Nie, nie mam na myśli kąpieli w zwykłej wannie, aby dojść do siebie po sylwestrowych szaleństwach. Chodzi mi o tradycję pierwszych morskich kąpieli noworocznych, która istnieje również i we Francji.
Oczywiście przy dzisiejszej temperaturze powietrza +12°, podejrzewam że i temperatura wody nie jest jakoś powalająco niska.
Pamiętam, że w Rosji, w Polsce i chyba w wielu krajach na północy Europy odbywają się podobne kąpiele "morsów". Zawsze mnie dziwiło, jak to jest, że nie zamarzają w tej wodzie i nawet im to sprawia przyjemność.
We Francji też każdego roku 1 stycznia organizowane są takie "pierwsze morskie kąpiele z okazji Nowego Roku", a potem wszyscy oglądają reportaże w telewizji i od samego widoku robi im się zimno.
Morze Śródziemne do jakoś specjalnie zimnych nie należy (w porównaniu choćby do Bałtyku), ale i tak fascynujące jest, że ludzie wskakują do wody w samych kostiumach, a często także w czapkach na głowie.
Dziś o 11-ej w Roussillon zapowiedziano takie kąpiele w czterech miejscach : w Cerbère, Argelès-sur-Mer, Canet-en-Roussillon i w Barcarès. Ponieważ była (i nadal jest w momencie gdy piszę te słowa) piękna słoneczna pogoda, pojechaliśmy nad morze zobaczyć jak taka morska kąpiel w zimie wygląda w rzeczywistości.
Nasz wybór padł na Canet-en-Roussillon, gdzie w samym centrum na plaży od razu zauważyliśmy tłum ludzi. Tych ubranych było nieco więcej niż tych w kostiumach, bo każdy taki odważny miał paru własnych kibiców spośród rodziny czy przyjaciół, którzy oczywiście uwieczniali ten niesamowity moment kąpieli noworocznej.
Nagle ktoś z organizatorów dał znak i tłum golasów, niektórzy w czapeczkach Mikołaja zaczął biec z piskami do wody.
Było ich całkiem sporo, nie spodziewałam się, że aż tyle ich będzie.
Pstryknęłam parę zdjęć, żeby wam pokazać, bo widok niesamowity. Niektórzy weszli do wody, zmoczyli się i pół minuty później już wychodzili czym prędzej. Inni podskakiwali zanurzeni po pas i chlapali na sąsiadów piszcząc jak dzieciaki. Zresztą dzieciaki też tam były. Nie takie zupełnie malutkie, ale po 10-12 lat.
Najodważniejsi zostali w wodzie nieco dłużej, a nawet pływali zanurzeni po szyję.
Gdy już zaczęli mokrzy wychodzić, to szybko biegli po ręcznik, wycierali się, okrywali czymś i szli po gorący napój do specjalnie przygotowanego przez organizatorów stoiska.
Cała impreza nie trwała długo, ale śmiechów i radości było przy tym co niemiara. I gdy tak sobie patrzyłam na nich, to przyszło mi do głowy, że może kiedys i ja bym spróbowała jak to jest kąpać się 1-go stycznia.
- Słuchaj - zwróciłam się do małżonka - jeśli w przyszłym roku nie będziemy na Sylwestra w Paryżu, to może weźmiemy tu na wybrzeżu udział w takiej kąpieli?
- Co? - zwrócił się w moją stronę rozbawiony - Za rok NA PEWNO będziemy na Sylwestra w Paryżu.
I tu domyśliłam się, że w myślach dopowiedział sobie - Jeszcze nie upadłem na głowę!
A ja mu również w myślach odpowiedziałam - Pożyjemy, zobaczymy!
Po czym poszliśmy napić się gorącej herbaty na tarasie pobliskiej kawiarni.
Do Siego Roku kochani!
A wy kąpaliście się kiedyś zimą w morzu?
Nie mam tu oczywiście na myśli Morza Karaibskiego:)
Tuż przed... |
Go, go, go... |
Ciekawe, czy tej pani w czepeczku było cieplej w takiej koszuli nocnej? |
Najbardziej wytrwali zanurzają się po szyję... |
I po wszystkim... |
A my kończymy herbatą na tarasie kawiarni |
Słyszałam o tym ale nigdy bym się tak nie wykąpała :D
OdpowiedzUsuńTrudnością było dla mnie wejść do Śródziemnego w maju jak byłam w Cannes bo woda nie była za ciepła ale się udało :>
Nigdy nie mów "nigdy" :)
UsuńPrzyznam, ze jeszcze nie :) ale w takiej atmosferze na pewno chce sprobowac :)
OdpowiedzUsuńKąpałam się, ale tylko po banii... Wokół śnieg, zamarznięta Czarna Hańcza, środek lasu, wspaniały klimat. Natomiast nad Bałtykiem bywam przeważnie w lutym/marcu i zawsze wchodzę do wody przynajmniej do kolan.
OdpowiedzUsuńJa jestem strasznym zmarzluchem, więc na takie imprezy się nie piszę ;)
OdpowiedzUsuńAle znając Twoją ułańską fantazję, Niko, wierzę, że nas jeszcze zaskoczysz :D
Dokładnie, w wielu krajach są dość powszechne kąpiele noworoczne. I tak oto w ten sposób Ty pomyślałaś to co chciałaś i mąż również :) Nie, w morzu się nie kąpałem, ale... w rzece tak. Dla laika - podejrzewam, że raczej jest tak samo. Moja kąpiel zimową porą w rzece była ochłodą tuż po wyjściu z bani.
OdpowiedzUsuńBroda mi lata od samego patrzenia... ;)
OdpowiedzUsuń