poniedziałek, 25 lipca 2016

Pierwszy raz w Paryżu czy we Francji? Dekalog porad



W ramach lipcowej akcji W 80 blogów dookoła świata postanowiliśmy przekazać wam pierwsze dziesięć porad dla osób, które udają się do Francji, Niemiec, Włoch... zależnie od tego o jakim kraju piszemy, gdyż w naszej grupie Językowo-Kulturowej piszemy o wielu krajach. 

W moim przypadku chodzi oczywiście o Francję. Nie napisze wam co macie zwiedzić, bo od tego macie przewodniki, których pełne są księgarnie. 

Podam wam jednak dziesięć subiektywnych wskazówek, które dotyczą w większości Paryża, ale niektóre odnieść się mogą do całej Francji. 

A wiec zanim nastąpi ten wasz pierwszy raz we Francji, przeczytajcie ten wpis, bo a nuż przyda wam się taki dekalog porad. 
Zapraszam!






1. Sierpień!

Często powtarzam, że sierpień jest najlepszym miesiącem do zwiedzania Paryża. I nie chodzi mi tu jedynie o dobrą pogodę. Po prostu w sierpniu większość Paryżan i ogólnie Francuzów mieszkających w miastach, wyjeżdża na urlop, głównie nad morze. Jeśli więc chcecie zwiedzić we Francji Paryż, Lyon czy Tuluzę, to w sierpniu będą one mniej zatłoczone.
Poza tym w sierpniu hotele biznesowe są puste i robią często promocje, wiec możecie znaleźć ciekawe oferty w hotelach, które w innych porach roku są dość drogie.

2. Ukryte kieszenie!

Nie oszukujmy się, czy to w Paryżu, czy w innych turystycznych miejscowościach francuskich, kieszonkowcy na bezrobocie nie narzekają. Pamiętajcie więc o ukrytych kieszeniach i dobrze schowajcie dokumenty i karty płatnicze, a tylko gotówkę na bieżące wydatki trzymajcie dostępne. Unikajcie też stawania przy drzwiach metra. Policja często radzi wchodzić głębiej do wagonu, bo złodzieje wyrywają torby i wyskakują tuż przed zamknięciem się drzwi. Nie podpisujcie też żadnych petycji na ulicy, bo często jedna osoba zaczepia, a dwie inne mogą okraść w tym samym czasie. No i jeśli ktoś krzyknie „Uwaga złodziej” (Au voleur!) to nie łapcie się odruchowo za kieszeń, gdzie macie portfel, bo kilka minut później możecie już go nie mieć i nawet nie zauważycie kiedy.


3. Metro  mon Amour!

Jeśli przyjechaliście do Paryża samochodem, to zostawcie go na parkingu hotelowym czy w innym strzeżonym miejscu i przesiądźcie się na transport publiczny.
Metro to dla turysty najlepszy sprzymierzeniec. Jest ono dziecinnie proste. Trzeba tylko zaopatrzyć się w kasie metra w darmowy plan (albo kupić plan miasta i  metra w kiosku) i zawsze patrzeć jaka jest stacja docelowa i ile przystanków w danym kierunku mamy do przejechania. Kolory linii nie są tak istotne jak numery. A to dlatego, ze linii metra jest aż czternaście, wiec niektóre kolory są do siebie zbyt zbliżone.
Najlepiej kupić sobie bilet całodzienny i hulaj dusza! A jeśli planujecie tygodniowy pobyt, to najlepiej od poniedziałku do niedzieli, wtedy możecie zaopatrzyć się w bilet tygodniowy (nie ma biletów siedmiodniowych od dowolnego dnia, tylko tygodniowe od poniedziałku do niedzieli)
No i koniecznie przejedźcie się w pierwszym wagonie metra linii 14, bo to ta najnowsza, bez motorniczego, więc gdy staniecie na początku wagonu, możecie zobaczyć dokładnie to co widzi motorniczy metra podczas pracy w normalnym metrze:)


4. Wygodne buty!

Un kilomètre à pied,
Ça use, ça use…
Un kilomètre à pied,
Ça use les souliers.


Dla francuskojęzycznych czytelników przytoczyłam tu taka piosenka-wyliczankę dziecięca, która stała się znana w Polsce dzięki filmowi „Chórzyści”. Chodzi w niej o wyliczanie jak to każdy kilometr przebyty pieszo zużywa nasze buty.

