W ramach majowej edycji akcji "W 80 blogów dookoła świata" zajmiemy się przesądami.
Linki do innych wpisów w ramach tej akcji na samym dole :)
Przesądy są tematem bardzo obszernym, więc postanowiłam ograniczyć się do przesądów w teatrach francuskich.
Teatr bowiem jest światem wyjątkowo przesądnym. Warto więc zrobić wszystko, by każda sztuka cieszyła się powodzeniem u publiczności. Nawet za cenę podporządkowania się przesądom. Tak na wszelki wypadek :)
Czy się wierzy czy nie, nic nie szkodzi " unikać pewnych nawyków czy słów.
Szczególnie, że nie tylko w operze, ale i w teatrach straszy, a raczej straszą. Upiory, czyli duchy. Jak zwał tak zwał, ale duchy każdego teatru też chcą sobie pograć i jeśli nie odda im się jednego wieczoru do dyspozycji, to będą się mścić i przeszkadzać aktorom podczas ich przedstawień.
Jak temu zaradzic? Jedyny sposob stosowany przez większość teatrów to zamknąć teatr raz w tygodniu, na ogół w poniedziałek. Poniedziałek jest właśnie dniem, gdy duchy teatru mogą grać swe przedstawienie.
Ale wbrew pozorom duchy wcale nie lubią ciemności. Wolą półmrok. Dlatego w żadnym teatrze nigdy nie powinno się gasić wszystkich świateł na scenie i w kulisach. Muszą palić się przynajmniej malutkie światełka pozwalające dojrzeć gdzie się stawia nogę.
Choć są i tacy, którzy twierdzą, że te światełka to raczej po to, żeby duchy odstraszać :)
Jak widać wyjaśnienia mogą być skrajnie rożne, ale czy tak czy owak najważniejsze, aby teatr nigdy nie był pogrążony w zupełnych ciemnościach.
Czego jeszcze należy unikać za wszelką cenę? Zielonego koloru. Zielony bowiem przynosi pecha. Ani dekoracja sztuki, ani ubrania aktorów nie mogą być zielone. Według niektórych legend Molier zmarł na scenie ubrany na zielono (prawda okazała się odmienna, ale legenda pozostała). Według innych legend aktorzy umierali grając w zielonych kostiumach zakładanych bezpośrednio na ciało. Okazało sie później, że to niektóre składniki zielonych farb do tkanin były trujące, ale niechęć do zielonego pozostała.
Z bliżej nieokreślonych powodów nie wolno mieć też na scenie żadnych pawich pior, bo przynoszą pecha całemu przedstawieniu.
Co natomiast z kwiatami? Dawać czy nie dawać aktorom?
Jeśli już, to koniecznie po spektaklu, a nie przed. Nigdy też nie należy dawać goździków aktorkom, bo się obrażą. Natomiast można ofiarowywać im róże, bo nimi ucieszą się najbardziej.
Skąd takie dziwne upodobania? Wyjaśnienie jest dość prozaiczne. W XIX wieku, gdy aktorki podpisywały w teatrze kontrakt na kilka miesięcy lub na rok, pod koniec dyrektor ofiarowywał po spektaklu róże aktorkom, którym miał zamiar kontrakt przedłużyć. Z uprzejmości ofiarowywał bukiety goździków (bo tańsze) tym aktorkom, którym angażu nie przedłużał.
Nie wolno w teatrze wymawiać słowa "corde" (sznur, lina). Wiązało się to z faktem, iż pierwsi technicy obsługujący dekoracje to byli marynarze. Jak wiadomo każda linka na statku, jak i każdy żagiel, mają swoje nazwy własne.
Natomiast słowo "corde" określa tylko sznur dzięki poruszający kurtyną.
Aby uniknąć bałaganu podczas prób i spektaklu, zabraniało się więc używać tego słowa osobom niepowołanym.
Druga rzeczą, której nie wolno robić w teatrze to gwizdać. Po pierwsze chodzi o to , by sztuka nie została "wygwizdana". Ale tak naprawdę, to znowu chodzi o byłych marynarzy zatrudnianych przy obsłudze technicznej dekoracji. Mieli oni zwyczaj dawać sobie sygnały specjalnym kodem "gwizdanym" i nikt inny nie mógł gwizdać, ani nawet pogwizdywać, by nie przeszkadzać im pracy, bo mogło się to skończyć nieszczęśliwym wypadkiem.
