sobota, 29 grudnia 2012

Festa de la Llum, czyli Święto Światła w naszej południowej Arkadii




Już po raz czwarty z rzędu wioska nasza celebrowała Święto Światła. O ile istniejące w hiszpańskiej Katalonii Święta Światła obchodzone są w drugiej połowie lutego, o tyle nasze skromne Święto Światła obchodzone jest miedzy Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem, w noc pełni Księżyca. W tym roku wypadło to akurat 28 grudnia. Wróciliśmy więc z naszych wojaży na czas do domu, aby wziąć udział w tym magicznym misterium światła.



Suche konary winorośli gotowe do ogrzewania
uczestników na placu przed Kościołem


Grzejemy na całego :)


Jeśli po grzanym winie i "płonącym rumie" komuś było jeszcze zimno...


Sama impreza przypomina festyn średniowieczny, z muzykami, spektaklami ulicznymi, sztucznymi ogniami i najważniejszym punktem programu, wypuszczeniem latarni niebiańskich, które rozświetlają nocne niebo nad nasza południową Arkadią.

Napis FESTA LLUM  utworzony z lampek oliwnych
w skorupkach ślimaków umocowanych na średniowiecznym murze
Lampka oliwna w skorupce ślimaka,
czyli tzw cargol lumineux

Średniowieczny mur rozświetlony lampkami oliwnymi

Publiczność dopisała, jako że lokalna gazeta i radio wspomniały  o imprezie organizowanej przez wolontariuszy z lokalnego Foyer Rural (odpowiednik Wiejskiego Domu Kultury).  Tradycyjną muzykę można było usłyszeć w wykonaniu grupy Rambalèti (akordeon, flet, kobza, bębny).

Czarownica, symbol naszej wioski
Magiczny krąg świetlny na największym placu

Procesja światełek od placyku
do placyku w najstarszej części wioski

Teatr cieni i spektakl muzyczno-wizualny
na jednym z placyków najstarszej części
Bajecznica na jednym z balkonów opowiadająca baśń
o człowieku, który nie chciał widzieć piękna świata

Koncert muzyki dawnej i pokaz żonglerów

Zakończenie koncertu pokazem sztucznych ogni
Sztuczne ognie raz jeszcze


Na koniec każdy mógł spróbować oferowanej przez organizatorów zupy cebulowej, zupy z dynii lub minestrone. Na słodko zaś proponowano grzane wino (choc wieczorem bylo +12°C), kakao i cremat (płonący napój na bazie rumu).  Co głodniejsi zaś mogli pójść do lokalnego sklepiku na szaszłyki lub kupić pizzę w « pizzerii na kołach ». 

Misterium przygotowywania
"płonącego rumu" czyli cremat
(mistrz ceremonii w szlafmycy :)

A oto kilka ujęć z najbardziej wzruszającego momentu, gdy ulatywały w gore "latarnie niebiańskie". Chyba nigdy nie widziałam czegoś tak poruszającego i ulotnego :)


Rozświetlony kościół i Plac Górny


Odpalanie pierwszych latarni

Tuz przed odlotem światełek

Poleciały

Niesamowite, jak wysoko i długo....

Było je widać jeszcze długo...



2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe wydarzenie. I tylu ludzi bierze w nim udział. Świetnie.
    O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszkając we Francji zauwazyłam, ze on bardziej obchodzą rozne swieta, rowniez o chrzescijanskim albo lokalnym pochodzeniu, niz my w Polsce. Szanują wszystkie tradycje po prostu. U nas przez dziesieciolecia byla jakby pogarda do wsi, na szczęście to sie zmienia, i odradzaja sie nasze wspaniale zwyczaje.

    OdpowiedzUsuń