czwartek, 9 lipca 2015

Waterloo 2015 - bitwa (1)




Dziś pierwsza część  zapowiedzianych zdjęć z Waterloo.

Tegoroczne obchody 200-lecia bitwy były oczywiscie wyjątkowo uroczyste i trwały aż cztery dni od 18 do 21 czerwca (bitwa miała miejsce 18/06/1815)

Jak zapewne pamiętacie z lekcji historii bitwa pod Waterloo zakończyła się porażką Napoleona w obliczu sił koalicji pro-brytyjskiej dowodzonych przez Księcia Wellingtona.


Nie będę wam tu przypominać przebiegu bitwy, bo jeśli kogoś to interesuje, może sobie zerknąć choćby do wikipedii.

Natomiast chciałabym wam opowiedzieć o tym jak było w tym roku pod Waterloo, bo było to wydarzenie roku nie tylko na skalę Belgii, ale i Europy.






Pierwszy dzień obchodów 18 czerwca był dniem oficjalnych wizyt i hołdów. Politycy i koronowane głowy spotkały się by oddać hołd poległym tam żołnierzom obu stron. Odbyło się też widowisko światło i dźwięk zatytułowane "Inferno".

Uwaga: dygresja...
Ze strony Francji obecny był jedynie Ambasador Francji w Belgii... No cóż  nie ma się co dziwić; ze Francja nie ma ochoty świętować porażki.
Chociaż może to  jakieś inne powody powodują nieobecność francuskich prezydentów przy takich okazjach ?
10 lat temu byłam bowiem na obchodach 200-lecia bitwy pod Austerlitz, symbolu największego zwycięstwa Wielkiej Armii Napoleońskiej...
Wówczas to ówczesny prezydent Chirac również się nie pofatygował na Słowację i wysłał jedynie panią Minister z małym bukietem kwiatów, który złożyła w Pratzen i szybko odleciała z sina dal....
Koniec dygresji.





Kolejne trzy dni były już dniami otwartymi dla wszystkich. Można było zwiedzać biwaki francuskie i sil alianckich; ostatnia kwaterę Napoleona, muzeum ... no i obejrzeć dwa wieczory z rzędu rekonstytucje dwóch różnych fragmentów bitwy, czyli Atak Francuzów i Kontratak Aliantów.

Wstęp był oczywiście płatny, a bilety od dawna wyprzedane.
Ja pilnowalam daty otwarcia sprzedaży już rok temu i zakupiłam bilety na trybunie "A" , tuz pod kabina komentatorów...  Kosztowały majątek i zostały wyprzedane w ciągu kilku tygodni... Potem podobno rzucono dodatkowa pule biletów, bo organizatorzy zdecydowali dobudować trybuny po bokach...

W każdym razie od 25 lipca 2014 roku byłam szczęśliwą posiadaczka dwóch biletów na oba spektakle i uprawniających do wejścia na teren wszystkich biwaków.

Dzięki mej zapobiegliwości mięliśmy super miejsca , wysoko i z najlepsza widocznością na cale pole bitwy wielkości 72 stadionów piłkarskich... (Około 52 ha)

Wykupiłam tez od razu parking, bo wiadomo było ze z parkowaniem inaczej będzie kiepsko... Słuszna decyzja:)


Widok na wprost trybuny A






Na bitwę stawiło się ponad 6000 pasjonatów w mundurach uszytych według oryginalnych wykrojów. 

Rekonstruktorzy przyjechali z 75 krajów, nawet tak odległych jak Pakistan, Australia czy RPA.

Z Polski zgłosiło się ich 176-ciu... Walczyli naturalnie w mundurach francuskiej armii.

Było tez 300 kawalerzystów i ponad sto dział artylerii.
130000 widzów miało okazje obejrzeć bitwę (przewidywania).
50 000 miejsc siedzących na 24 trybunach (każdego wieczoru) i do tego miejsca stojące... 

Wszystkie te liczby zaczerpnęłam z oficjalnego programu obchodów, wiec nie są wyssane z palca. 

