wtorek, 10 lutego 2015

Street Art w Paryżu, czyli z cyklu "rozejrzyjmy się"


Przechodząc parę dni temu obok Beaubourg Paris, czyli obok Centrum Pompidou, podniosłam wzrok, by spojrzeć na światła dla pieszych i oto co ujrzałam nieco powyżej...




Ktoś miał fantazję i nie mam tu na myśli tych naklejek na dole znaku zakazu, ale tego człowieczka, który aż ugina się pod ciężarem białej belki stanowiącej centrum znaku zakazu.

Czy to już Street Art? A może tylko taka ciekawostka? Jak myślicie?












Z drugiej strony budynku Centrum Pompidou wisiało na honorowym miejscu ogromne zdjęcie z 11 stycznia 2015, gdy w Paryżu odbył się marsz republikański przeciwko terroryzmowi.










14 komentarzy:

  1. Według mnie to wygląda na pijanego żandarma, który padł na belkę po wyznaniu miłosnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre:) :))) Nie mozna powiedziec, ze to zla interpretacja :)

      Usuń
    2. Haha świetna interpretacja!! :))))

      Usuń
  2. Uwielbiam te znaki :)))
    nie wiem czy to zorganizowana grupa czy wolna twórczość indywidualna,a le trochę tego na świecie jest :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro zbudza emocje natury artystycznej - podoba mi się ,ale fajne i jest na ulicy - to pewnie już sztuka uliczna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej jak zobaczyłam tą ulicę....wspomnienia wróciły :) ach Nika :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglada, ze ten ludek caluje deske z czuloscia godna spiacej krolewny. Rzeczywiscie ktos mial wyobraznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście ktoś miał fantazję. Przedziwnie to wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe znaki drogowe to mają też w Szwecji. Przeróżne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś na ten temat znajdziecie tu:
    http://nicpon.perkunas.webd.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1615&Itemid=1262
    Pozdrawiam, Brenda

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnia fotka Centrum, to wypisz wymaluj moje zdjęcie z ostatniego wyjazdu do Paryża... Cudnie tam jest :)nie ma co..

    OdpowiedzUsuń
  10. Byliśmy bardzo krótko w tej niezwykłej części Paryża. Spotkało mnie tam coś miłego... Chciano ze mną przeprowadzić wywiad, wzięto mnie za mieszkankę dzielnicy...

    OdpowiedzUsuń