Ostryga z Leucate |
Nieco na północ od Perpignan, ale już w sąsiednim depertamencie Aude (11) hodowane są w miejscowosci Leucate ostrygi.
Ostrygi z Leucate hodowane są w tzw parkach, w morskiej wodzie na zalewie o nazwie Etang de Leucate. Piszę zalew całkiem świadomie, bo dosłowne tłumaczenie słowa Etang jako staw wprowadza nas Polakow w błąd. Nie są to bowiem żadne stawy hodowlane sztucznie stworzone, a zalew utworzony na przestrzeli tysiącleci w sposób naturalny, gdzie od wieków łowiono dzikie ostrygi i dopiero od XIX wieku rozpoczęto prawdziwą hodowlę w nowoczesnym tego słowa znaczeniu.
Tuż nad samym zalewem znajduje się bardzo fajne miejscem gdzie można niedrogo zjeść u hodowców świeże ostrygi. Oczywiście można je też kupić na wynos, bo taki jest pierwotny cel tego miejsca.
W Polsce nad Bałtykiem mamy nasze smażalnie ryb, a tu w Leucate mają swoje "ostrygownie", czyli bezpretensjonalne bary z ostrygami , małżami i palourdami (nie znam polskiego odpowiednika, ciekawe czy istnieje*)
* Francuskie slowo palourde to :
po angielsku - clam
po hiszpansku - almeja,
po katalonsku - cloïssa,
po wlosku - vongola,
po portugalsku - amêijoa.
A we francuskiej Prowansji używa się słowa clovisse, a nie palourde.
Bary z ostrygami należą do hodowców ostryg i znajdują się w bezpośredniej bliskości zalewu, gdzie te ostrygi są hodowane |
Wybrane przez nas miejsce degustacji zachęcało wesołymi kolorami... |
Była to pora podwieczorku, więc bary świeciły pustkami. Tylko gdzieniegdzie siedział jakiś turysta, a większość klientów kupowała ostrygi na wynos.
Nic sobie nie robiąc z francuskich konwenansów godzinowych (świętokradztwo !! :), postanowiliśmy zjeść podwieczorek składający się z paru ostryg, małży i palourd. Wszystko na surowo, prosto z wody , otwarte na naszych oczach i skonsumowane z dodatkiem chleba z masłem i kieliszka wytrawnego chardonnay
Tu jeszcze w basenie z morską wodą wewnątrz naszego sklepo-baru :) Górne zdjęcie z lewej - to palourdy. Dolne z prawej - to małże. Reszta to ostrygi rożnych rozmiarów. |
Powyżej trzy zdjęcia z lewej strony przedstawiają od góry do dołu: ostrygę Leucate, małże i palourdy.
Te akurat małże pochodziły z pobliskiej hodowli w Hiszpanii (to tylko kilkadziesiąt kilometrów i najwidoczniej właściciel chciał urozmaicić proponowane "menu"). Ostrygi zaś i palourdy pochodziły z hodowli właściciela "naszego" baru.
Zdjęcie u dołu (pośrodku) to zestaw za 6€ pod nazwą "Le Petit Bigorneau"
(3 ostrygi, 3 małże, 3 palourdy).
Bigorneau, to po polsku barwinek, rodzaj ślimaka morskiego.
Zestaw nazywa się więc "Mały Barwinek"
W prawym dolnym rogu zaś mój zestaw za 10€ o nazwie "Le Petit Catalan"
(6 ostryg, 6 małży i 6 palourd).
Tutaj o tłumaczenie jest prościej :)) "Mały Katalończyk"
A oto i cennik ostryg i małży w sprzedaży na kilogramy "na wynos"( cena małży zależy od rozmiaru, a były ich tam akurat cztery rożne ) |
Dolne lewe zdjęcie : kuter wracający z parku hodowli ostryg
(widoczny na prawym górnym zdjęciu na linii horyzontu)
Tutaj już wyraźniej widać park hodowli ostryg na zalewie |
A bliżej brzegu te słupki w wodzie służą do przyczepiania specjalnych koszy-pulapek na dzikie węgorze. To z takiego miejsca, ale bliżej Perpignan, pochodziły dzikie węgorze, o których pisałam już kiedyś TUTAJ (KLIK) |
Fajnie tam masz:) My to czasem wyskakujemy w góry na jakiś obiadek. Też jest nieźle, ale jednak jedzenie świeżych ostryg to o wiele atrakcyjniejsza rzecz, jak dla nas. Dobrze, że robisz tyle zdjęć - jest na co popatrzeć, dzięki!
