Chcecie wiedzieć dlaczego?
Pierwsze co mi przyszło do głowy to dwa słowa: pisser (sikać) i saladier (salaterka)
Okazało się jednak szybko, że nazwa nie ma na szczęście żadnego związku z żadnym z tych dwóch słów.
Zobaczyłam coś podobnego do pizzy, ale bez sera i pomidorów... za to z duszoną cebulą...
Prawdę mówiąc dziwnie to wyglądało i na dodatek było na zimno, pokrojone w małe kawałki i podane jako przekąska w tym samym czasie co aperitif przed kolacją.
Spróbowałam bez przekonania, bo na cebuli widać było fileciki słonych anchois i czarne oliwki. Nie było to jakoś kolorowe i nie wyglądało zbyt efektownie.
Ale ten smak!
Słodkawa cebula, słone ancois i oliwki. Wszystko na cieście chlebowym...
Przepyszne! I jak się okazało bardzo proste do zrobienia.
Dlatego zgłaszając się do akcji W 30 kuchni zainicjowanej na blogu Owsianka i Kawa
nie miałam ochoty pisać o zbyt oczywistych specjałach kuchni francuskiej, lecz właśnie o pissaladière.
Jest dość mało znana poza granicami Francji i nawet w jej granicach nie wszędzie, jako iż jest to typowe danie regionalnej kuchni nicejskiej.
Moim zdaniem warto o niej więc wspomnieć.
Ja najczęściej używam achois z Collioure (LINK), bo sa bardzo dobrej jakosci... Cebula lagodna i czarne oliwki. |
Cóż więc oznacza nazwa pissaladière?
Pochodzi ona od słowa pissalat, co po nicejsku oznacza pikantną przyprawę o konsystencji kremu, na bazie zmacerowanych sardynek i słonych.
Dodawano ją do duszonej cebuli i zapiekano na cienkim cieście chlebowym. Skojarzenie z pizzą nasuwa się od razu, ale to jednak nie to.
Przede wszystkim jada się ją lekko ciepłą lub zimną. Składniki są niezmienne, no i jak już wspomniałam nie ma żadnych pomidorów czy sera.
Danie proste i niekosztowne. Danie bardzo oryginalne i praktyczne. W naszych czasach uproszczone, bo często z samych anchois ( bez sardynek)
Ruszajmy więc do kuchni i do pracy!
Jakie składniki będą nam potrzebne?
- ciasto chlebowe lub na pizzê - 40 dag (ja często kupujê gotowe, ale to domowe jest byłoby lepsze)
- kilogram cebuli (najlepiej łagodnej odmiany)
- 30 dag solonych anchois
- ok 15 czarnych oliwek z Nicei (malutkie), ale te greckie też mogą być
- ewentualnie 1- 2 łyżki cukru
- zioła prowansalskie
- oliwa z oliwek
- pieprz
(Uwaga, nie solić, bo przecież anchois są już bardzo słone)
Cebulę obrać i pokroić w cienkie krążki. Wrzucić na rozgrzaną na głębokiej patelni oliwę (ok 5 łyżek). Dodać świeżo zmielony pieprz, zioła prowansalskie i ewentualnie cukier. Im bardziej łagodna jest cebula, tym mniej cukru.
Gdy cebula zeszkli się (ale nie zrumieni), dodać pokrojone anchois (zachować kilka filetów do dekoracji) i wymieszać. Można też dolać resztę oliwy z zalewy anchois.
Pod wpływem ciepła anchois znikną wśród cebuli dodając jej smaku. Smażyć uważnie mieszając, aby cebula się nie przypaliła.
Odstawić do wystygnięcia.
Następnie rozsmarować uduszoną cebulę na surowym cieście, udekorować filetami z anchois i oliwkami i włożyć do rozgrzanego do 220° piekarnika.
Piec 15-20 minut obserwując brzegi.
Przed upieczeniem |
Po wyjęciu z piekarnika |
A do tego lekkie, różowe wino z Prowansji (np Bandol)
Proste prawda?
Wypróbujecie ten przepis?
A po moim francuskim daniu z Nicei
zaprosi was do swej kuchni Agnieszka z Aosty we Wloszech.
Zajrzycie na jej bloga Ciekawa Aosta dokładnie dzień po publikacji mojego przepisu,
a poznacie wówczas również specjał z tamtego regionu.
__________________________________
#notatkiniki #notatkinikiblog #w30kuchni
A może wolicie ugotować prawdziwą zupę cebulową? Też jest bardzo prosta w przygotowaniu. Przepis znajdziecie tutaj.
J'ai envie de mettre le commentaire en catalan : "Aixo es bo !!!"
OdpowiedzUsuńEh, oui, c'était vraiment bon ...
UsuńKiedy opowiadasz wygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńJesli kiedysz zdecydujesz sie na wyprobowanie przepisu, to bedziesz wiedziac dlaczego opowiadam w taki wlasnie sposob. Ona po prostu nie moze sie nie udac :))
UsuńOjejku, ale pyszne! Prawdę mówiąc nie jadłam nigdy anchois, ale może to okazja, aby spróbować. A potrawy z dodatkiem cebuli uwielbiam. Więc znajduję już dwa powody, aby kiedyś przyrządzić to cudo u siebie :)
OdpowiedzUsuńJak juz spróbujesz, to napisz jak smakowało:)
UsuńZachciało mi się cebuli!!! Dziś na kolację będzie tarta cebulowa, bo anchois brak. Ale naprawię ten błąd następnym razem :)
OdpowiedzUsuńNo to powiedzmy, ze dzis robisz specjalność alzacką, a następnym razem z Nicei. Przywieźć ci anchois z Collioure?:) ale musiałabym podskoczyć do Paryża odebrać?:)))
Usuń:D :D :D tak samo z niemieckiego sobie przetlumaczylam i za sie skrzywilam. Ja na pewno wyprobuje, lubie wynalazki w kuchni. Ale po takim jedzeniu,to czajniczek swiezej mietki musowy.
OdpowiedzUsuńIm więcej dasz anchois, tym bardziej bedzie cie potem "suszyc" :) a tak uduszona i upieczona cebula nie jest jakoś szczegolnie ciezkostrawna
UsuńWygląda jak wariacja na temat pizzy. Poszukam jakby to zrobić w wersji wegańskiej. Niby sardynki mogłyby świadczyć, że się nie da, ale od kiedy przepis na wegańskie bezy ujrzał światło dzienne wierzę, że i ryby mogą być bezmięsne! <|;^)
OdpowiedzUsuńZnam trochę Francję, ale o tym daniu nie słyszałam! najczęściej miałam do czynienia z tradycyjną zupą cebulową, za to następnym razem we Francji już wiem czego będę szukała w menu :-).
OdpowiedzUsuńTo taka bardziej rozwinięta wersja lubelskiego cebularza, które uwielbiam. Tam jest tylko ciasto chlebowe i farsz z cebuli, tu jeszcze anchois i oliwki... Wypróbuję na pewno. Nawet dziwnym trafem mam w domu wszystkie składniki!
OdpowiedzUsuńNie prezentuje się zbyt zachęcająco, ale może mieć interesujący smak! Po raz pierwszy słyszę o tym daniu :) independentgirl98.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa cebulę lubię i anchois też!!! Ciasto bez glutenu (ech, też kupne...:P ) i będzie pyszka. W moim hiszpańskim domu oliwki i anchois są zawsze! (nie jest to moja zasługa, ale mojego chłopaka, który o to dba, no ale korzystam :)
OdpowiedzUsuńJa cebulę lubię i anchois też!!! Ciasto bez glutenu (ech, też kupne...:P ) i będzie pyszka. W moim hiszpańskim domu oliwki i anchois są zawsze! (nie jest to moja zasługa, ale mojego chłopaka, który o to dba, no ale korzystam :)
OdpowiedzUsuńZapowiada sie smakowicie, choc przyznam sie Ci, ze nigdy jeszcze nie slyszalam tej nazwy (mieszkam pod Paryzem, a to jak piszesz jest danie lokalne). Pozdrawiam serdecznie beata
OdpowiedzUsuńMhm... smakowita propozycja jednak póki co nie dla mnie, gdyż karmię piersią :) Być może początek wiosny powitam tą potrawą :)
OdpowiedzUsuńSmakowicie się u ciebie zrobiło :) do zobaczenia w warszawie niebawem :)
OdpowiedzUsuńNigdy do tej pory nie słyszałam o tej potrawie. Ilość użytej do jej zrobienia cebuli po prostu mnie powala:)))))
OdpowiedzUsuńO matko. Wygląda pysznie. Zrobię, jak synowie przyjadą z Polski. We Włoszech solone anchois rozsmarowywaliśmy po prostu na chlebie z masłem i z oliwą. No i oczywiście 'rozpuszczało' się je na patelni jako przyprawę do rozmaitych makaronów. Dzięki za przepis, na pewno będzie wypróbowany.
OdpowiedzUsuńHmm, podejrzewam, że smakowałoby mojemu Francuzowi. Sama nie przepadam za anchois, ale staram się przemóc w czasie każdych wakacji na południu Francji i przyznam, że w tym roku było już lepiej i nawet coś tam zjadłam. Więc kto wie, może wkrótce na takie gotowanie się skuszę :)
OdpowiedzUsuń