piątek, 3 lutego 2017

Francuskie notatki filmowe

    Na ogół wolę chodzić do teatru niż do kina, ale ostatnio zainteresowało mnie parę zwiastunów francuskich filmów.
     Wybrałam się więc z styczniu  aż  trzy razy razy do kina, żeby owe nowości kinowe zobaczyć.


"Un coeur en braille" (Serce Brailem) 

     Uroczy film w reżyserii Michela Boujenah, który bardziej mi się kojarzył do tej pory z humorem czy aktorstwem niż w reżyserią.
    Film opowiada historię pewnej nastolatki, cierpiącej na postępującą chorobę, której koniec jest zawsze jeden - ślepota. Zanim jednak zapadnie ciemność, dziewczynka chce za wszelką cenę uniknąć pójścia do zakładu dla niewidomych i podejść do konkursu w konserwatorium w klasie wiolonczeli. 
     
      Bohaterka ukrywa więc jak może przed rodzicami do jakiego stopnia postępuje choroba. Chce za wszelką cenę dokończyć rok szkolny w swej aktualnej szkole, ale sama nie da rady. Pomoże jej w tym, początkowo nieświadomie, zadurzony w niej kolega z klasy.
      Film jest subtelny i wzruszający, ale pełen również scenek komediowych. I choć humor przeważa, to i tak w pewnym momencie nie obędzie się bez chusteczek. Ciekawa rola drugoplanowa ojca chłopca.

      Polecam gorąco. Warto.





"Ouvert la nuit" (Otwarte nocą)

     Na ten film poszłam dla aktorów, no i dlatego, że jego tłem jest teatr. 

     Po pierwsze gra w nim Audrey Tatou, którą zawsze z chęcią oglądam. 

    Sam film wyreżyserował i zagrał główną rolę Edouard Boyer. To jego trzeci film. Wcielił się on w rolę szalonego, pełnego charyzmy i pasji dyrektora teatru, który w ciągu jednej nocy musi znaleźć żywego goryla do sztuki renomowanego reżysera japońskiego. Ponadto na dzień przed premierą ekipa grozi strajkiem, bo od dwóch miesięcy nie dostali pensji.  Rozpoczyna się najdłuższa noc w dyrektorskiej karierze  Luigiego. 

     Jak sobie da radę i kto mu w tym pomoże?
    Film jest dobry, ale nie wyjątkowy. A gdy już się skończy, to poczujecie się jakbyście sami byli po nieprzespanej nocy pełnej stresujących niespodzianek. Tyle dobrego, że chociaż można zobaczyć jak wygląda Paryż nocą :))





"Un sac de billes" (Worek kulek)

    W 1973 opublikowano biograficzną powieść Josepha Joffo o historiach jego żydowskiej rodziny podczas drugiej wojny światowej. Powieść stała się bestsellerem i lekturą w gimnazjach. Przetłumaczono ją na 18 języków. 

    Wędrówka dwóch nastolatków i ich przygody na tle losów całej fryzjerskiej rodziny w Paryża była wdzięcznym tematem do pierwszej ekranizacji z 1975 roku w reżyserii Jacques'a Doillon'a. W latach 2010, 2012 i 2014 wydano nawet na podstawie powieści trzy tomy komiksów. 

   A obecnie na ekrany kin trafiła nowa francusko-kanadyjska ekranizacja "Woreczka z kulkami" (reżyserem jest Kanadyjczyk - Christian Duguay)
    I być może nie zwróciłabym na ten film większej uwagi, gdyby nie obsada, bo w roli rodziców chłopców występują Patrick Bruel (link) i Elsa Zylberstein. Pojawia się również na chwilę Christian Clavier (link)
     Film pomija kilka wątków z książki, ale pozostaje spójną całością i naprawdę warto go obejrzeć.






    Mam jeszcze kilka nowych francuskich filmów na mojej liście do obejrzenia, ale w styczniu nie udało mi się już ich zobaczyć, bo parokrotnie teatr wygrał jednak z kinem, co chyba jest normalne u "teatromanki". Może w lutym?



15 komentarzy:

  1. Czytalam ksiazke Un sac de billes, wiec jestem bardzo ciekawa filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto obejrzeć, bo jest subtelny i pełen poezji.

      Usuń
  2. Widziałam zapowiedż filmu Un sac de billes i na pewno go obejrzę. O tym drugim też coś słyszałam, ale ja nie przepadam za Audrey Tautou, także nie wiem, czy się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie przepadasz za Audrey, to spokojnie możesz go sobie odpuścić :)

      Usuń
  3. Boziu jak ja dawno nie byłam w kinie! Strasznie mi tego brakuje, ale już za chwilę, już za momencik na pewno mi się uda wskoczyć na jakiś ciekawy seans. Widziałam krótki wywiad z autorem książki "Sac de billes" i z aktorami, więc ten film jest moim faworytem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mialam w zyciu okresy, gdy wyjscie do kina bylo rzadkoscia :) Podrosnie, ani sie nie obejrzysz :)

      Usuń
  4. Z tego co udało mi się dowiedzieć niestety żaden z tych filmów nie ma przewidzianej premiery w Polsce :( ale za to wyczytałam, że była żona reżysera "Un sac de billes" prawdopodobnie jest Polką lub pochodzi z Polski- nazywa się Liliana Komorowska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ze nie wejdą, bo ten pierwszy i ostatni na pewno sa warte obejrzenia. Na temat polskiej zony niestety nic nie wiem :))

      Usuń
  5. Wybieram sie na Un sac des billes w przyszłym tygodniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. za francuskimi filmami nie przepadam ale... mam swoje ulubione... np. Za jakie grzechy Dobry Boże... jak dla mnie świetna komedia
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Za jakie grzechy dobry Boze" to jedna z lepszych komedii ostatnich lat. No i gra tam moj ulubiony Christian Clavier, godny spadkobierca Louis de Funés'a:)

      Usuń
  7. Francuskie kino odkryłam jakiś czas temu, dzięki mojej chrzestnej. Choć podeszłam z dystansem, to okazało się, że naprawdę jest to dobre kino. Nie mam na koncie zbyt dużo francuskich filmów, ale kilka jest. Podobnie jak Joanna, uwielbia "Za jakie grzechy Dobry Boże". Uśmiałam się tak na tej komedii, że aż umor sobie poprawiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o tych filmach :) Dziękuję za polecenie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawe propozycje, nie słyszałam o nich jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń