czwartek, 28 maja 2015

Pięć ulubionych miejsc we Francji


Po wpisie poświęconym pięciu "francuskim" ciekawostkom, przyszła pora (przypadkowo) na wpis o mych pięciu ulubionych miejscach we Francji. 


Pięć ulubionych miejsc, to projekt majowo-czerwcowy Klubu Polki na Obczyźnie. Przez prawie dwa miesiące, każdego dnia jedna osoba publikuje na swym blogu wpis o pięciu ulubionych miejscach w kraju, w którym mieszka. 

Link do FB Klubu gdzie zapowiadane sa wpisy znajdziecie TUTAJ.


Ulubionych miejsc we Francji mam doprawdy wiele. Po 25 latach mieszkania w tym kraju nie jest to niczym specjalnym. Ulubione zmieniały się na przestrzeni czasu, ale ponieważ wiele z nich odwiedzałam w czasie, gdy nie posiadałam jeszcze bloga, więc i zdjec mam mniej postanowiłam wybrać te, w których bywam często lub przynajmniej byłam od czasu gdy zostałam blogerką.





Collioure

Miejscem, które mnie facynuje od pierwszej wizyty jest małe, klimatyczne miasteczko na Morzem Śródziemnym w departamencie Pirenejow Wschodnich  w regionie Languedoc-Roussillon, czyli  Collioure

Miejsce to upodobali sobie szczególnie fowisci i od tamtej pory nadal przebywa tam i mieszka wielu artystów i to nie tylko francuskich.
Do tego zamek, pobliski fort Saint Elme, stare miasto i port. Nocne procesje zakapturzonych pokutników przed Wielkanocą, sztuczne ognie na 15 sierpnia i na Sylwestra, koncerty, festyny, knajpki z owocami morza i kafejki z lodami...

Jeśli będziecie kiedyś w tamtych okolicach, to doprawdy warto zajrzeć do Collioure, nawet jeśli w sezonie trudno o miejsce na parkingu :)




Linki do mych wpisów o Collioure



Orange - Teatr Antyczny


Drugim miejscem, które pokochałam od pierwszego wejrzenia, jest Teatr Antyczny w Orange w departamencie Vaucluse w regione Province-Alpes-Côte d'Azur.

Gdy pomyślę ile lat temu odbywały się tam już spektakle, to doprawdy coś mnie w gardle ściska. 


Na dodatek każdego lata odbywa się tam festiwal, a poza tym okresem inne imprezy i koncerty.

Bardzo chciałabym pojechać tam na jakiś festiwalowy spektakl. W zeszłym roku byłam już na miejscu i miałam bilet , ale ..... przeczytajcie pierwszy z poniższych linków, by się dowiedzieć dlaczego moje marzenie ciągle pozostaje niespełnione. 

Pisząc "marzenie" mam na myśli obejrzenie spektaklu na miejscu, bo sam teatr zwiedzałam już parokrotnie gdy tylko była okazja. 

To po prostu magiczne miejsce. 

Zresztą i miasteczko jest bardzo miłe i takie.... prowansalskie :)






Linki do moich wpisów o Orange:


Rocamadour


Jeśli lubicie francuskie sery , to być może spotkaliście się z nazwą Rocamadour w odniesieniu do małego okrągłego serka koziego cabécou de rocamadour.  

Jadłam takie niezbyt dojrzałe (moje ulubione) prosto od farmera... Mówię wam , po prostu niebo w gębie :)

Jednak miejscowość Rocamadour w departamencie Lot w regionie Midi-Pyrénées słynie przede wszystkim z przepięknie położonego Sanktuarium Czarnej Madonny.

Czarna Madonna słynie z cudownej mocy uzdrawiania chorych, więc oprócz turystów zauroczonych przepięknym położeniem wioski i Sanktuarium, przybywają tam codziennie całe autokary pielgrzymów. 

Czy sezon, czy nie, Rocamadour jest pełne ludzi. Ja jednak chciałam koniecznie pobyć tam w spokoju i po prostu pospacerować sobie stromymi ścieżkami na zboczu gory. Przyjechaliśmy więc na miejsce pod koniec dnia, gdy autokary zaczęły się powoli zbierać do odjazdu. 

Nocleg znalazłam dzięki aplikacji na smartfonie w samym centrum wioski (tylko samochód trzeba zostawić dużo dalej) i zostaliśmy tam na kolację i "szwendanie się" do późnej nocy. Rano ponowny spacer, ale z godziny na godzinę tłumy zaczynają ponownie brać wioskę szturmem...


Pomimo tych tłumów w dzień, pobyć w takim miejscu wieczorem i rankiem to niesamowity czar i urok. Wspaniałe wspomnienie. 
Nocleg na miejscu choćby przez jedną noc zmienia całkowicie spojrzenie na to oblegane miejsce.

Chętnie tam wrócę.

(Nie wiem jak to sie stało,  ale o Rocamadour nigdy na blogu nie pisałam  choć byłam tam już po rozpoczęciu blogowania ... do nadrobienia:)







Paris - rue Montorgeuil

Kolejność opisywanych przeze mnie miejsc nie odzwierciedla jakiegoś rankingu, bo każde jest inne. 

Są jednak dwa miejsca w Paryżu, o których chciałabym wam napisać. To ostatnie miejsce jest oczywiste, ale to czwarte moze juz niekoniecznie. 

Jesli chcecie poczuc atmosfere Paryza sprzed epoki supermarketow i galerii handlowych, to koniecznie podjedzcie na ulice Montorgueil, ktora ciagnie sie z polnocy na poludnie od dzielnicy Bonne Nouvelle po Les Halles (czyli dzielnice 1 i 2). Ma ona prawie 400 m i pelno tam sklepikow, kafejek i knajpek. 