Nie ma nic prawdziwszego w odniesieniu do zwiedzania gdy każdego dnia przebywamy po kilka, jak nie kilkanaście kilometrów na piechotę. I weźcie pod uwagę, ze paryski bruk to nie zawsze plaska płaszczyzna pokryta asfaltem. Dlatego choć to nie góry to wybór obuwia jest polowa sukcesu i zadowolenia z wizyt.
Wygodne buty to podstawa.
Klapki pozostawcie sobie na plażę, a buty na obcasie na ewentualne wyjście do Moulin Rouge czy innego „wyjściowego” miejsca.  Chociaż prawdę mówiąc byłam całkiem niedawno w Moulin Rouge i zapewniam was, ze polowa widowni była w normalnych miejskich ciuchach i wcale nie były one zbliżone do strojów wieczorowychJ


5. Uwaga na śniadanie!

Śniadanie kontynentalne
w wersji  minimalnej
Być może marzycie o francuskim śniadanku w kawka i croissantem. To taki stereotyp, ale jak najbardziej prawdziwy jeśli zatrzymacie się w hotelu gdzie serwuje się śniadanie kontynentalne (w odróżnieniu od bufetu lub śniadania angielskiego).
Śniadanie kontynentalne to ciepły napój (kawa lub kakao), sok pomarańczowy, croissant lub pain au chocolat i w wersji wypasionej kawałek bagietki i porcja konfitury.  Po takim śniadaniu możecie pohasać na mieście z godzinkę czy dwie, ale zaraz potem zgłodniejecie. Szczególnie jeżeli jesteście przyzwyczajeni do porządnych polskich śniadań.
Czy cos sobie dokupicie, czy tez zrezygnujecie z wersji kontynentalnej na rzecz wersji angielskiej, to już sprawa wyboru i możliwości przechowywania (np. Czy macie do dyspozycji lodówkę).
W każdym razie czujcie się uprzedzeni, ze śniadaniem kontynentalnym niewielu naszych rodaków potrafi się najeść.


6. Uwaga na godziny posiłków!

Polska swoboda w jedzeniu co się chce i kiedy się chce, będzie we Francji wystawiona na powazna probe. Oczywiście jeśli pojdziecie do bardzo turystycznych knajpek, to dostaniecie wszystko o każdej porze, ale jeśli zechcecie pojsc zjeść cos do paryskiego bistro czy w ogole do francuskiej restauracji, to musicie patrzeć na zegarek i nie przegapic godzin posiłków.
O ile sniadanie w knajpkach, które je serwują dostaniecie nawet o 10-ej rano, o tyle już posiłek w srodku dnia wymaga więcej uwagi. Na ogol kuchnia przyjmuje zamówienia od 12 do 14 (no gora do 14:30), ale potem kucharz zamyka interes i musicie czekac do wieczora.
Wieczorny posiłek można zamawiac tak od 19-ej, a w niektórych restauracjach nawet od 20-ej.  Godzina zakończenia serwowania posilkow to w przeciętnej knajpce 22-23-cia, ale w dużych miastach , a już szczególnie w Paryżu znajdziecie wiele miejsc, nawet w tych mniej turystycznych dzielnicach, gdzie zjedzenie posiłku po wieczornym kabarecie czy koncercie nie będzie problemem.
Problemem może być jedynie wasz żołądek, który być może dużo wcześniej zacznie się domagać czegoś do jedzenia.
Ponadto warto wiedzieć, ze w zasadzie najwięcej je się we Francji właśnie na kolacje i najczęściej jest to posiłek na ciepło składający się z przystawki, dania głównego i deseru.
A na koniec zawsze was kelner zapyta czy życzycie sobie kawy. Nawet jeśli będzie to już północ!

A co do kawy, to o ile Francuzi pijają swoje poranne kawy z mlekiem, o tyle mała czarna jest standardem w późniejszych godzinach. Jeżeli wiec po obiedzie czy kolacji zamówicie po prostu kawę, to dostaniecie właśnie mała czarna.

Więcej na temat kawy we Francji możecie poczytać w moim niedawnym wpisie na blogu w ramach czerwcowej akcji W 80 blogów dookołaświata.