OdpowiedzUsuńLubie probowac "produktow lokalnych". Moze to dlatego owoce morza jadam glownie nad morzem? Te same ostrygi czy palourdy nie maja dla mnie tego smaku w miescie i nad morzem.
UsuńKiedy sobie pomysle, ile kilometrow musialy przejechac np do Paryza... Pod tym wzgledem wyznaje zasade slow food, im blizej producenta tym lepiej :))
Pozdrawiam :)
dziękuję za dołączenie do grona obserwatorów - dzięki temu mam przyjemność odkryć Twój blog, nota bene, bardzo ciekawy! Zapraszam też na mojego bloga podróżniczego i o życiu:)
OdpowiedzUsuńja tam osobiście wolałabym, żeby nad naszym morzem były raczej takie właśnie ostrygownie, jak tu:)
Dzieki za wizyte, widze, ze oba twoje blogi sa ciekawe choc odmienne... Mnie te "ostrygownie" podobaja sie wlasnie z powodu bliskosci do morza. Siezy towar, morska bryza i czegoz wiecej trzeba, szczegolnie gdy rozpoczyna sie urlop (byliśmy tam w miniona sobote)...
UsuńPozdrawiam :))
Jak patrzę na te "muszle" to dostaję gęsiej skórki XD
OdpowiedzUsuńMusze jednak zapytać jak smakowały?? Przyznam, że nie potrafię i chyba się nie przekonam do nich nigdy :D
Kiedys, ponad 20 lat temu tez tak myslalam, ale czas mijal a ja z ostroznej degustatorki stalam sie stopniowo degustatorka zapalona. Moze to dlatego, ze przez lata jezdzilam na wakacje do portowego miasteczka w poludniowej Bretanii:)
UsuńW kazdym razie nic na sile :)
Narobilas mi smaka, uwielbiam ostrygi! A palourde to nie wiem czy nie sa "po naszemu" przegrzebki, ale reki sobie za to nie dam uciac. ;)
OdpowiedzUsuńJa, jak widac rowniez, choc moje poczatki milosci do ostryg byly wrecz "oporne", ale to juz tak dawno temu, ze sie nie liczy :))
OdpowiedzUsuńPrzegrzebek to po francusku Coquille Saint-Jacques. Moze miec nawet 15, do 20 cm, a przecietnie ma 10 cm.Jego jedna czesc muszli jest plaska, a ta wypukla jest symbolem pielgrzymujacych do Compostelli..
Palourde natomiast ma tak z 3-4 cm i wyglada duzo skromniej? Smak tez ma inny.
Bede szukac dalej, moze w koncu odkryje w jakims atlasie zoologicznym:))
Uwielbiam owoce morza pod kazda postacia i strasznie ci zazdroszcze takich wypadow:) Przypomnialy mi sie poczatki kiedy pierwszy raz sprobowalam ostrygi i nie bylam nimi zachwycona a teraz jesli tylko mam mozliwosc to tez wyzeram caly talerz:))
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo. Początki bardzo ostrożne, a teraz zjeść 12 ostryg to dla mnie pestka :)
Usuń"La Petit Catalan" coś w sam raz dla mnie na teraz :)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam owoce morza i jak tylko wyjeżdżam z kraju staram się zaspokoić mój "głód"
Tu w Barcelonie też tylko nimi się żywię :)
Barcelona to doprawdy piękne miejsce i produkty morza obecne są na pewno w każdym menu restauracyjnym... :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę <3
OdpowiedzUsuń