Nie używa się też w teatrze zwrotów "po prawej", "po lewej". Nie przynoszą one wprawdzie pecha, ale mogą wprowadzić nieład. Jeśli bowiem rezyser stojący przodem do sceny powie do aktora na scenie, żeby wyszedł prawą stroną, to czy ma to być prawą reżysera czy aktora?
Dlatego w teatrze mowi się côté cour (od strony podwórza) na prawą stronę sceny patrząc od strony widowni.
Natomiast lewa strona sceny (patrząc ciagle od strony widowni), to côté jardin (od strony ogrodu).
Ten sposób określenia stron powstał już pod koniec XVII wieku w Comèdie-Française. Wówczas to rzeczywiście po jednej strony sali gdzie grano, były ogrody Tuilleries, a z drugiej podwórze.
Podczas prób nie wolno również siadać na widowni przed reżyserem.
Nie nalezy też klaskać na próbie generalnej.
Im gorzej pójdzie na próbie generalnej, tym lepsza będzie premiera:)
Najważniejszym jednak błędem byłoby życzyć aktorom "bonne chance!" (powodzenia!) .
Cóż więc należy powiedzieć we francuskim teatrze, aby nie zapeszyć ale mimo to dodać komuś otuchy?
Otóż mówi się po prostu: Merde! (gówno)
Mówi się tak teraz i przed egzaminem, i przed spektaklem. To taki zwrot uniwersalny, który ma dodawać otuchy przed każdym momentem, który wywołuje tremę. Początkowo jednak używano go w sensie dosłownym właśnie w teatrze.
A wiecie dlaczego? Wyjaśnienie jest znów dość prozaiczne. W XIX wieku widzowie przyjeżdżali do teatru czy opery powozami. Szli na spektakl, a woźnice (i konie) czekali przed teatrem lub w okolicach. Konie oczywiście musiały sobie co jakiś czas ulżyć i stąd ilość końskich gówien przed i wokół teatru wzrastała proporcjonalnie do ilości obecnych powozów, czyli widzów.
Czegóż można było więc lepszego życzyć aktorom przed spektaklem, jak nie obfitości gówien końskich, a tym samym licznej publiczności?
Wyrażenie z czasem ograniczyło się do jedynego słowa "Merde!" i weszło do języka potocznego. Używane jest już teraz w wielu sytuacjach nie mających z teatrem żadnego związku.
A może wy znacie też jakieś przesądy teatralne?
W Polsce? W innych krajach?
*****
Kilka słówek i wyrażeń do zapamiętania
dla osób uczących się języka francuskiego :
théâtre (m) - teatr
rideau (m) - kurtyna
scène (f) - scena
superstition (f) - przesad
fantôme (m) - upiór, duch
jour (m) de relâche (f)- dzień bez spektaklu
fantôme (m) - upiór, duch
jour (m) de relâche (f)- dzień bez spektaklu
répetition (f) - próba
générale (f) - próba generalna
première (f) - premiera
siffler - gwizdać
répéter - odbywać próby
applaudir - oklaskiwać
faire un flop - zrobić klapę
A oto inne wpisy na temat przesądów w różnych krajach i językach
Chiny
Biały Mały Tajfun: Kunmińskie przesądy i zabobony
Francja
Français-mon-amour: Pechowa trzynastka
Hiszpania
Hiszpański na luzie: Hiszpańskie przesądy. Mal de ojo
Irlandia
W Krainie Deszczowców: Przesądy i zabobony w Irlandii
Kirgistan
O języku kirgiskim po polsku: Kirgiskie przesądy
Niemcy
Niemiecki po ludzku: Znane mi przesądy i zabobony
Blog o języku niemieckim: Niemieckie przesądy
Stany Zjednoczone
Specyfika języka: Od przesądu do idiomu
Szwecja
Szwecjoblog: Szwedzkie przesądy i zabobony
Tanzania/Kenia
Suahili online: Przesądy i zabobony po afrykańsku, czyli magia i czarownicy
Turcja
Turcja okiem nieobiektywnym: W świecie przesądów i amuletów
Wielka Brytania
Angielski C2: Przesądy w rymowankach
English with Ann: Superstitions one more time
Włochy
Primo Cappuccino: 3 proste sposoby, które zagwarantują Ci szczęście we Włoszech
Studia, parla, ama: To tylko przesąd
