Niedzielne zakupy na rynku w Le Boulou to bardziej rytuał dla przyjemności, aniżeli konieczność...
28 stopni , nareszcie:)
----------------------------------
Powyższe zdjęcia załadowałam na miejscu i opublikowałam dzięki aplikacji w telefonie.
A oto kilka zdjęć dodanych już z domu po powrocie i robionych aparatem fotograficznym.
|
Przygotowania do koncertu muzyki klasycznej w wykonaniu młodzieży... |
Pieknie:) W tym roku wakacje spedzimy w Anglii ale Francja zawsze bedzie i zostanie moim faworytem;)
OdpowiedzUsuńJak już tam będziesz, to zrób może kilka zdjęć na jakimś lokalnym ryneczku i napisz u siebie po powrocie.Ciekawa jestem jak taki rynek wygląda w Anglii?
UsuńJ'ai pris aussi ce marché il y a quelques temps pour en faire un post mais je n'ai pas eu le temps de le publier, trop de choses que j'aime publier. Bonne journée
OdpowiedzUsuńTon regard est forcement different de mien, donc j'attends ton post sur ce marché :)
UsuńTakie klimaty to ja bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńO.
Też mam do nich słabość :)
UsuńUwielbiam ryneczki, bazarki i targowiska.A na widok brzoskwiń na jednym ze stoisk pociekła mi ślinka:)
OdpowiedzUsuńI jeszcze te zapachy :)
Usuń