Zupełnie przypadkiem trafiliśmy w sobotę 1 czerwca na szalone rytmy na plaży w Collioure nad Morzem Śródziemnym ...
Posłuchajcie przez chwilkę... To katalońskie orkiestry dęte przyjmowały gości z dalekiej Bretanii, czyli orkiestry "Zébaliz" et "Fanfarnaum"...
Oto jak wyglądało wspólne muzykowanie ( a trwało ono cały weekend:)
Od razu mi się przypomniała "Seksmisja" i "ośrodki kontestacji"
na jakie natrafili bohaterowie podczas ucieczki....
Pamiętacie?
Tradycyjne łodzie katalońskie (barques catalanes) |
Ławka czy dzieło sztuki? |
Tego dnia wiał silny wiatr i fale były po prostu piękne |
Zrobiło się późno i pora było coś przekąsić....
Tapas jak w Hiszpanii |
Specjalność lokalna : asiette de Collioure (talerz z Collioure), czyli marynowane anchois, papryka, tapenade i jajko |
"Pan tomate" (chleb i pomidor) po katalońsku, czyli z szynką serrano (i pocierany czosnkiem) |
Paella (jesteśmy przecież blisko Hiszpanii) |
Dorsz zapiekany "pod kołderką" z aioli (aioli robi się z czosnku i oliwy z oliwek, konsystencją przypomina majonez) |
*****
Zrobiło się późno i po muzycznych szaleństwach nie pozostał żaden ślad |
O Collioure pisałam już dwukrotnie:
- pierwszy raz z okazji sylwestrowych sztucznych ogni - kliknij tutaj
- drugi raz z okazji świąt wielkanocnych i procesji - kliknij tutaj
Widoki jak zwykle piekne, szczegolnie stara forteca na wzgorzu. A ludzie, hmmm... Dosc osobliwi... ;)
OdpowiedzUsuńAle wesoło poprzebierani ludzie :) Ławka mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńO.
Jako mieszkanka Bretanii, aż korci mnie, żeby powtórzyć za Machulskim "nasi tu byli" :)
OdpowiedzUsuńZrobiło mi się wesoło :)
OdpowiedzUsuńByłam tam we wrześniu ubiegłego roku, ale takiej świetnej imprezy tam nie było :)))
OdpowiedzUsuń