Wloskielove: Magia w południowych Włoszech
Wietnam
Wietnam Info: Kto pierwszy umrze, czyli co nieco o przesądach
O proszę, szkoda, że tego wpisu nie było przed czwartkiem. Wiedziałabym wtedy, że powinnam uczennicy powiedzieć "merde" zamiast "bonne chance". Na szczęście i tak dobrze napisała egzamin ;-)
OdpowiedzUsuńCóż, na pewno jeszcze zdarzy się pełno takich okazji :))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że poniedziałek był dniem zamkniętych teatrów dlatego, że aktorzy tez chcieli mieć niedzielę :)
OdpowiedzUsuńTylko Polonia sie nie boi zadzierać z duchami, bo grają cały tydzień? Ale Krystyna Janda chyba nie tylko z duchami nie boi sie zadrzeć patrząc na repertuar. A co do aktorów to we Francji sztuki grane sa te same całymi tygodniami. W Polsce zaś często gra sie kilka sztuk na raz, wiec aktorzy mogą sobie odpoczywać, gdy grana jest akurat inna sztuka:))
UsuńNasz teatr Komedia - nie zadziera z duchami nadal :)
UsuńW Niemczech też już wiele teatrów zerwało z tradycją wolnych poniedziałków i duchami się nie przejmują.
UsuńHistoria o 'Merde!" niesamowicie ciekawa, nigdy bym sama nie wpadła na to, skąd się to mogło wziąć!
OdpowiedzUsuńO pawich piórach i gwizdaniu słyszałam też od naszych aktorów. Super pomysł z takim zawężeniem tematu!
Kiedyś bardzo mnie to ciekawiło i zaczęłam dociekać dlaczego akurat "merde". Wyjaśnienie jest jednak całkiem logiczne :) Zauważyłam , ze nawet wsród Francuzów nie wszyscy znają etymologię tego zwrotu :)
UsuńTak samo jest w hiszpańskim, gdzie można życzyć szczęścia "mucha mierda" (http://hiszpanskinaluzie.blogspot.com.es/2014/01/mucha-mierda.html)
UsuńPozostałych przesądów nie znałam, widzę że zupełnie nie znam się na teatrze, pewnie ubrałabym się na spektakl w zieloną suknię z pawim piórem we włosach ;)
Mega ciekawy wpis. :-) "Merde" - dobrze wiedzieć, skąd się wywiodło. :-)
OdpowiedzUsuńI moze. Ciię przydać , bo Francuzow chyba dużo wsród turystów w Wietnamie:)? Oni po prostu kochają Wietnam i każdy marzy by tam pojechać choćby raz:)
UsuńBardzo ciekawy wpis. Cieszę się, że sięgnęłaś do tła historycznego. Zawsze mnie interesuje, skąd się wzięła dana tradycja i sama też często o tym piszę.
OdpowiedzUsuńJestem dość ciekawska, on i łatwiej zapamiętać gdy sie wie skąd wywodzi sie jakiś zwrot czy orzesąd :)
UsuńPodoba mi się wyjaśnienie stron sceny z ogrodem :) no i merde też jest urocze :) Będę mogła opowiadać Chińczykom w ramach anegdotki :)
OdpowiedzUsuńBedzie mi miło wiedząc, ze na drugim końcu swiata ktoś wykorzystuje moje wpisy w tak fajny sposób. Ja sama czasem cytuje przeczytane u ciebie ciekawostki podczas spotkań towarzyskich :))
UsuńHa teraz będę zaginąć Francuzow etymologię "merde", bo założę sie, ze nie znają ;) pozdrowienia z lotniska w Balicach :)
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłam, że często rodowici Francuzi nie wiedzą skąd to pochodzi... :)
UsuńBardzo ciekawy pomysł ujęcia przesądów od strony teatru. Mega ciekawe. I znów na blogu o Francuskim "kupa" jako coś pozytywnego ;-) Eh to Merde ;-)
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, kto by mogl pomyslal ze takie "brzydkie slowo" moze miec czasem pozytywny sens :)
UsuńBardzo podoba mi się, że skupiłaś się na jednej grupie, jednym środowisku. Cieszę się, że podajesz genezę wszystkich przesądów, przez co artykuł jest ciekawszy. Najbardziej chyba zapadnie mi w pamięci Molier umierający w zielonkościach ;) Rzeczywiście, większość teatrów czy oper w których byłam miały czerwony wystrój.
