niedziela, 20 października 2013

Paryski brunch w restauracji "Au Zaganin" (9ème)

Sobotni czy niedzielny brunch nie jest tradycyjnym posiłkiem we Francji...  

W dużych miastach cieszy się on jednak coraz większą popularnością  i to od jakichś już dziesięciu lat (naturalnie według moich osobistych obserwacji). 
Brunch ma oczywiście wielu zwolenników również w Paryżu. 
Ponieważ w piątek czy sobotę wieczorem Paryżanie wychodzą "na miasto" równie często jak i turyści, to i wstają później następnego ranka. 

A gdy za późno już na śniadanie, a zbyt wcześnie na południowy posiłek, to najlepszym rozwiązaniem okazuje się właśnie brunch (Breakfast + Lunch = Brunch).  

Słowo bynajmniej nie francuskie i brzmi nieco "barbarzyńsko", ale okazuje się ono najlepszym określeniem na ten nietypowy posiłek gdzie wszystkiego jest po troszku,  słodkie przeplata się ze słonym, a w sumie okazuje się  tego całkiem sporo...

Dziś rano miałam okazję skosztować jak smakuje taki brunch w jednej z restauracji w naszej dzielnicy (spacerkiem to niecałe 15 minut od domu) 

Adres ten może być ciekawy także  dla turystów planujących zwiedzanie Montmartru, bo restauracja "Au Zaganin", o której chce dziś napisać jest położona na południe od Bulwaru Rochechouart (między stacjami metra Anvers et Barbès-Rochechouart), na prostopadłej do niego ulicy o tej samej nazwie, czyli rue Rochechouart (pod numerem 81).





Restauracja "Au Zaganin" w 9-tej dzielnicy to typowe bistro paryskie, stylizowane na lata 40-te ubiegłego wieku. Serwuje się tam kuchnię francuską i wina ekologiczne.
Nie będę się tu wypowiadać na temat dań obiadowych.
Jako że jadłam tam tylko ów brunch w wersji klasycznej za 19€50 od osoby, ograniczę się tylko do niego. 

Rezerwację zrobiłam smartfonem poprzez aplikację "La Fourchette" (istnieje też strona internetowa  po francusku, angielsku i hiszpańsku). Przy pierwszym użyciu trzeba tam stworzyć swój profil, ale gdy się go już ma, to wówczas rezerwacja jakiejkolwiek restauracji zabiera raptem 30 sekund.

My zarezerwowaliśmy stolik na 11-tą, ale można było już od 10h30 (i nawet po porze posiłku południowego, czyli o 14.00 czy 15h30 !)

Rezerwacji można również dokonać telefonicznie i mailowo. 
Dane kontaktowe są na ich stronie internetowej  (link tutaj : klik)

Dla ciekawostki dodam tylko, że istnieje również "drunch" przed wieczornym posiłkiem (może okazać się praktyczny np przed spektaklem w teatrze)





Na 10h30 chętnych wielu nie było. Gdy przyszliśmy punktualnie o 11-ej sala była jeszcze pusta, ale już kilka minut później zapełniła się błyskawicznie  i zrobiło się gwarno, bo na dzisiejszy brunch rezerwacji było naprawdę dużo (sala ma 48 miejsc).


W zestawie "klasycznym" jest kawa (lub herbata), świeży sok pomarańczowy, świeże pieczywo (bagietki i bułeczki + masło) oraz dwa rodzaje konfitur.  Gdy już zaspokoimy pierwszy głód , na scenie, czyli na stole ukazuje się zestaw główny.  Wygląda imponująco!

Poniżej dwie wersje owego zestawu "klasycznego".  Różnią się one tylko jednym elementem...





Pierwszy zestaw zawiera plastry marynowanego surowego łososia, a drugi plasterki hiszpańskiej szynki serrano.

Zupka była dziś na bazie dyni (jesień zobowiązuje). Jajecznica świeża, ciepła i naprawdę taka jaka lubię. Udekorowano ją smażonym kawałkiem boczku, który udawał chipsa:). Do tego ser Comté, sałata zielona, frytki z batatów (przepyszne), ser z konfiturą owocową i sałatką ze świeżych owoców.

Sporo było tego wszystkiego i jak najlepszej jakości. Naprawdę warto spróbować, więc jeśli tylko macie okazję być w pobliżu (UWAGA: tylko w sobotę lub niedzielę), to ten akurat brunch polecam jak najbardziej. 


Uwaga, to nie jest żaden wpis sponsorowany, a właściciele nie wiedzą nawet, że o nich piszę :)


18 komentarzy:

  1. Pewno bym wybrała drugi zestaw, bo wolę szynkę od surowej ryby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szynka była wyborna. A marynowany łosoś przypomniał mi czasy gdy mieszkałam przez rok w Finlandii, bo to tam właśnie jadłam po raz pierwszy tak przygotowanego łososia ... oj, jak to już dawno :)

      Usuń
  2. Tęsknię za Paryżem. Im częściej tu u Ciebie jestem, tym bardziej tęsknię. Lubiłabym takie śniadanko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podchowaj maluszka i zabierz się do planowania paryskiego wypadu :) Paryż na ciebie czeka :)

      Usuń
  3. je sais à présent ce qu'est un brunch, c'est bien expliqué, joliment présenté Mais les tableaux au mur me plaisent aussi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. C'est une expo temporaire pour promouvoir l'art contemporain :)

      Usuń
  4. Zgłodniałam :)
    Jak będę w Paryżu na pewno tam zajdę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, czy tobie tez posmakuje :) Daj mi potem znać :)

      Usuń
    2. Tylko poczekam na cieplejszy czas. Ostatnia wizyta w Paryżu pod koniec lutego bardzo mnie wymroziła :)

      Usuń
  5. Oooo, palce lizac taki brunczyk;)
    Nika a co to wlasciwie znaczy 'a discretion"? Chyba nigdzie tego jeszcze nie widzialam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, "à discrétion" to to samo co "à volonté", tylko bardziej elegancko wyrażone. Na ogol, mowiac o alkoholu lub napojach mowi sie raczej "à discétion", a w stosunku do jedzenia czesciej "à volonté". Sens jest dokladnie taki sam : dowoli, bez ograniczen, tyle ile mamy ochote wypic/zjesc.

      Usuń
    2. Aaaa, dziekuje:) Dobrze wiedziec;)

      Usuń
  6. Jakże inny to świat niż mój i inne smaki. Dobrze, że Twoimi oczami można to chociaż zobaczyć. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubie próbować nowych rzeczy, ale chętnie tez wracam do znanych i lubianych tradycyjnych smaków.
      A co do próbowania nowych rzeczy, to przypomniały mi się ogromne kości ze szpikiem, o których pisałam tu :
      http://notatkiniki.blogspot.fr/2013/04/kosc-na-talerzu-specja-dla-koneserow.html

      Usuń
  7. Frytki z batatów? To ciekawe! Trzeba będzie spróbować. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oprócz bagietki i białych bułeczek biorę wszystko! Pysznie:)
    Sposób podania jajecznicy w takim kielichu bardzo mi się podoba;)

    OdpowiedzUsuń