Miniony weekend spędziłam w Warszawie. Słowo "spędziłam" jest tu może zbyt niedokładne. Powiedzmy, że określenie "zatrzymałam się " albo "wpadłam" na weekend byłyby chyba bardziej odpowiednie. Wylot pierwszym samolotem w sobotę , a powrót ostatnim w niedzielę, to doprawdy króciutki wypad.
Ileż jednak rzeczy można zrobić na miejscu w ciągu trzydziestu paru godzin! To i tak sporo czasu, nawet jeśli trzeba odliczyć parę godzin na sen.
Jest czas na spotkania i z rodziną i z przyjaciółmi, a w moim przypadku trzecie miejsce na podium zajmują oczywiście teatr i księgarnia.
O ile księgarnia wirtualna i e-booki są pewnym pocieszeniem w stosunku do prawdziwej wizyty w "papierowej" księgarni, o tyle wizyta w prawdziwym teatrze jest niezastąpiona.
Tym razem spośród sztuk dostępnych w Warszawie w sobotę 18go stycznia (miałam tylko ten jeden dzień do wyboru:) wybrałam spektakl o życiu Kaliny Jędrusik w wykonaniu Katarzyny Figury w Teatrze Polonia (Fundacja Krystyny Jandy).
O samej Kalinie nie wiedziałam zbyt wiele. Kojarzyłam ją oczywiście z Kabaretem Starszych Panów (głównie z piosenką "Bo we mnie jest seks") i z kilkoma rolami w telewizji.
Urodziłam się za późno, by móc oglądać ją w teatrze, więc to jej role w takich filmach jak "Lekarstwo na miłość" czy "Ziemia Obiecana" przyszły mi na myśl w pierwszym momencie.
Coś tam pamiętałam o jej małżeństwie ze Stanislawem Dygatem, ale i to niedokładnie.
Kalina Jędrusik zmarła już po moim wyjeździe z Polski, stąd nie znam żadnych programów czy koncertów ku jej pamięci i z jej piosenkami. Nie znam również większości plotek na temat jej życia czy tego co się działo po jej śmierci. Ponoć w czasach PRL-u uważana była za skandalistkę, wampa i nawet określano ja mianem polskiej Marylin Monroe. Telewizyjne role są dla mnie nieco przerysowane, chyba nie miała do nich za bardzo szczęścia. Natomiast większą sławę przyniosły jej piosenki, które interpretowała omdlewającym półszeptem.
Trudno mi powiedziec czy mi sie podobał jej śpiew. Na przykład wersja piosenki "Bo we mnie jest seks" w wykonaniu Kqliny jest dla mnie za szybka. Zdecydowanie bardziej wolę jej słuchać w spokojnych, zmysłowych interpretacjach innych piosenkarzy.
Tak więc wybrałam monodram Katarzyny Figury trochę z niewiedzy o postaci Kaliny Jędrusik. Chyba mają one obie w sobie coś wspólnego... Może tę aurę skandalu, seksapil kobiety przesłaniający w oczach publiczności umiejętności aktorskie. O Katarzynie Figurze też niewiele wiem, bo nie czytuję prasy "people", więc mogłam bez uprzedzeń obejrzeć jak gra rolę Kaliny.
A grała ją bardzo dobrze i chyba żadna inna aktorka nie byłaby w stanie aż tak bardzo utożsamić się z tą postacią.
Spektakl w reżyserii Małgorzaty Głuchowskiej wykorzystuje wiele technik i wcale nie jest monotonnym monodramem. Muzyka, światło, głos spoza sceny, teatr cieni, a nawet film urozmaicają owo przedstawienie jednej aktorki.
Poszczególne sceny ukazują nam młodą Kalinę, prowincjonalną dziewczynę z tupetem, która dostaje się do szkoły aktorskiej, jej spotkanie z Dygatem, dramat osobisty utraconego dziecka i szansy na następne, rozwój kariery w Kabarecie Starszych Panów, kobietę-wampa, prowokatorkę wobec obowiązujących socjalistycznych kanonów aktorstwa i pieśniarstwa, kłody rzucane jej pod nogi, romanse, trudne powroty na scenę i samotność po śmierci męża Stanisława Dygata…
Nie brak oczywiście w spektaklu piosenek, które niegdyś śpiewała Kalina, a Katarzyna Figura świetnie daje sobie radę z ich interpretacją…
Sala była pełna widzów, którzy nie tylko zajęli wszystkie miejsca, ale nawet siedzieli na schodkach i w przejściach (to ci "na wejściówkę"). Szpilki by już nie wcisnął…
Owacje po spektaklu oznaczają, że musiał się on publiczności bardzo podobać…
I pomyśleć, że Kalina była też miłośniczką kotów i ponoć to miłość do kotów przyspieszyła jej śmierć jako astmatyczki (zmarła w wieku 60-ciu lat w 1991)
******
Zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńA powiedz, Figura wyzbyła się tej swojej maniery?
Ale jakiej maniery? Ja "manierę" to kojarzę właśnie z Jędrusik. A jeśli Figura ją ma, to może jest to rzecz dla niej charakterystyczna i może pomoże w roli właśnie? Jak sądzisz? Bo Kalina to tak silna i charakterystyczna osobowość, że aż nie do podrobienia, więc może granie jej przez Figurę ze swoją własną "manierą" to jest jakiś sposób na podkreślenie wyjątkowości postaci, a zarazem nieimitowanie jej?
OdpowiedzUsuńI Jędrusik miała i Figura ma....ten specyficzny sposób mówienia...
UsuńW tym akurat wypadku w spektaklu widziałam maniere Kaliny Jedrusik. To tak jakby to co jest maniera Figury zostało wykorzystane jako materiał do zbudowania roli, i stworzenia maniery á la Jedrusik
OdpowiedzUsuńNo idealnie to ujęłaś:)
UsuńLubie ten teatr i tak sie sklada, ze , gdy tylko jestesmy w Warszawie, to staramy sie , jaks sztuke obejrzec , a czesto pada na Polonie , wlasnie;)
OdpowiedzUsuńGratuluje, ze mimo tak okrojonego czasowo pobytu, udalo Ci sie "uteatralnic";)
"Lekarstwo na milosc" widzialam dawno temu w telewizji, i nawet nagralam na kasete. Bardzo dobrze zagrany. Nawet jest na You tube : http://www.youtube.com/watch?v=cGe60S6eLuA
OdpowiedzUsuńFilm oparty jest na powiesci "Klin" sp. Joanny Chmielewskiej, ktora niedawno nas opuscila :((
Byla najlepsza polska powiesciopisarka.
Pozdrawiam
Iwona z Perpignan
Ja już sobie nawet nie obiecuję co muszę robić w Wawce...;o)
OdpowiedzUsuńNie widziałam spektaklu, ale obejrzałam ten krótki filmik, który zamieściłaś. Nie, Kasię Figurę lubię w kilku filmach, ale nie widzę jej w roli Jędrusik, natomiast idealnie do tej roli pasowałaby na przykład Hanna Sleszyńska-bardziej subtelna, znakomicie śpiewająca aktorka. Nie wiem, dlaczego reżyserka wymarzyła sobie w tej roli akurat Figurę...Posłuchaj Hani...http://www.youtube.com/watch?v=3ei-zVrNzuU
OdpowiedzUsuń