poniedziałek, 2 grudnia 2013
Listopad 2013 - podsumowanie miesiąca
Listopad minął mi bardzo pracowicie, choć nie brakło miłych chwil i urozmaicenia w postaci jesiennych spacerów, spotkań i imprez "kulturalnych" ... :)
Miesiąc minął jednak bardzo szybko i sama nie wiem kiedy...
Oto mój listopad 2013:
1. 5200 km przejechanych podczas 9 podróży szybkimi liniami (Thalys, TGV, Ouigo)
2. 2400 km przelecianych samolotem podczas dwóch lotów
3. ponad 700 km w samochodzie (nie licząc krótszych przejazdów)
4. oficjalna inauguracja szlaku historycznego na terenie pola bitwy Le Boulou
(uwaga, ta bitwa wymieniona jest na Luku Triumfalnym w Paryżu, a teksty tablic opracował mój
Ślubny Rycerz)
5. jedna sztuka teatralna w Brukseli
6. wieczór poświęcony Kopernikowi w Przedstawicielstwie Polski w Brukseli
7. drugi miesiąc w nowej pracy, ani jednego dnia wolnego i wiele nadgodzin
8. druga podróż służbowa do Strasbourga w połowie miesiąca
9. pierwsze miłe spotkanie w realu z Kasią - blogerką z Alzacji (oczywiście w Strasbourgu)
10. kolejne urodziny (no tak, moje... moje)
11. spacer i podziwianie nowych witryn świątecznych na bulwarach w Paryżu
A co u was działo się w listopadzie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy nie jesteś aby zmęczona????
OdpowiedzUsuńU mnie? Dwie kradzieże, walka z bankiem (jutro generalna próba karty....może już działa)
Cudowna Barcelona i mnóstwo tańca :)
Sorry....kradzieże skreślam :) to końcówka października.....czyli nie jest źle :D
UsuńCzyli gdyby nie potyczki z bankiem, to miesiąc byłby jedna wielka przyjemnością :)
UsuńNo owszem listopad był nawet bardziej męczący niż październik, ale to chyba także kwestia aury... i dlatego ostatni weekend był wypoczynkowy i na luzie...
UsuńJ'aime beaucoup ce principe de bilan du mois; c'est bien pour toi et pour nous aussi, lecteurs, ça montre une vie qui ne connaît pas l'ennui.
OdpowiedzUsuńOui, ça permet de se rendre compte à quel point notre vie quotidienne est quand même riche
UsuńJak dobrze!!! Dobrze ,że życie, każdy cenny czas dnia jest wykorzystany...Piękne podsumowanie...w przemieszczaniu się , można cy powiedzieć:)
OdpowiedzUsuńCudownego grudnia Niko!!!
A dużą ilością czasu tylko dla siebie
A i wszystkiego NAJLEPSZEGO!!!!
Niech dobre Anioły prowadzą Cię zawsze!!!
Jaki jesteś znak?
Powiem krótko: macierzyński jest boski!!! Jak już kiedyś u siebie napisałam odkrywczo:)
OdpowiedzUsuńAktualnie okropnie mi dobrze w domu, wcale wychodzić mi się nigdzie nie chce (drugi rok - po ciąży "kanapowej"), ale wiem, że to tak po 14 latach ostrej jazdy bez trzymanki. Okupionej koszmarnym stresem. Więc powtórzę: macierzyński jest boski:) Pozdrawiam ciepło obeżyświatkę:)
Po przeczytaniu twego dzisiejszego postu trochę lepiej rozumiem twój zachwyt macierzyńskim :)
UsuńJa tez pozdrawiam serdecznie :)
Nika, a ja Ci bardzo dziekuje za ten punkt dziewiaty:)) I za prezenty:) Wino wypite, konfitury zjedzone, mniam:) Sciskam Cie:))
OdpowiedzUsuńDo następnego spotkania :) i na zdrowie :)
UsuńNp. też mieliśmy urodziny :) (swoje, siostry i brata) - tyle z podobieństw.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas jest unikalny wiec to normalne, ze i nasze podsumowania będą zawsze inne i właśnie unikalne.. A listopadowo-urodzonych pozdrawiam i życzę dużo szczęścia :)
UsuńHm, ja do punktu piątego, dodałabym 5 bis - jedna kolacja u Leona... A przy okazji: nie wiedziałam, że szanowna Pani też z listopada! Nic Pani nie wspominała!!! Też Skorpionica? Serdeczne pozdrowionka. Zdjęcia wystaw Grands Magasin bajeczne. Mniej mi teraz żal, że nie zobaczę ich w tym roku na własne oczy.
OdpowiedzUsuńHm, kochana A. kolacje u Léon de Bruxelles oczywiście pamiętam, ale zaliczam ja do wieczoru "teatralnego" :)) I bądź tu człowieku lakoniczny :)
OdpowiedzUsuńJa już nie Skorpionica, tylko raczkujący Strzelec (Strzelnica ?)
Pozdrawiam i do nastepnego wieczoru "teatralnego" w Bru :)))
przyleciałam już rano od Anki W. ale nie miałam czasu się wpisać
OdpowiedzUsuńbędę z przyjemnością zaglądać
Pozdrawiam:)
A, zapraszam, zapraszam :) Wpadaj o każdej porze :)
Usuń