Z czym wam się kojarzy słowo winobranie (vendange)?
Mnie się zawsze kojarzyło z gwarem wesołych rozmów wśród winnic i ręcznym zrywaniem gron do wiaderek. Takie dość romantyczne wyobrażenie.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jak wygląda ręczne winobranie, zweryfikowałam owo wyobrażenie dodając do tego pot, żar z nieba, bolący kręgosłup i zdrętwiałą od sekatora rękę. Pozostały jednak wesołe rozmowy, przyśpiewki i zadowolenie z grupowego wysiłku.
Winobranie ma swój nieodparty czar i dlatego tyle osób chce w nim brać udział, choć płaci się za nie minimalna stawkę.
Są oczywiście we Francji regiony winne, gdzie nadal dominuje winobranie ręczne. W Roussillon nadal też ono istnieje, ale nie ma już (np w naszej wiosce) dziesiątek zbieraczy (vendangeurs) przybyłych z Hiszpanii na kilka tygodni do winobrania jak to bywało 30-40 lat temu.
Ci zaś, którzy są, to osoby tu mieszkające, które albo mają czas, albo specjalnie biorą urlop, żeby w tej "przygodzie" wziąć udział. I robią to chyba dla przyjemności. Tym bardziej, że poza fajnie spędzonym czasem, zarobionymi paroma groszami (oficjalna stawka 9,61 € za godzinę), kilkoma litrami wina "na wynos", jest jeszcze zawsze wspólny posiłek fundowany przez właściciela po zakończeniu zbiorów.
Tradycja (tradition) owego posiłku (repas des vendangeurs) stopniowo zanika i w naszej wiosce (village) jesteśmy jedną z nielicznych już rodzin, które starają się ją zachować.
Niemniej jednak tradycja tradycją, a ekonomia ekonomią. Nie wszystkie parcele i szczepy są rentowne przy ręcznym zbiorze. Dlatego stopniowo już od lat rośnie ilosc winnic "sur les fils" czyli na metalowych linkach. Te winnice można zebrać w ciagu kilku godzin, zależnie od powierzchni.
Młoda parcela viogner, gdzie winobranie odbywa się dopiero po raz drugi. |
Dziś (26 sierpnia) właśnie był u nas pierwszy dzień zbiorów. Tak wypadło, że na pierwszy ogień poszły dwie parcele przygotowane pod maszynę: szczepy (cépage) viognier i vermentino.
O 7.30 przybyła na miejsce ogromna maszyna, która jak wielki odkurzacz zaczęła jeździć wzdłuż rzędów winorosli. Maszyna (machine à vendanger) jedzie powoli, jakby rozkraczona nad rządkiem i "przetrzepuje" rośliny obrywając z nich grona. Grona, nieco uszkodzone, zbierają się w dwóch ogromnych pojemnikach i są opróżniane do przyczepy co jakiś czas.
Zwróćcie uwagę, że szofer nie patrzy przed siebie, lecz pod siebie. Przez kratkę w podłodze widzi co robi maszyna i czy równo jedzie. |
W parę godzin obie parcele były zebrane. Zero romantyzmu. Jeden szofer z wynajętą maszyną, dwa własne traktory, każdy z przyczepą (benne) i w ten oto sposób w pół dnia trzy osoby zebrały kilka ton winogron*. Przy obecnych cenach winogron, niestety często zbiory mechaniczne są jedynym rentownym rozwiązaniem. Trochę to smutne, bo gdzie z tu szukać romantycznych stron winobrania?Stasze osoby w naszej wiosce (village) czasem smutno kiwają głowami nad tą "masakrą" winogron.
Widok na nasza wioskę z wzniesienia, na którym znajduje się parcela szczepu vermentino. |
Niestety świat się zmienia i tylko najbardziej wartościowe szczepy opłaca się zbierać ręcznie. Na szczęście i u nas zostało jeszcze trochę starych winnic (vignoble ancien), niektóre mają po sto lat. Rzędy są wąskie i maszyna tam nie wjedzie, więc dopóki rentowne będzie zbieranie ręczne (vendange manuelle), dopóty nikt ich nie wyrwie, by posadzić nowe winnice przystowowane do obsługi maszynowej.
A teraz przyznam się do małego szaleństwa z cyklu PIERWSZY RAZ.
Otóż dziś po raz pierwszy weszłam po drabince na tę maszynę do winobrania i nawet przejechałam z szoferem kawałek między jedną a drugą parcelą. Strasznie kiwa i podrzuca i nie raz miałam wrażenie, że zaraz sie wywrócimy. Byle koleina sprawia, że maszyna się niebezpiecznie (w moim mniemaniu) przechyla. Często szofer musi patrzeć nie tylko przed siebie i na boki ale i pod nogi. Ma tam zreszta specjalną kratkę, przez którą widać wszystkie koleiny.
Zdjęcie to zrobiłam z wysokości szoferki. Robi wrażenie, szczególnie gdy maszyna jest w ruchu. |
To ciężka i odpowiedzialna praca. Wyobrażacie sobie straty, gdyby taka maszyna przewróciła się na zakręcie miedzy jednym rzędem a drugim? I to z pełnymi zbiornikami. Lepiej nie myśleć. Zdarza się to jednak niezmiernie rzadko, bo maszyna jest jednak bardzo stabilna, ale niebezpieczenstwo wywrotki istnieje zawsze.
W każdym razie dziś wszystko odbyło się bez kłopotu. Nawet zejść udało mi się bez drżenia łydek ze strachu, a mam przecież lek wysokości (vertige).
