Na ten koncert bilet kupiłam już w maju 2013, czyli ponad rok temu. Od bardzo dawna miałam ochotę zobaczyć naszego najsłynniejszego chyba pianistę XX - XXI wieku.
Do tej pory jakoś mi się nie udawało, więc bardzo się cieszyłam już zawczasu na ten wieczór, choć pojęcia nie miałam co będzie "grane".
Krystian Zimerman, bo o nim tu oczywiście mowa, należy do kilku zaledwie pianistów światowej sławy, którzy mogą sobie pozwolić na podawanie repertuaru w ostatniej chwili.
W katalogu paryskiej Sali Pleyel była po prostu krotka notka, że program zostanie podany później.
Ja idąc dziś wieczorem nie wiedziałam jakie utwory Zimerman zagra. Specjalnie nie sprawdziłam na stronie internetowej Sali Pleyel, żeby mieć niespodziankę.
|
Kilkustronicowy program z repertuarem został specjalnie dodrukowany na dzisiejszy wieczór. |
|
Foyer Sali Pleyel w Paryżu |
|
Po raz pierwszy specjalnie kupiłam miejsca na część za sceną. Jest ich niewiele, ale bardzo dobrze, lekko z góry widać pianistę. Jeśli kiedyś będziecie się tam wybierać, to wybierzcie miejsca po nieparzystej stronie widowni, żeby lepiej widzieć ręce i klawiaturę. Dotyczy to oczywiście części przed i za sceną :) |
|
Sala jeszcze przed zapełnieniem. Balkony są w niej bardzo wysokie. Kiedyś siedziałam na samej górze i już więcej nie chcę. To nie dla osób z lękiem wysokości. |
|
Okazało się, że Zimerman wybrał na dziś 3 ostatnie sonaty Beethovena. Nie jestem jakąś wielką melomanką, więc nie znałam ich. Zaskoczył mnie jego sposób gry.
Najpierw, gdy wszedł na scenę, pomyślałam jak bardzo postarzają go siwe włosy i broda (aktualnie ma 57 lat). W porównaniu do zdjęcia z katalogu rocznego Sali Pleyel, wygląda teraz dużo starzej, i gdybym nie wiedziała, że to on, to chyba bym go nie rozpoznała. Przez chwilę przypomniała mi się bajka z dziecinstwa o Piaskowym Dziadku, bo Zimerman mógłby być jego personifikacją.
Gdy jednak zasiadł do fortepianu i zaczął grać... nagle stał się innym człowiekiem. Byłam na tyle blisko, że widziałam jego rysy twarzy i od czasu do czasu ręce, gdy je unosił. To jest prawdziwy wirtuoz, który żyje dla i z muzyką.
Skupienie, dialog z fortepianem, uniesienie, ból, wściekłość… to wszystko było dziś obecne. Niesamowite jest jak jeden instrument może zastąpić całą orkiestrę … Czy też naśladować odgłosy strumyka, burzy i wręcz grzmotów.
Nie znam się na muzyce, ale gdzieś to wszystko w jego grze usłyszałam i w drugiej części jego koncertu, gdy grał już ostatnią sonatę, trudno było nie mieć ściśniętego gardła i lśniących oczu.
Owacje były na stojąco… Na bisy Zimerman nie dał się namówić. Dla zasady chyba. |
|
To fortepian, który należy do Zimmermana. Przerobił go na własne potrzeby i wozi ze sobą na koncerty. Podobno nawet ciężarówkę z fortepianem prowadzi sam. Oczywiście ciągle go ulepsza i stroi. Jest perfekcjonistą. Może dlatego ograniczył ilość koncertów do 50 rocznie :)? A może po porostu pragnie spędzać jak najwięcej czasu w domu w Szwajcarii, gdzie mieszka on z żoną skrzypaczką (maja dwoje dzieci, ale Zimerman pozostaje bardzo dyskretny jeśli chodzi o sprawy prywatne. Na pewno nie można go określić mianem "people" :) Jakoś to do niego nie pasuje. |
|
Publiczność wychodząca z sali koncertowej jest nadal pod wrażeniem... |
To był wieczór pełen niesamowitych wrażeń…
A już we wtorek 10/6/2014 wystąpi w Sali Pleyel
Rafał Blechacz, nasz młodszy pianista-wirtuoz, drugi po Zimermanie,
zwycięzca Konkursu Szopenowskiego.
Widziałam go już dwukrotnie w poprzednich latach i bardzo mile wspominam te koncerty:)
_____________________________
Strona Sali Pleyel w Paryżu (po francusku i angielsku) :
KLIK TUTAJ
Adres:
252, rue du faubourg Saint-Honoré
75008 Paris
____________________
Zapraszam też do polubienia Fanpage'a Notatek Niki na FB (KLIK TU)
Dziękuję Ci za ten wpis..... z muzyka obcuję od dziecka, sama ukończyłam szkołę podstawowa w klasie fortepianu grałam młodzieńcze polonezy Szopena
OdpowiedzUsuńZimmerman otworzył mi drzwi na spojrzenie głębi przeżyć,pamietam jego zwycięstwo w konkursie w 1975 roku, mam jego pierwszą wydana płyte z koncertami Szopena....
Blechacz to takie drugie polskie objawienie, a trzeci wielki pianista wg mnie to Bunin [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Bunin
zazdroszcze ci troche tych wspaniałych przeżyć począwszy od muzyki a skończywszy na pięknej sali koncertowej
serdeczności
Dziekuje serdecznie za link , bo Bunina nie znalam.
UsuńI ja dziękuję. I też pamiętam, kiedy w 1975 roku Zimmerman wygrał konkurs Chopinowski w Warszawie. Przede wszystkim grał rewelacyjnie, a do tego był taaaki przystojny. Kilka moich koleżanek z klasy się w nim podkochiwało. :)
OdpowiedzUsuńJa nie bylam wtedy jeszcze na tym etapie, ale od lat myslalam o tym ze chcialabym go posluchac na zywo. Ciesze sie , ze w koncu sie udalo :)
UsuńI bywa szczery do bolu. Co slychac w jego grze, ale tez w tym co mowi.
OdpowiedzUsuńTak, slyszalam co nieco o jego wystapieniach w USA … I pewnie nie raz pozwolil sobie publicznie mowic co mysli…
UsuńGra zas z ogromna pasja :)
Jak ten czas leci. Jako dziecko grał w naszym domu kultury bo jego ojciec był bodajże księgowym w Zakładach Mechanicznych w Łabędach. A kiedy w Warszawie wygrał konkurs było to zaskoczenie , bo kandydatem nr jeden był wówczas jakiś pupilek z Warszawy a nie Ślązak i synek ze Śląska. Dziękuję Nika za ten post. Jestem wzruszona-;)) Uściski serdeczne-;)
OdpowiedzUsuńNo prosze, jaki swiat jest maly. Milo mi, ze wyzwala to w tobie wzruszenie … Ja po koncercie bylam tez bardzo poruszona...
UsuńJa tez wspominam jego wygraną na Konkursie Szopenowskim. Jako prawie jego rówiesniczka byłam jakby wstrząśnięta jego tamtym sukcesem, bardzo to przeżywałam. Kiedys na kanale Kultura oglądałam transmisję z tamtych czasów, jego wykonanie Koncertu f-moll, tez miałam płytę winylową.
OdpowiedzUsuńA w moim miejskim domu kultury jako dziecko grywal na fortepianie mój rowieśnik Włodek Pawlik, mieszkał tu jakiś czas. W nim ja sie podkochiwalam, wystepowalismy razem na Konkursach Piosenki Radzieckiej w 7 klasie. Takie odległe czasy.
Ardiolo, ale ten świat mały! Włodek Pawlik ożenił się z moją koleżanką z liceum, Jolą Pszczółkowską, urocza, wspaniała dziewczyna, obecnie jest jego menadżerem...a gdzie był ten miejski dom kultury?
UsuńOstrowiec sw, nie wiem jak to bylo, ze on tu mieszkal przez jakis czas, czy bywal, bo w ogole jest z Kielc. Musial mieszkac, bo chodzil do SP nr 13!
UsuńDzięki, może będę miała okazję go spotkać w Warszawie, to od Ciebie pozdrowię, koleżanki z Ostrowca, z którą grywał na konkursach Piosenki Radzieckiej:-)
UsuńFAjnie dziewczyny, ze moj wpis pozwolil wam "namierzyc wspolnych znajomych" . Pierwszy raz mi sie cos takiego zdarza na blogu :)
UsuńUn beau récit bien vivant qui donne envie de rencontrer ce musicien.
OdpowiedzUsuńC'est un vrai virtuose:)
UsuńMasz szczescie!
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo sie postarzal, wydaje mi sie, ze kiedy go widzialam 4 lata temu nie byl siwy. Fascynujacy facet, nawet jako niemuzyk czulam w jego sposobie grania niesamowita pasje. Slyszalam, ze wycofal ze sprzedazy starsze nagrania, z ktorych nie byl zadowolony.
Ze wszystkich koncertow fortepianowych ktore udalo mi sie uslyszec na zywo, wlasnie on i Brendel najbardziej zapadli mi w pamiec. Brendel moze nawet bardziej, bo mialam okazje sluchac go dwa razy, w tym podczas ostatniego, pozegnalnego tournée. Przez caly koncert podspiewywal pod nosem tak glosno, ze pewna nadetna pani z publicznosci az przyszla nas poprosic, czy nie mozemy mu czegos powiedziec, bo "przeciez nie da sie sluchac muzyki!"
I co, powiedzialas mu :) ? A swoja droga nigdy nie slyszalam o podspiewywaniu przez muzyka :))
UsuńSwoja droga nazwisko Brendel nic mi nie mowi, bo jak juz pisalam nie jestem super melomanka. Ale sprawdze, zeby wiedziec, o kim mowisz.
Dzieki :)
Wspaniale, że byłaś! Ja tym razem nie dotarłam, ale byłam niedawno na jego koncercie, gdy grał Lutosławskiego. Wielki mistrz!
OdpowiedzUsuńBede sprawdzac nastepne jego ewentualne wystepy i jesli data mi podpasuje, to dam ci znac i moze uda nam sie pojsc razem :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńniesamowite przeżycie .. mam wiele jego nagrań na iTunes
OdpowiedzUsuńbardzo zazdroszczę i pozdrawiam serdecznie