Powracam do robienia swoich podsumowań miesiąca. Początek roku był tak pracowity, że odpuściłam sobie ich pisanie przez parę miesięcy. Miałam do wyboru albo to, albo zrezygnowanie ze snu. Postanowiłam ratować swe noce i stwierdziłam, że odpuszczę sobie parę podsumowań.
Mam jednak nadzieję, że nie będzie to konieczne na dłuższą metę i wracam do ich pisania.
Kończy się czerwiec, a ja mam wrażenie, że on się dopiero co zaczął.
Podróże na mojej stałej trasie Bruksela-Paryż-Perpignan:
- pociągami przejazdów 4 razy (Thalys, TGV, IzyThalys), w sumie jakieś 1400 km
- autokarem liniowym jeden przejazd; jakieś 300 km
- samolotami lotów sztuk 4 (Vueling, Ryanair, Volotea), około 2500 km
Ruch
- jeden raz seans water run (bieganie na bieżni podwodnej z masażami również podwodnymi)
- jeden raz seans water bike (pedałowanie na rowerze pod wodą z masażami i lumino terapią
- ucze się biegać; to raczej taki slow jogging niż jogging; pozostaję na etapie początkowym, ale zaczyna mi się to podobać; mój rekord to 12 kilometrów za jednym razem (19/06)
Wycieczki, delegacje itp
- weekend w Pont Saint Esprit jak co roku o tej porze (tuż obok wspaniałe pola kwitnącej lawendy w departamencie Vaucluse) oraz zwiedzanie Maillane, rodzinnego miasteczka Mistrala
- cztery dni służbowo w Strasbourgu
- wycieczka do Toreilles w departamencie Aude
Teatr
- "Krambol" - Théâtre la Coucrouterie w Strasbourgu
- "Jan Karski" - Théâtre National w Strasbourgu
- "Le Malade Imaginaire" (Chory z urojenia) Moliera w Théâtre Le Public w Brukseli
- "Le voisins du dessus" (Sąsiedzi z góry) w Théâtre Comèdie Bastille w Paryżu
- "Les Présidentes" (Prezydentki) w Théâtre Le Public w Brukseli
Inne różnorakie różności
- czerwiec jest trzecim miesiącem mojej diety bez laktozy, glutenu, cukru i mięsa; efekty są i to spore, czuje się dobrze, ale nie będę się tu teraz wdawać w szczegóły, być może pokuszę się o jakieś podsumowanie nieco później, ale nie obiecuję
- w tym miesiącu wzięłam udział w 21-dniowym wyzwaniu Krzysi Bezubik, autorki bloga Piszę bo chce
- pierwszy raz spróbowałam holenderskich młodych śledzi maatjes i bardzo je polubiłam; do tego stopnia, że pisałam o nich nawet na blogu
- w ramach akcji "W 80 blogów dookoła świata" pisałam w tym miesiącu o kawie we Francji : Francuska kawa, czyli kawa we Francji
- no i najważniejsze: miesiąc czerwiec kończy się dziś rocznicą dnia gdy zostałam mamą po raz pierwszy; życzę więc wiele szczęścia i realizacji planów memu ukochanemu Pierworodnemu :)
A jak wam minął ten miesiąc?
podziwiam tak szybkiego przemieszczania się... oj działo się u Ciebie działo; niemalże z prędkością światła; szybko te ciepłe dni mijają; człowiek się nie obejrzy a tu jesień nastanie;
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcie lawendowego poletka
pozdrawiam serdecznie :)
Czerwiec był dla mnie bardzo intensywnym miesiącem. O ile może nie odbyłem zbyt licznych podróży to naprawdę było intensywnie - tak jak napisałem. W sumie lipiec też taki jest, na szczęście już zdecydowanie mniej zwariowanie. Liczę również na nieco większą ilość podróży :)
OdpowiedzUsuń