piątek, 14 grudnia 2012

Koty domowe - prezentacja


Popołudniowa drzemka Mony i Clio
      Już od dłuższego czasu zbierałam się do przedstawienia kotów domowych w naszej południowej Arkadii (bo są też podwórkowe). Pora więc przystąpić do pierwszej, pobieżnej prezentacji.

     Kotów domowych jest cztery, w porywach do pięciu.

     Czarną kotkę odziedziczyliśmy jakieś trzy-cztery  lata temu po zmarłej w rodzinie osobie. Nazywa się Mimine. Jest czarna jak smoła, leciutka jak piórko i ma ogon jak u wiewiórki.  Do tego wszystkiego jest bardzo inteligentna i dystyngowana. Trudno ją sfotografować, bo jest zbyt czarna. Jeśli jeszcze zamknie akurat oczy, to na fotografii widac tylko kontur kota.    

    Chodzi ona własnymi ścieżkami, lubi jadać osobno i gdy urodziły się maluchy, przez dwa miesiące nie chciała nocować w domu. Potem zaczęła się pojawiać i nocować, ale cały czas trzyma się z osobna i nie lubi się bratać z resztą. Taka prawdziwa księżniczka.... Muszę kiedyś ją sfotografować, gdy zawija dostojnie ogonem, siada a potem czeka na podanie jej kolacji na osobnym talerzyku.... :)

Mimine


******************        

       Ponad trzy lata temu zawitała do nas bezdomna i dzika kotka syjamska. Przerażona i zagłodzona, z tęsknotą zaglądała nam do domu przez okno. Oswajanie trwało rok. Zanim jednak dała się oswoić i zawieźć do weterynarza, okazało się że będzie miała kocięta. 
                                                      
                                                      Nazwaliśmy ją Myrtille (Jagoda).

Myrtille
      Początkowo myślałam szukać nowych domów dla mających się urodzić kociąt, ale gdy je zobaczyłam....


Trojaczki w wieku 3-4 tygodni
           Po prostu nie wyobrażałam sobie, że mogłabym się w nimi rozstać. Nigdy przedtem nie miałam okazji obserwować tak malutkich kociaków. A te były po prostu urocze i podbiły nasze serca.

          Dwie rude kuleczki nazwaliśmy Mona i Lisa.

          Czerniawą natomiast nazwaliśmy Clio. To ona była największym łobuziakiem. Pierwsza odważyła się odkrywać świat (i zejść z kocyka).



Mona , Lisa i Clio

Lisa

Lisa lubiła łaskotki

Lisa rozanielona

Lisa bardzo lubiła się śmiać

      Kiedy dwa i pól roku temu robiłam te zdjęcia, nie myślałam , że będą kiedyś publikowane. Robiłam je kiedy miałam telefon pod ręka. Stąd nie najlepsza jakość. I teraz widzę, że najwdzięczniejszym obiektem "fotografa" jakim byłam, okazała się Lisa. Bardzo lubiła (i nadal lubi) pieszczoty. 


Od tamtej pory nasze trojaczki trochę podrosły...

Mona pozostała delikatną "kobietką"

Lisa lubi polować

Za to Clio nie lubi gdy wyjeżdżam....

     Na tym zakończę tę pierwszą prezentację naszej kociej rodzinki.  Za jakiś czas przedstawię portret każdej z naszych kotek domowych, jako że każda z nich ma zupełnie odmienny charakter.

No i pozostaną jeszcze do zaprezentowania nasze koty podwórkowe....

                                                               ************

Przedstawiam wam Myrtille siedemnastego stycznia...






3 komentarze:

  1. Koty kocham miłością wielką i ( chyba ) odwzajemnioną. Wojtek mówi, że widać łączącą nas więź. Nie wyobrażam sobie domu bez mruczących współmieszkańców, chociaż przyznaję, że 13 ( a właściwie 12 kotów, bo ciocina Bazylia preferuje Cioci pokój i nie brata się z resztą ) to lekka przesada. Widać los tak chciał. Nawet 4 koty mojej zmarłej Mamy, które rok temu dołączyły do stada wpisały się z w całe to rozmiauczane towarzystwo. I wcale Ci się nie dziwię, że nie mogłaś rozstać się z maluchami. Bo są po prostu przecudne:-)))
    Pozdrawiam z mroźnego Siedliska
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna powieść, no i imponująca gromadka. Czekam na kolejny koci odcinek. Też jestem kocią mamą, właściwie od zawsze. Moja kotka ma 19 lat, jej osiemnastoletni syn odszedł był w maju do kociego raju (zostawiam rym, bo wyszło śmiesznie)...

    OdpowiedzUsuń