7. Wina, wina, wina dajcie !

Francja to kraj winem płynący i skoro przyjechaliście do tej krainy, warto spróbować lokalnych win. Wybór będzie łatwy, jeśli będziecie na Lazurowym Wybrzeżu czy w Langwedocji, bo lokalne wina będą szeroko reprezentowane w ofercie każdej restauracji. Trudniej jednak będzie wybrać cos w Paryżu, gdzie można dostać wina dokładnie z każdego regionu Francji.  Możecie oczywiście wdać się w dyskusje z kelnerem, aby poradził wam cos odpowiedniego. Możecie również kupić cos wybierając losowo z karty według ceny lub brzmienia nazwy.
Jeśli jednak chcecie spróbować czegoś dobrej jakości to sprawdźcie w Internecie czy nie ma w okolicy winiarni, czyli jak to nazywają Francuzi Bar à Vin.
Możecie również udać się do Muzeum Wina gdzie często wizyta kończy się mała degustacja.
W każdym razie być we Francji i nie spróbować francuskiego wina, to tak jak pójść do kina i siedzieć tam podczas seansu z przepaska na oczach.



8. Ser lokalny !

Jeśli zdecydujecie się na  degustacje francuskich win, to oczywiście nie możecie zapomnieć o degustacji francuskich serów. Najlepsze są te jedzone z winem. Dostaniecie je w każdym sklepie, ale jeśli chcecie poznać smak tych najlepszych, nie tych  przemysłowych, to koniecznie wejdźcie do sklepu z serami zwanego Fromagerie. Niektóre z tych sklepów oferują również wina, wiec możecie zapytać właściciela jakie wino do jakiego sera.
Koniecznie spróbujcie tych śmierdzących serów i jeśli kupicie ich kilka, to pamiętajcie, ze degustacje zaczyna się od najłagodniejszego, a kończy się na najbardziej ostrym (no krótko mówiąc na tym najbardziej śmierdzącym).

A dla wyjątkowych wielbicieli sera mam inna poradę : udajcie się na obiad czy kolacje do restauracji wyspecjalizowanych w serach. Internet tu może służyć wielka pomocą, ale jeśli chcecie spróbować wyszukać konkretnego typu restauracje, to polecam aplikacje i stronę internetowa lafourchette.com  Używam jej od lat (to znaczy od początku jej istnienia), wiec jest sprawdzona i na dodatek ma ona kilka wersji językowych.


9. Ślimacze życie! Żabie życie?

Nawet jeśli Francuzi nie zajadają się na co dzień ślimakami czy żabimi udkami, to być może spróbujecie tych specjałów jako ciekawostki kulinarnej niezmiennie od lat kojarzącej się z Francja.

W Paryżu i prawie całej Francji większość klasycznych bistro czy restauracji proponuje pól tuzina lub nawet tuzin ślimaków jako przystawkę. Bedzie to prawdopodobnie ślimak po burgundzku, czyli zapieczony z masłem pietruszkowo-czosnkowym.
Natomiast jeśli będziecie na południu w Roussillon, to koniecznie wejdźcie do restauracji, która serwuje najlepsze moim zdaniem ślimaki , a nazywają je oni cargolade (odmiana „mały szary”, czyli petit gris grillowana z sola i pieprzem a jedzona w aïoli, rodzajem czosnkowego majonezu).
Więcej o ślimakach i o tym jak je jeść, możecie poczytać w moim zeszłorocznym wpisie : LINK TUTAJ.

Z żabimi udkami może być gorzej, ale w typowo turystycznych restauracjach tez je możecie dostać. No i nie będę ukrywać, ze prawdopodobnie się rozczarujecie, bo zabie udka nie maja żadnego konkretnego smaku. Dlatego, jeśli tylko możecie sobie na to pozwolić, to udajcie się do jakiejś restauracji gastronomicznej, gdzie i zabie udka będą dobrej jakości i sposób przyrządzenia będzie na poziomie. Ja osobiście jadlam kiedyś najlepsze zabie udka na świecie w restauracji Yseheut w Strasburgu. Nie były one najtańsze, ale wspominam je do tej pory i ślinka mi leci na same wspomnienie.


10. Pamiątka pamiątce nierówna!

Oczywiście będąc gdzieś po raz pierwszy mamy ochotę kupić trochę podarków i pamiątek. Osobiście nie jestem zwolenniczka kiczowatych pamiątek rodem z Chin z napisem Paryż  czy Francja. Ale jeśli koniecznie wam one potrzebne, to znajdziecie je w każdym turystycznym miejscu.