OdpowiedzUsuńPoczatkowo myslalam o porownaniu tych przesadow w teatrze polskim i francuskim, ale wyszloby za dlugo, wiec ograniczylam sie do francuskiego :))
UsuńJesteś niesamowita z ta znajomościa teatru! Wpis połknęłam jednym tchem! :)
OdpowiedzUsuńMilo mi Aga:)
UsuńA tak z Twojego doświadczenia czy wiedzy, czy te przesądy i zwyczaje stosuje się także w innych krajach, czy to jest raczej typowo francuskie?
OdpowiedzUsuńNika!! Muszę Ci powiedzieć, że Twój wpis zainspirował prawie całą moją lekcję francuskiego :) Wczoraj podczas konwersacji rozmawiałam z moją lektorką o przesądach (jako że nauczyłam się słówek z akcji o przesądach z różnych blogów francuskojęzycznych i mogłam się wypowiedzieć) i zaczęłyśmy rozmawiać o przesądach w teatrze. Okazało się, że moja lektorka, czego wcześniej nie wiedziałam, jest wielką fanką teatru, ale też od strony.. powiedzmy naukowo-technicznej :) Więc powymieniałyśmy się naszą wiedzą, a moja wiedza dotycząca przesądów w teatrze oczywiście pochodziła z Twojego wpisu. Teraz wróciłam, żeby sprawdzić, czy zapamiętałam wszystko (oczywiście że nie), więc na następnej lekcji francuskiego dokończymy temat przesądów w teatrze :)
UsuńCzesc z tych przesadow wystepuje w identycznej formie w Europie, niektore zostaly z czasem zmodyfikowane, ale juz takie "merde" jest chyba tylko we Francji, bo nigdzie indziej nie slyszalam :)
UsuńCo do twego drugiego komentarza, to moge tylko sie szeroko usmiechnac, bo niezmiernie milo jest gdy sie czyta, ze wklad pracu wlozny w przygotowani wpisu jest przez kogos potem wykorzystywany. Dzieki z calego serca :))
To ja dodam jeszcze jeden przesąd: jeśli podczas próby aktor upuści swój tekst, to musi go przydeptać zanim go podniesie. Inaczej zapomni, co ma powiedzieć na scenie. Skąd to się wzięło to nie wiem.
OdpowiedzUsuńInnym przesądem jest planowanie premiery na wtorek lub czwartek. Inne dni przynoszą podobno pecha.
Mój teatr w duchy nie wierzy, więc gramy cały czas i wyłączamy światła po spektaklach. Może dlatego czasami coś się psuje (dziś szlag trafił światła), a rzeczy znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. ;)
Dzieki Agnieszko za dodatkowe informacje. O przydeptywaniu slyszalam kiedys chyba w Polsce, ale nie wiedzialam ze we Francji tez tak jest.
UsuńNatomiast zauwazylam, ze premiery sa czesto we wtorki lub czwartki, ale nigdy bym nie pomyslala, ze to tez przesad /) Wielkie dzieki....
super, teraz na pewno zapamiętam jak życzyć komuś powodzenia! :))
OdpowiedzUsuńI to jest rzecz jaka zawsze milo przeczytać blogerowi :))
UsuńNika, świetny ten Twój wpis! Jesteś znawczynią po prostu! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł, trochę o tych przesądach wiedziałam ale jednak są i takie których nie znałam.
OdpowiedzUsuń