Czy ktoś już domyślił się gdzie wpadł mi w oko kamień dla gaduł, z poprzedniego wpisu?
To Muzeum Historyczne w Miluzie posiada ten unikatowy "wisiorek" o wadze 12 kilogramów (KLIK TU)
Kto nigdy nie zawitał do Miluzy, ten pewnie kojarzy ją z takimi stereotypami jak przemysł tekstylny, górnictwo, protestantyzm, muzeum samochodów czy też może muzeum pociągów …
Wszystko to jest oczywiście oparte na historii miasta i okolic i jak najbardziej prawdziwe. Niemniej jednak w okresie przedświątecznym Miluza zmienia oblicze i przywdziewa (dosłownie) świąteczne szaty z okazji jarmarku bożonarodzeniowego.
W końcu jesteśmy na południu Alzacji, a region ten słynie nie tylko z produkcji win o nazwach trudnych do wymówienia dla Francuza z pozostałych części Francji, ale i z najpiękniejszych we Francji (a według niektórych również w Europie), jarmarków świątecznych.
Dziś zabieram was na trzeci z kolei w tym roku jarmark bożonarodzeniowy. Po pierwszym wpisie poświęconym paryskim Polom Elizejskim (KLIK TU) i po drugim na temat przeuroczego Colmar w środkowej części Alzacji (KLIK TU), przyszedł czas na Miluzę, dokąd zawitałam po raz pierwszy parę dni temu.
Jako osoba z zewnątrz pokuszę się o opisanie mych pierwszych wrażeń i spostrzeżeń, bo Miluza potrafi przyciągać turystów i zachęcić ich do kolejnych odwiedzin.
Kilka lat temu oglądałam reportaż w telewizji o historii tkanin świątecznych z Miluzy. Miasteczko to bowiem słynie od XVIII wieku z produkcji tkanin z nadrukami. Co roku powstaje nowy wzór świąteczny, który jest wszechobecny w okresie przed Bożym Narodzeniem. W reportażu tym pokazywano nawet osoby, które przyjeżdżały do Miluzy rok w rok, by za każdym razem nabyć kupon nowego materiału.
Tegoroczny wzór nosi nazwę Amarante i powstał na podstawie modelu produkowanego w Miluzie w XIX wieku.
(informacja dla zainteresowanych:
metr bieżący o szerokości 1m40 można zakupić na miejscu za jedyne 11€)
Cały jarmark, zabytkowe budowle i nawet pomniki w zabytkowym centrum Miluzy zostały w tym roku udekorowane nowymi szatami.
Jarmark świąteczny na Place Reunion to prawie 100 stanowisk handlowych z grzanym winem , jedzeniem, smakołykami , dekoracjami i wyrobami rzemieślniczymi. Sporo tez oczywiście stoisk z materiałami, szalikami, obrusami. Chyba trochę więcej niż na jakimkolwiek innym jarmarku. No i stosunkowo mało wyrobów "made in China". Akcent jest bardzo wyraźnie położony na produkcje regionalna.
Dekoracje na końcówkach alejek ze stoiskami na jarmarku. Oczywiście z elementami tegorocznej tkaniny świątecznej. |
Dekoracje sprzedawane w tutejszych "sukiennicach", czyli w Sklepie z Tkaninami w budynku gdzie byłego merostwa, gdzie mieści się aktualnie Muzeum Historyczne. |
Nie mogłam nie spróbować takiej kiełbaski o ciekawej nazwie "żandarm". W sumie to taki grubszy kabanos przypominający smakiem salami. I powiem wam w sekrecie, ze nasze kabanosy są jednak lesze :) |
Sery, kiełbasy, grzance z wina i na bazie rumu, a może ostrygi lub krewetki? Wybór jest doprawdy urozmaicony. |
Klekoczący bocian, to jeden z symboli Alzacji :) Tu w sklepie z tegoroczna tkanina świąteczną o motywie Amarante. |
Nie moze tez w Alzacji zabraknac stoiska z ceramicznymi formami i michami do ciast i typowych jednogarkowych dan regionalnych |
Szklane, ręcznie malowane bombki |
Raj dla kociarzy, czy koty w rzeźbie na 1001 sposobów :) |
Widok z piętra Muzeum Historycznego (byłe merostwo) na Place Reunion czyli na serce jarmarku. W tle Diabelski Młyn dla osób bez lęku wysokości. |
Dużo starań dołożyły władze miasta do upiększenia świątecznymi iluminacjami okolic jarmarku świątecznego.
Zauważyłam kilka ciekawych motywów...
Motyw Reminescencja z 1013 roku |
Pieknie. Dziękuje za spacer!
OdpowiedzUsuńMiluza <3 Daj znać, jak będziesz przejeżdżać następnym razem :)
OdpowiedzUsuńPieknie tam! Jaka szkoda, ze amerykanskie miasteczka nie maja tego klimatu!
OdpowiedzUsuńPięknie, rzeczywiście na Święta robi się mniej szara :)
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie bylo, ostatnio znow zaczelam zagladac i nadrabiac zaleglosci. Jako mieszkanka Bazylei, jestem ogromna fanka Alzacji i spedzam tam jeden dzien z prawie kazdego weekendu. A grudzien w Alzacji jest po prostu magiczny, chociaz ja lubie kazda pore roku.
OdpowiedzUsuńSwietnie ze pokazujesz Alzacje. To w Polsce miejsce praktycznie nieznane, a kazdy kto tu przyjedzie, jest po prostu oczarowany.
Pozdrawiam,
Milla
I znów jestem oczarowana. Piękny klimat zdjęć. :)
OdpowiedzUsuń