Ostatnia niedziela maja w tym roku to nie
tylko Dzień Matki w Polsce i Francji, lecz również Święto Osiołka w małej,
katalońskiej wiosce Biure, położonej pół godziny samochodem od granicy z
Francją w Perthus (w Hiszpanii Święto Matki obchodzono w pierwszą niedzielę maja).
Jest to mała,
przyjemna wioska, gdzie mieszkańcy robią wiele, by ożywić sielankową
codzienność. W organizację Święta Osiołka zaangażowani są chyba prawie wszyscy
mieszkańcy.
Niektórzy dekorują ulice kompozycjami z gałązek i płatków kwiatów.
Inni pieką ciasta, które sprzedawane są potem na kiermaszu. Przybywają też
hodowcy osiołków, no bo jakże tu świętować Fira del Burro bez prawdziwych osiołków
i spacerów na ich grzbiecie dla dzieciarni?
Na kiermaszu było też stoisko z lokalnymi
wędlinami, gdzie ja także nie omieszkałam zakupić kilku wyrobów do degustacji i zabrania
ze sobą do mej północnej Arkadii.
Dość dużym powodzeniem cieszyło się stoisko z
lampami, lusterkami i innymi przedmiotami wykonanymi z gałęzi i z korka (bo
korkowców w okolicy nie brak).
Było tez stoisko ze starociami, na którym nie brakło
kul armatnich z czasów wojny hiszpańsko-francuskiej (koniec XVIII w.)
znalezionych przez mieszkańców w okolicy Biure, gdzie toczyły się wówczas ostre
walki.
Było też stoisko regionalnego biura informacji
turystycznej z obszerną dokumentacją, stoisko z używanymi książkami po
katalońsku i po hiszpańsku oraz z zabawkami
i kiczowatymi gadżetami dla dzieciarni.
Pogoda dopisała choć rano było tylko 12
stopni… Cała wioska przystroiła się do tej świątecznej niedzieli, a w lokalnej
sali sportowej (tak, tak, maja śliczną salę sportową wybudowaną jeszcze przed
kryzysem, który trwa od 2008) szykował się bankiet z fidueą na 200 osób.
Przybyło tez dużo gości z zaprzyjaźnionej wioski Montesquieu, leżącej po
francuskiej stronie pasma Albères. Niestety nie mogłam spróbować tego smakowitego
dania, gdyż mieliśmy już inne plany. Może w przyszłym roku?
To dopiero początek gotowania... niestety nie mogłam zostać by zobaczyć efekt końcowy |
Miło jest obserwować zaangażowanie mieszkańców
w organizacje takiego święta…
No i ten malusi osiołek…. Prawie miałam ochotę
wziąć go ze sobą J , choć pewnie i tak by się nie dał zabrać od mamy Osiołkowej…
Kościół |
Kaskada pelargonii |
Zeszłego lata ogromny pożar, który wybuchł na
granicy francusko-hiszpańskiej spustoszył lasy nawet wokół Biure. Do tej pory wokół wioski widać kikuty
czarnych drzew i krzewów… Sama wioska w końcu nie ucierpiała zbytnio, ale mieszkańców
ewakuowano i niejeden znalazł potem stopione szlauchy ogrodnicze czy zabawki w
ogródku… Gorąco było… dosłownie i w
przenośni…
I to właśnie lubię we Francuzach - potrafią cieszyć się życiem, mają motywację, żeby wspólnie coś zrobić, wspólnie się bawić, etc. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńAkurat w Biure organizatorami byli Katalończycy, bo wioska leży po hiszpańskiej stronie. Francuzi zaś byli tylko gośćmi... Twoją ocenę jednak można zastosować do obu nacji, bo oni tu wszyscy lubią cieszyć się życiem i wspólnie się bawić. W zasadzie każdy pretekst jest dobry i stąd chyba tyle różnych świąt i festynów: Święto Karczocha, Święto Truskawki, Święto Czereśni, Święto Sardynki, Święto Cebuli, Calçotada itp itd... Też mi się to bardzo podoba :)
UsuńŚwięto Sardynki w Murcii super sprawa:)
UsuńSzkoda, że Murcia jest ode mnie tak daleko... Święto Sardynki na pewno by mi się spodobało, bo bardzo je lubię pod każdą postacią (no, może oprócz surowej:)
Usuńoch jej ale śliczny osiołek ..
OdpowiedzUsuńpodziwiam pelargonię .. i Pireneje w oddali .. .las się odrodzi .. taki cykl przyrody
Tes photos son belles et tu retransmets bien l'atmosphère
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nawet osiołki mają swoje święto:). Śliczna miejscowość a ta ławka na jednym ze zdjęć poprostu zachęca aby tam usiąść i tak siedzieć, i siedzieć i siedzieć...A Dzień Matki w Hiszpanii obchodzi się w pierwszą a nie drugą niedzielę maja i to nie tak że zwracam Ci uwagę czy coś:).Więc nie bądź zła:)
OdpowiedzUsuńNo coś ty! Wręcz przeciwnie, dzięki serdeczne za uważną lekturę mych tekstów :) i zwrócenie uwagi na błąd:))). Już poprawiłam.
UsuńCo do ławeczki, to mnie zauroczyła. Niby nic, a takie to ładne. I aż się prosi by przysiąść i zadumać się ...
Pozdrawiam i zapraszam ponownie :)
Nika
Niko, fantastyczna relacja, fantastyczne klimaty! Od razu jakoś się zrobiło szarzej wkoło mnie. :( Zatęskniłam za wakacjami, za targami z serami, a tego osiołka to bym bardzo chciała dotknąć. Cudo!
OdpowiedzUsuńDodałam link u siebie,może więcej osób zechce przyjść i go popodziwiać ;)
przyszłam za Anką:)
Usuńcudnie tam i ten osiołek..
Pozdrawiam:)
Dziekuje serdecznie... Osiolek byl po prostu rozczulajacy:)
UsuńJa dzis w Brukseli podobnie jak ty w szarosci i tesknie do slonca, ktorego mielismy tu wczoraj cale pol dnia (i to juz chyba bedzie na tyle do piatku:)
Pozdrawiam
Nika
ja też za Anką ;)
UsuńOsiołek jest tak przecudnej urody, że nie mogę się napatrzeć! Z chęcią bym go wymiziała i wyprzytulała :)))
He, he, gdzie Anka, Viki i Alucha, tam i ja, tra ta ta ta!
UsuńFajnie było przenieść się na chwilę w całkiem inne klimaty. A osiołek - wiadomo, też bym go chciała zabrać na nasz trawnik. ;)
PS. Dobrze, że objaśniłaś, że pan międli w paszczy lizaka, a nie papierosa, bo już się zamierzałam oburzyć. :)
no to mnie osiołek przywiódł od Anki, i wiesz co rozmarzyłem się kurka, tak sugestywny opis :)
OdpowiedzUsuńRafał vel lipton_ER
Osiołki przesympatyczne, maki przepiękne.
OdpowiedzUsuńO.