Popołudniowa drzemka Mony i Clio |
Już od dłuższego czasu zbierałam się do przedstawienia kotów domowych w naszej południowej Arkadii (bo są też podwórkowe). Pora więc przystąpić do pierwszej, pobieżnej prezentacji.
Kotów domowych jest cztery, w porywach do pięciu.
Czarną kotkę odziedziczyliśmy jakieś trzy-cztery lata temu po zmarłej w rodzinie osobie. Nazywa się Mimine. Jest czarna jak smoła, leciutka jak piórko i ma ogon jak u wiewiórki. Do tego wszystkiego jest bardzo inteligentna i dystyngowana. Trudno ją sfotografować, bo jest zbyt czarna. Jeśli jeszcze zamknie akurat oczy, to na fotografii widac tylko kontur kota.
Chodzi ona własnymi ścieżkami, lubi jadać osobno i gdy urodziły się maluchy, przez dwa miesiące nie chciała nocować w domu. Potem zaczęła się pojawiać i nocować, ale cały czas trzyma się z osobna i nie lubi się bratać z resztą. Taka prawdziwa księżniczka.... Muszę kiedyś ją sfotografować, gdy zawija dostojnie ogonem, siada a potem czeka na podanie jej kolacji na osobnym talerzyku.... :)
Mimine |
******************
Ponad trzy lata temu zawitała do nas bezdomna i dzika kotka syjamska. Przerażona i zagłodzona, z tęsknotą zaglądała nam do domu przez okno. Oswajanie trwało rok. Zanim jednak dała się oswoić i zawieźć do weterynarza, okazało się że będzie miała kocięta.
Nazwaliśmy ją Myrtille (Jagoda).
Myrtille |
Początkowo myślałam szukać nowych domów dla mających się urodzić kociąt, ale gdy je zobaczyłam....
Trojaczki w wieku 3-4 tygodni |
Dwie rude kuleczki nazwaliśmy Mona i Lisa.
Czerniawą natomiast nazwaliśmy Clio. To ona była największym łobuziakiem. Pierwsza odważyła się odkrywać świat (i zejść z kocyka).
Mona , Lisa i Clio |
Lisa |
Lisa lubiła łaskotki |
Lisa rozanielona |
Lisa bardzo lubiła się śmiać |
Kiedy dwa i pól roku temu robiłam te zdjęcia, nie myślałam , że będą kiedyś publikowane. Robiłam je kiedy miałam telefon pod ręka. Stąd nie najlepsza jakość. I teraz widzę, że najwdzięczniejszym obiektem "fotografa" jakim byłam, okazała się Lisa. Bardzo lubiła (i nadal lubi) pieszczoty.
Od tamtej pory nasze trojaczki trochę podrosły...
Mona pozostała delikatną "kobietką" |
Lisa lubi polować |
Za to Clio nie lubi gdy wyjeżdżam.... |
Na tym zakończę tę pierwszą prezentację naszej kociej rodzinki. Za jakiś czas przedstawię portret każdej z naszych kotek domowych, jako że każda z nich ma zupełnie odmienny charakter.
No i pozostaną jeszcze do zaprezentowania nasze koty podwórkowe....
Przedstawiam wam Myrtille siedemnastego stycznia...
Koty kocham miłością wielką i ( chyba ) odwzajemnioną. Wojtek mówi, że widać łączącą nas więź. Nie wyobrażam sobie domu bez mruczących współmieszkańców, chociaż przyznaję, że 13 ( a właściwie 12 kotów, bo ciocina Bazylia preferuje Cioci pokój i nie brata się z resztą ) to lekka przesada. Widać los tak chciał. Nawet 4 koty mojej zmarłej Mamy, które rok temu dołączyły do stada wpisały się z w całe to rozmiauczane towarzystwo. I wcale Ci się nie dziwię, że nie mogłaś rozstać się z maluchami. Bo są po prostu przecudne:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z mroźnego Siedliska
Asia
Piękne koty.
OdpowiedzUsuńO.
Fantastyczna powieść, no i imponująca gromadka. Czekam na kolejny koci odcinek. Też jestem kocią mamą, właściwie od zawsze. Moja kotka ma 19 lat, jej osiemnastoletni syn odszedł był w maju do kociego raju (zostawiam rym, bo wyszło śmiesznie)...
OdpowiedzUsuń