poniedziałek, 24 czerwca 2013

Michel Galabru, czyli 90-latek na scenie





Michel GAlabru i Louis de Funés,
 jako najslynniejsi francuscy żandarmi
(fot.internet)
Któż by go nie znał z twarzy jako miłego żandarma  adjutanta Gerber'a?  To właśnie ta rola przylgnęła do niego na całe lata, choć filmy takie jak np "Żandarm z Saint-Tropez" były słynne głównie dzięki Louis'owi de Funes, a Michel Galabru nakręcił przecież wiele innych i różnorakich przez kilkadziesiąt lat swej kariery.


   Michel Galabru urodził się 27 października 1922 roku, czyli w październiku 2012 roku skończył dokładnie 90 lat

I wyobraźcie sobie, że nadal gra w teatrze! 

   Miałam okazję widzieć go parę dni temu w sztuce według tekstów Pagnol'a w Teatrze Saint Georges w Paryżu w sercu dzielnicy Nowe Ateny (9-tka). 

   Teatr ten nie należy do najstarszych w Paryżu, bo powstał "dopiero" w 1929 roku. Leżał nieco na uboczu w stosunku do najpopularniejszych wówczas teatrów na bulwarach. 
Po spektaklu
W zasadzie jego lata największej sławy przypadły dopiero na lata powojenne (po 1948) i okres ten trwal przez 35 lat. Teraz ma on nadal ustaloną pozycję w rankingu teatrów paryskich i od lat wystawia się tam niezłe komedie. 

  
Michel Galabru gra tu w trzech jednoaktówkach według Pagnola. Za każdym razem jest proboszczem lub zakonnikiem. 

Ponieważ nie wolno robić zdjęć podczas spektaklu, sfotografowałam te wywieszone przy wejściu do teatru.





















   Jest po prostu niesamowity! 90 lat !? Kto by pomyślał? Nie biega może i nie skacze po scenie jak młodzieniaszek, ale jakaż żywość umysłu, cięty język i ta jego MIMIKA ! Lekkie uniesienie brwi, grymas i już sala zanosi się śmiechem...

  Jakie szczęście, że miałam ze sobą lornetkę, bo choć teatr niewielki, to nie zawsze można dojrzeć rysy twarzy gdy się siedzi na balkonie...

   To był bardzo wartościowy wieczór pod każdym względem. Nie co dzień bowiem możemy obserwować na scenie ludzi tak wyjątkowych. Owacje i brawa na stojąco były wręcz wzruszające.

Owacje na stojąco.
Zdjęcie kiepskie, bo pstryknięte telefonem.
Ta biała postać to Michel Galabru jako proboszcz.


Przewidziano tylko 60 wieczorów, więc jesli ktoś ma okazję być aktualnie w Paryzu, to szczerze polecam taki wieczór z Michelem Galabru. 

Jako ciekawostkę dodam, iż jednym z trojga pozostałych aktorów jest Jean Galabru, syn Michela. Dla szerokiej publiczności jest to aktor mniej znany, ale jego gra była równie świetna co i ojca. 
Wycinki z prasy wywieszone w gablotce przy kasie teatru.


A poniżej kilka zdjęć z wnętrz teatru St. Georges zrobionych jeszcze przed spektaklem.
Bardzo lubię ten bordowy kolor tak typowy dla teatralnych widowni i foyer.








3 komentarze:

  1. Dziękuję za polecankę, znakomity pomysł na obejrzenie aktorstwa w starym, dobrym wydaniu. Przypomina mi się nasza Irena Kwiatkowska, która grała prawie do 100 lat a dokładnie do 99 roku życia w Teatrze Polskim w Warszawie w Zielonej gęsi Gałczyńskiego. Znakomicie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże miło się dowiedzieć, że jeden z ulubionych aktorów jest wciąż w formie. Widziałam z nim wywiad - już parę ładnych lat temu - w telewizji francuskiej. Niby wywiad, a jak kabaret - nie można było się nie śmiać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, jasne, ze pamietam tego aktora!!! Nie dowiary, ze ma juz 90 lat! Ale jak sie dziarsko trzyma!!!

    OdpowiedzUsuń