No i koniecznie zajrzyjcie do cukierni Stohrera, zalozonej przez cukiernika naszego Stanislawa Leszczyńskiego, któremu to przypisuje się wymyślenie znanego ciastka baba au rhum. 

To i wiele innych typowo francuskich ciastek czeka tam na was każdego dnia. Spróbujcie choć jednego i pospacerujcie sobie po ulicy Montorgueil bez pośpiechu, dostrzegając stare fasady, szyldy. Siądźcie potem na tarasie którejś z kafejek choćby na kawę, co dam wam prawo do niemalże bezterminowego siedzenia przy stoliku i obserwowania "życia po parysku". 

Kiedyś pracowałam przez prawie 5 lat niedaleko stamtąd i bardzo lubiłam chodzić tam podczas przerwy obiadowej. Może stąd te wszystkie miłe wspomnienia za każdym razem gdy tamtędy przechodzę ?

(Jakoś tak się złożyło, ze o ulicy tej nigdy nie pisałam. Może wydawała mi się  zbyt codzienna? Chyba również i to warto nadrobić :)? )








Paris - Pola Elizejskie

Ten wybór ulubionego miejsca chyba nikogo nie zdziwi. Owszem, to najpiękniejsza ulica świata, Pola Elizejskie (tu chyba mapka ie jest konieczna :)

Ilekroć mam czas i siłę, spaceruję nią kilometrami i za każdym razem odkrywam nowe jej oblicze. 

Pola Elizejskie nie śpią nigdy. Nawet w środku nocy możecie tam utknąć w korku, jeśli wybierzecie się do miasta samochodem.



Każde sto metrów jest inne , a równocześnie całość jest spójna. Lubię tam chodzić do kina, czy do teatru. Lubię część koło Pałacu Elizejskiego i Grand Palais. Co trochę można dostrzec jakiś pomnik. Tu generał de Gaulle, a nieco dalej prezydent Clemenceau... 
Myślę, że zwiedzanie Pól Elizejskich z przewodnikiem-historykiem mogłoby spokojnie zabrać ze dwa dni. 
Nie wystarczy tylko przebiec się po sklepach i obfotografować perspektywę Pól i Łuk Triumfalny. 
Dajcie sobie czas, pospacerujcie, usiądźcie na ławce lub na tarasie kafejki (jest i kilka "niedrogich " miejsc, "niedrogich" jak na Paryż" oczywiście :).  Może nawet zjedzcie kolację z którejś z restauracji (są i prawie "normalne", a nie tylko Fouquet's). 
Przede wszystkim nie dajcie sie porwac pedowi, zwolnijcie i rozgladajcie sie dookola. 
Idźcie na Pola Elizejskie wcześnie rano np w niedzielę, albo w środku nocy. Zobaczycie, że bedą one zupełnie odmienne. 
A jeśli chcecie je zobaczyć w niecodziennej  szacie, to pojedźcie je zobaczyć w Sylwestra, podczas jarmarku bożonarodzeniowego, podczas defilady 14 lipca lub choćby podczas ceremonii 8 maja (zob. Kalendarium TU).
I gdy tak spojrzycie na różne oblicza Champs-Elysées, to nagle zorientujecie się, że usmiech nie opuszcza waszej twarzy, a wy sami nucicie piosenkę Joe Dassin'a :) 

Jesteście bowiem wybrańcami losu : swobodnie, niespiesznie spacerujecie sobie w czasach pokoju po najpiękniejszej ulicy świata i jedyne na co warto uważać to ewentualni kieszonkowcy... (jak w każdym miejscu pełnym turystów :) 

Tego wspomnienia nikt wam już nie odbierze :)


Wersja oryginalna piosenki (z tekstem)

A tu najnowsza wersja w wykonaniu ZAZ :))
Którą wolicie :))?




Pola Elizejskie przystrojone na 8 maja

Link do mego wpisu:

Dziękuję za wizytę :)


12 komentarzy:

  1. Bien ! bravo ! très intéressant ton blog, de plus en plus, même...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały wpis, bardzo mi się przyda! :D Na pewno odwiedzę Montorgeuil. Pola Elizejskie miałam już w planach, słyszałam coś też o tym Teatrze Antycznym i jestem pewna, że jego widok mnie zachwyci. Jeśli chodzi o zwiedzanie, to moje klimaty zdecydowanie :) Uwielbiam tę serię pięciu miejsc, sama muszę coś w końcu naskrobać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię Francję z opisu Twojej 'perspektywy' :) a mapki zamieszczone przy opisie - bardzo fajny pomysl

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze miejsce podoba mi się zdecydowanie najbardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za ten drogowskaz... ciekawe :) Chciałabym pojechać do Collioure :) utwierdziałaś mnie, chcę jeszcze mocniej.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały wpis! Zapisuję w ulubionych, bo zbieram takie "perełki" i pomysły na zwiedzanie :) A Pola Elizejskie były pierwszym miejscem, które odwiedziłam w Paryżu i mam do nich ogromny sentyment.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkie podzielam oprocz Pol Elizejskich... zle wspomnienia, brak Francuzow i Paryzan na nich... moze zbyt oklepane?

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne, zwłaszcza te pozycje z południa. Muszę się wybrać! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Również lubię ulicę Montorgueil. :) Szczególnie wieczorami, po spektaklu, kiedy jeszcze nie mam ochoty wrócić do domu. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od paru dni uczę się francuskiego. Oczyma wyobraźni już widzę te wszystkie miejsca. :)

    shariankoweleben.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  11. nic tylko chyba muszę Ci pozazdrościć...
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne miejsca... W Paryżu byłam, ale króciutko. Mam niedosyt.
    Marzę o powtórnej wizycie we Francji. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń