Maj rozpoczął się u mnie 11-dniowym urlopem, a zakończył sie 4-dniowym weekendem (wliczając 1 czerwca :) …
Niby taki był spokojny, ale w sumie sporo sie działo :)
- 4230 km przejechanych pociągami TGV, Thalys i Ouigo podczas 8 przejazdów;
- 1300 km samolotem (raptem jeden lot)
- kilometrów samochodowych około 1600 wliczając te z 1 czerwca :)
- jeden raz "zwykły" teatr w Paryżu, a drugi raz teatr "uliczny" na Montmartrze (KLIKNIJ TU)
- weekend w Nîmes i spektakl historyczny na Arenach (KLIKNIJ TU)
- mój drugi wpis (KLIK TU) w ramach majowego projektu Klubu Polki na Obczyźnie
- jeden raz zwiedzanie wystawy w Paryżu (jeszcze o niej tu nie wspominałam :)
- kilka ciekawych miejsc odwiedzonych w Langwedocji : wpis tu i drugi tu
- pierwsze czereśnie i kompoty z nich robione (KLIK TU) i nawet prosty przepis na karczochy (KLIK TU)
- czterodniowy wypad do Kraju Basków i Cantabrii, z którego wróciłam minionej nocy, więc wpisów na blogu jeszcze nie ma (ale będą :)
***
A jaki był wasz tegoroczny maj?
Ale musisz miec ciekawa prace:) Zazrdoszcze podrozy!
OdpowiedzUsuńOwszem, mam ciekawą pracę, ale tak się składa, że w tym miesiącu żadna z podróży, wizyt i spektakli nie miała absolutnie nic wspólnego z moją pracą.
UsuńSama "prywatna inicjatywa" :) niespokojnej duszy mojej :)
Dzięki za wizytę :)
Duzo sie dzialo w maju:)
OdpowiedzUsuńTak, wyjątkowo sporo :)
UsuńAle miałaś ciekawe dni. Pewnie naładowałaś akumulatory. U mnie apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc każda podróż powoduje, że mam jeszcze większą ochotę na kolejne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo prawda, mam podobnie. Czasem planuje kilka wyjazdów na raz z dużym wyprzedzeniem :)
UsuńNika, podziel sie ta energia;))
OdpowiedzUsuńJak się uda, to już w lipcu:) Bardzo chętnie się podzielę :)))
UsuńDzięki, że dzielisz się podróżami, widokami, tymi wszystkim ciekawymi sprawami, które dla niektórych ale miłe sercu. Maj- 0 podróży pociągiem, autobusem i samolotem. Kilka samochodowych wypadów za miasto. W dni powszednie 2 razy dziennie metro (też pociąg właściwie) z Ursynowa na Bielany. A poza tym dużo dobrej energii, dużo wspomnień i dużo miłości - o czym napisałam w poście "Zakochana para.". Jesteś moimi oczami i moimi nogami w "wielkim świecie". Dzięki. Beata.
OdpowiedzUsuńBielany to "moja " dzielnica… ach , wspomnienia :)
UsuńDzięki za mile słowa :)
Ja nie mogę tego czytać, tych podsumowań, moje życie zieje nudą, a chciałabym TAK JAK TY, tyle, że z moimi dzieciakami:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco i mam, no mam takiego nieszkodliwego zazdrocha:)
Kasia
Troche cierpliwosci. Jak sie czegos bardzo chce, to MUSI sie udac. ZAcznij moze od malych wypadow w okolice. Albo na "wyprawy" polaczone ze zwiedzaniem miejsca, gdzie mieszkacie. Ja tak robilam gdy moje dzieci byly male … i bylo naprawde fajnie.
UsuńPozdrawiam
Nika
PS A taki "zazdroch" moze byc bardzo motywujacy, wiec go wykorzystaj :)