W bitwie brały tez udział orkiestry, gdyż wśród huku dział to muzyka lub bębny pomagały przekazywać rozkazy poszczególnym oddziałom.

Widok na boczne trybuny z naszej centralnej trybuny A


Książę Wellington



A huk dział był ogromny, choć oczywiście strzelano ślepakami. Niektórzy z widzów zaopatrzyli się nawet przezornie w zatyczki do uszu.

Pierwszego wieczoru makiety budynków nie uległy zniszczeniom. Ale pomyślałam sobie, ze może spala je następnego dnia... Ale nie...

Nie było tez rannych ani poległych, nikt ich nie ewakuował ani nie opatrywał. Nic się nie paliło poza trzema nędznymi ogniskami gdzieś hen hen na horyzoncie.

Wiem, ze ogromnie trudno jest dowodzi kilkoma tysiącami osób mówiącymi różnymi językami, ale tez brak ognia na polu bitwy wobec ogromnej ilości dymu, był nierealny.

No i to czyściutkie pole bitwy, podczas gdy w rzeczywistości poległo ponad 45 tysięcy ludzi po obu stronach (zabitych na miejscu i później z powodu ran i chorób).

No ale nie będę się już czepiać szczegółów, bo widowisko było mimo wszystko niesamowite.










Natomiast nie należy się dziwić, ze tempo walk było wówczas wolne. Szli powoli do ataku w rytmie werbli. Strzelali stojąc w rządku mniej więcej dwa razy na minute...
Ginęli z zimna krwią w galowym mundurze i przy muzyce.
Jakże ówczesne bitwy były inne od tych, które znamy choćby z XX wieku...








 CDN

Linki:

Waterloo 2015 (strona w wersji francuskiej, angielskiej i niderlandzkiej)




9 komentarzy:

  1. Widowisko świetne!
    Ale zboże chyba wygnietli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie, ze udało ci sie tam byc... A to, ze Francja nie chce świętować porażki jest hm dyskusyjne... Po pierwsze godziny bitwy były raczej jej zwycięstwem.... Verdun tez było kilkuletnia porażka a jednak je świętujemy. Źrodła tego zachowania sa bardzo kompleksowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę ich tam było ;) Oglądałam rekonstrukcję bitwy w tv, ale to na pewno nie to samo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne i jaki rozmach.:)
    Dziś w metrze przeczytałam reklamę, że w ten weekend w Parku Skaryszewskim jest piknik francuski - od razu pomyślałam o Tobie Niko. Popatrz jak mi się stałaś najważniejszym francuskim skojarzeniem (bez urazy) :)))

    Serdeczności śle:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę, że tam byłaś :) A jeśli chodzi o udział Francji w takich imprezach to od razu mi się skojarzyła ich (w sensie szczególnie ambasady) niechęć do autopromocji chociażby poprzez wspieranie szkolnych inicjatyw promujących Francję i język francuski.. Szkoda, że im nie zależy.

    OdpowiedzUsuń
  6. No mnie trochę daleko do tych stron, ale rekonstrukcje wydarzeń historycznych mają swój klimat, choć "moja epoka" to średniowiecze i najchętniej oglądam turnieje rycerskie.
    /Pozdrawiam,
    Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo, że mieszkam blisko to jakoś ominęła mnie ta impreza, słyszałam o wielkich tłumach ludzi i jakoś nie miałam ochoty pchac się w sam środek wydarzeń, ale z ogromną radością oglądam twoje zdjęcia i relację, dzieki Niko i do zobaczenia niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Impreza z pompą :) To na pewno bardzo ciekawe doświadczenie brać udział w takim wydarzeniu. jak oglądałam zdjęcia to poczułam się nieco jak bym się cofnęła w czasie. Zapraszam do mnie http://www.moje-kreatury.pl/blog/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam znajomych, którzy bawią się w rekonstrukcje. Podobno strasznie wciąga :)

    OdpowiedzUsuń