Natomiast polecałabym pamiątki do skonsumowania : wina, sery, cukierki, czekoladki czy nawet wędliny. Wszystko zależy od tego w jaki region Francji się udacie, a w Paryżu dostaniecie produkty z dosłownie każdego regiony Francji. Nawet typowe ciastko baskijskie produkowane przez samych Baskijczyków.
Każdy region szczyci się swymi specjałami. Calisson d’Aix, far breton, francuskie makaroniki czy alzackie bredele, to tylko niektóre przykłady.

Natomiast jeśli chcecie jednak cos trwałego na pamiątkę, to  polecam ceramikę, szczególnie owalne naczynia ceramiczne nadające się do pieczenia w piekarniku , a typowe dla Alzacji. Zresztą ceramiczne pamiątki od prawdziwych artystów znajdziecie dosłownie w każdym regionie.






A może wolicie spróbować ostrygi? Na surowo oczywiście :)



*****
Jeśli macie ochotę przeczytać porady innych uczestników naszej lipcowej akcji, to poniżej znajdziecie linki do poszczególnych wpisów.

Chiny

Biały Mały Tajfun - 10 porad


Finlandia



Francja




Gruzja

Gruzja okiem nieobiektywnym - Pierwszy raz w Gruzji - 10 grzechów głównych




Hiszpania






Japonia



Kirgistan



Litwa




Niemcy

Nauka Niemieckiego w Domu - 10 porad dla turysty w Niemczech

Niemiecki po ludzku - 10 porad dla turysty



Norwegia




Szwajcaria

Między Francją a Szwajcarią - Szwajcaria: Praktyczne informacje dla turystów


Wielka Brytania




12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Niestety ci paryscy potrafia byc wyjatkowo zdolni.

      Usuń
  2. Oj tak, kontynentalne śniadanie jest zdecydowanie nie dla nas !
    Chyba Francuzi robią to specjalnie, by wspomóc lokalną gastronomię ;)

    A przestróg przed złodziejami nigdy za wiele!! Soyez vigilants!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie sniadaie kontynentalne moze byc poczatkiem normalnego sniadania, ale na samym takim sniadaniu nigdy do przerwy obiadowej wytrzymac nie moglam:)

      Usuń
    2. Miesiąc temu byłam na wycieczce we Włoszech i tam również podawano śniadanie kontynentalne, czasami wzmocnione o bagietkę, plasterek sera i szynki (tylko jeden!), tak więc już po dwóch godzinach byłam bardzo głodna ;-)

      http://poranekzksiazka.blogspot.com/

      Usuń
  3. Fajny wpis! Nie przyda mi sie bo to Moja codziennosc a nie wakacje alé ich slusznosc niniejszym komentarzem potwierdzam! He, he... Od wczoraj sie tak Ciesze, ze wrocilam. Z kraju nad Wisla do kraju nad Sekwana ale... Dzisiejsze wydarzenia znow rodza smutek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety wydarzenia ostatnich tygodni budza zgroze i wrazenie nierealnosci. Fajnie ze wrocilas.

    OdpowiedzUsuń
  5. lafourchette używam od jakiegoś roku, pisałam nawet o niej dokładnie u siebie na blogu, ale dopiero dzięki Tobie odkryłam, że ona ma więcej wersji językowych! wersja thefork z pewnością ułatwi szukanie restauracji osobom nieznającym języka francuskiego :)
    Żabie udka jadłam na razie tylko przyrządzone przez kolegę, ale skoro powiadasz, że w Strasbourgu najlepsze, to może się tam raz z moim Francuzem wybierzemy, tym bardziej, że on jeszcze żab nie jadł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie bardzo:) Jesli tylko wybierzecie sie specjalnie na zabie udka, to przed pojsciem zadzwoncie czy sa akurat w karcie, bo tam Chef co jakis czas zmienia sezonowo swe propozycje. Ale wowczas gdy bylam, akurat byla i do tej pory jest to najwspanialsza potrawa z zabimi udkami jaka jadlam , a troche ich juz poprobowalam.

      Usuń
  6. Francja bardzo mi się marzyła, do czasu gdy usłyszałam o nieuprzejmości Francuzów. Choć po Twoim wpisie nabrałam znowu ochoty :) choć widzę jak bardzo trzeba się na taki wyjazd przygotować..

    OdpowiedzUsuń
  7. Z obawy przed utratą pieniędzy, w razie braku środków nie korzystam z karty kredytowej podczas wyjazdów. W razie awarii, szybka chwilówka, która jest tania załatwia sprawę skutecznie, a pieniądze szybko wędrują na kartę debetową,na której staram się nie mieć za dużo środków podczas wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń