i śpię pod najcieńszym prześcieradłem. 
   Rano pobudka przed szóstą. To cudowny moment; gdy można wstać, wyjść z domu do chłodnego parku i nie pocić się. To znaczy, nie tak od razu, bo po godzinie biegania, gdy słońce jest coraz wyżej, wracam do domu spocona, jak po całym dniu na plaży. 
   Szybki prysznic, śniadanie i z radością biegnę do swojej klimy, za którą zdążyłam się od wczoraj stęsknić. 

   Snu ostatnio trochę mało (odeśpię sobie w zimie), ale biegam radośnie o świcie już kilka dni z rzędu i to codziennie. Każdego dnia wieczorem zastanawiam się czy rano wstanę, czy pośpię dłużej. Nie chce sobie nic narzucać, ale jest tak rześko, że coś mnie gna do parku.

Poranne bieganie w Parku Cinquantenaire

   W sumie nie narzekam na te brukselskie upały (choć trudno się tego domyśleć czytając to co napisałam powyżej), bo nie są w końcu czymś nagminnym. Powiedziałabym wręcz, że od siedmiu lat, od kiedy tu pracuję, jest to raczej ewenement.
   No i w końcu daleko tym trzydziestu kilku stopniom do 40 stopni jakie mieliśmy w miniony weekend u mnie na wsi w Roussillon. Pod koniec tego tygodnia jadę również na południe Francji, ale  tym razem do Pont-Saint-Esprit, a tam w miejscowym hotelu "klimy niet", więc gorąco będzie, że hej. A tak przy okazji, to tylko dodam, iż to właśnie z miejscowości Pont-Saint-Esprit pochodził francuski przodek Jacky Kennedy.

   Uf jak gorąco, puf jak gorąco... jakoś to tak leciało z naszą kochaną lokomotywą... No, to tak się czujemy chyba teraz wszyscy w Brukseli, jakby ta lokomotywa jeździła gdzieś dookoła nas. I nawet poparzyła wiele osób, bo chodzą takie czerwone raki po ulicach. Niektóre z nich nawet zaczęły już obłazić i zrzucać skórę. Najwyraźniej nie dotarło do nich, że filtr 50 mógłby być użyty w stolicy Belgii....

   Tak właśnie wygląda u mnie powitanie lata w wersji "Bruksela 2017".

   A wy gdzie powitaliście tegoroczne lato? 

   Cieplutko wam? Czy może chłodzicie się gdzieś na prawdziwej Północy? 
   Dla mojego męża pochodzacego z francuskiej Katalonii, "Północ" zaczyna się mniej więcej od Tuluzy wzwyż :)) 
   Zupełnie jak w tym filmie "Jeszcze dalej niż północ" ....


6 komentarzy:

  1. Ha, u mnie takie temperaturki cały rok na okrągło ;) klima w mieszkaniu (w sumie używam głównie do spania, na 27C) lub wiatrak na suficie i jest ok :) Da się przyzwyczaić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, ze da sie przyzwyczaic. Na poludniu Francji takie temperatury sa dla mnie mniej meczace, ale Bruksela kojarzy sie raczej z latem pochmurnym, chlodnym i raczej deszczowym, gdzie czlowiek wystawia sie na slonce jak jaszczurka przy kazdej okazji. Az tu nagle tyle dni pod rzad! Stad pewnie zmeczenie. Ale ponoc idzie juz ochlodzenia:)

      Usuń
  2. a ja jestem spragniona ciepełka - nawet jak jest nie do wytrzymania to się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz pisze zamowienie, zeby i tobie troche podeslac upalow:))

      Usuń
  3. To tak całkiem na północy również strasznie gorąco. Wczoraj wieczorem o 21 godzinie na dworze w miejscu gdzie tylko rano chwilę jest słońce termometr wskazywał 33 stopnie...
    Na szczęście dzisiaj się już ochłodziło a czasami nawet było zimno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze troche i do Belgi to ochlodzenie dotrze, bo juz nawet dzis wieczorem jest powiew wiatru i nareszcie mozna wietrzyc mieszkanie jak trzeba:))

      Usuń