__________________
* dzisiejszy poranek to 3, 5 godziny pracy wynajętej maszyny, która zebrała z obu parcel w sumie około 14,3 ton winogron
Z tych winogron za parę miesięcy powstanie wino w butelkach a będzie ich ponad 14 tysięcy. Orientacyjnie z 4,8 ton viognier będzie około 4, 9 tysięcy butelek (0,75l),
a z parceli vermentino gdzie zebrano 9,48 ton wyjdzie około ponad 9,7 tysięcy butelek wina (0,75l);
Jak dla mnie są to ilości nie do wyobrażenia :)
__________________
A teraz mam dla was kilka zdjęć z minionego poranka.
A osoby uczące się francuskiego mogą zajrzeć na QUIZLET (KLIK)
i powtórzyć francuskie słówka z tego wpisu.
W drodze do winnic takie widoki na pasmo Albères |
Winorośl przed przejazdem maszyny |
Winorośl po przejeździe maszyny |
Opróżnianie zbiorników do przyczepy |
Pierwsza przyczepa już się zapełnia |
Wnętrze maszyny widziane od tyłu |
Tu już siedzę obok szofera |
Przez tą kratkę szofer obserwuje drogę, no i rośliny |
Z wysokości szoferki samochody osobowe wydają się dość niepozorne |
Z oddali maszyna do winobrania wydaje się wręcz nieduża. |
Pozdrawia was i mój Małż w roli kierowcy traktora |
***
A na pożegnanie piękna kiść szczepu macabeu,
która nabiera słodyczy w oczekiwaniu na winobranie ręczne już za kilka dni
Smacznego!
Interesujacy pojazd! Czytajac na poczatku wyobrazilam sobie, ze maszyna zbiera cale kiscie winogron, a ona jakims cudenkiem obiera kisc z kazdego, pojedynczego winogronka. Sprytne! :) Moze malo romantyczne, ale za to jakie praktyczne! ;)
OdpowiedzUsuńPojazd niesamowity i ciagle nie moge tak do konca zrozumiec jak to dziala, ze w zebranych winogronach nie ma prawie lisci :)
UsuńNie zdajemy sobie nawet sprawy jak dziś wszystko lub prawie wszystko jest zmechanizowane, udoskonalone. Przejażdżka w maszynie na pewno jest tam jakimś przeżyciem. Przyznam, że podobnie jak Ty wyobrażałem, ale i nadal wyobrażam (łudzę się) jak wyglądają zbiory winogron :) O tak, ilości mnie przerastają.
OdpowiedzUsuńTe "romantyczne" reczne zbiory nadal istnieja i beda istniec, bo sa parcele, gdzie maszyna nie wjedzie. Niemniej jednak nie sa juz czyms przewazajacym. To raczej zbiory maszynowe staja sie standartem, a reczne sa "tradycyjne" :)
Usuńno proszę... i na zbiory winogron człowieka zastąpiła maszyna...
OdpowiedzUsuńNa szczescie nie wszedzie, bo na stromych zboczach mozna tylko recznie:)
UsuńGdzie takie wino można od Was kupić? :)
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście pozdrawiamy Małża :) Twojego!
Sami nie winifikujemy, a firma, której sprzedajemy winogrona, ma w naszym departamencie dwa punkty sprzedaży. Reszta idzie gdzies na eksport. Prowadza tez sprzedaż wysyłkową, ale chyba jedynie na terenie Francji. Chyba najprościej jak przyjedziecie tu na wakacje :)) Dzięki za pozdrowienia :)
UsuńNigdy nie brałam udziału w winobraniu. Chyba będę musiała się pośpieszyć, żeby zdążyć przed całkowitym wycofaniu tej ręcznej metody z obiegu :) Gratuluję pierwszego razu na "traktorze". Ja też mam lęk wysokości, więc nie wiem, czy bym się odważyła :)
OdpowiedzUsuńPS Fajnie, że dołączyłaś do projektu "Quizlet" :)
Prawdziwe winobranie jest fajnym doswiadczeniem, ale spieszyc sie nie musisz, bo nigdy chyba nie bedzie tak zeby 100% winnic obslugiwaly maszyny. Np na stromych zboczach:)
Usuńjak ta maszyna dokładnie "oskubuje" te winogrona, aż się zdziwiłam, patrząc na zdjęcie!
OdpowiedzUsuńJa też się zastanawiam, jak to sprytnie ktoś wymyślił, że zostaje tylko taka oskubana gałązka :)
UsuńBardzo ciekawy wpis!
OdpowiedzUsuńI ciekawe jak bardzo skatowane są krzaczki po takim winobraniu ;)
Podejrzewam, że tam gdzie rosną stare i cenne krzewy, zbiera się ręcznie.
O i tam można romantycznie pogawędzić przy zbiorach
No tak, ręczne winobranie to zupełnie co innego :)
UsuńZawsze marzyło mi się, żeby wziąć udział w takim winobraniu. Ale tradycyjnym :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia. Zawsze u Ciebie na blogu czegoś nowego się dowiem :)
Warto spróbować choć raz jeśli tylko masz możliwość, bo to niezapomniane doświadczenie.
UsuńCiesze się, ze znajdujesz coś ciekawego i u mnie :)
Miło się na to patrzy. Tylko właśnie...patrzy. Bo mamy taki romantyczny obraz winnic, a to przecież ciężka praca.
OdpowiedzUsuńTak, nawet to romantyczne winobranie ręczne jest ciężką praca, ale jakie wspomnienia. Szczególnie dla tych, którzy robią to z własnej woli a nie z przymusu, żeby zarobić na życie.
UsuńWow, bardzo interesujące!! Szczególnie ów winny traktor :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jesteście takimi landlordami i posiadaczami winnic ;)