Jeden ze znajomych w naszej Południowej Arkadii jest zapalonym wędkarzem i zaproponował, że zabierze moich chłopców (bratanka i syna) na ryby nad rzekę Tech (nieopodal miasteczka Le Boulou).
Chłopcy trochę żartowali, że lepiej się w ogóle nie kłaść, niż tak wcześnie wstawać, ale jakoś dotarło do nich, że na ryby trzeba wcześnie wstać wyśpiwszy się jednak trochę :)
No cóż, nastolatki maja to do siebie, że do skowronków raczej nie należą :)
Rano punkt szósta obudziłam ich więc i już po parunastu minutach małżonek wyruszył z nimi ku domowi naszego Wędkarskiego Instruktora.
Po jakiejś godzinie wrócił sam (naturalnie małżonek, a nie Instruktor) , przygotowaliśmy piknik na śniadanie i ruszyliśmy do nich nad rzekę.
Poranki bywają różne, czasem góry lubią okryć się białą mgiełką :) Tu widok na wpadające do Morza Śródziemnego pasmo pirenejskie Albères |
Co minutę inny widok : tu Albères z prawej i słońce wschodzące nad morzem |
Złote promienie słońca odbijają się w Morzu Śródziemnym ... |
Lubię patrzeć na góry i ich różne odcienie szarości ... |
Droga do naszych wędkarzy nie należy do najłatwiejszych. Zwykły samochód tam nie dojedzie. Potrzebna terenówka (albo własne nogi) |
Gdy do nich dotarliśmy, okazało się ze maja już sporo drobnych rybek na tzw. friture |
Początek połowu |
Nauka Cierpliwości (przez duże C) |
Aż nagle zorientowaliśmy się , że kilka godzin minęło jak z bicza strzelił.
Między "śniadaniem na trawie" , łowieniem ryb , ich zdejmowaniem z haczyka (tu do końca młodzież odmówiła współpracy i już nawet ja sobie przypomniałam jak się to robi), i zakładaniem nowej przynęty, czas minął niepostrzeżenie i słońce świeciło coraz silniej. Pora więc była zakończyć ten pierwszy wypad na ryby naszych chłopców.
Smażenie "friture" w głębokim oleju poszło już błyskawicznie... |
Błyskawicznie poszło też jedzenie usmażonych rybek z aïoli, w czym żaden z panów współpracy już nie odmawiał :) |
--------------------
Niech żyje slow life :))), czyli żyjmy wolniej kiedy tylko się da.
W życiu bym tych robali nie dotknęła!!!!
OdpowiedzUsuńChoćbym już miała nigdy ryby nie zjeść !!!
Widoki piękne i na pewno fajnie się odpoczywa, kiedy można sięgnąć spojrzeniem tak daleko :)
Jestem za! :) Jeszcze nigdy nie byłam na rybach. Trzeba dopisać do listy "must do" ;)
OdpowiedzUsuńJa wprawdzie na rybach juz bylam ale sama nigdy zadnej nie zlowilam. Takie swiezutkie, prosto z patelni smakuja wysmienicie! Palce lizac:)
OdpowiedzUsuńZ życiem "wolniej" się zgadzam, ale na wędkowanie mnie nie namówisz...;o)
OdpowiedzUsuńoriginale partie de pêche et excellents poissons car j'y ai eu droit aussi (et tout prêts en plus!), même sans pêcher !
OdpowiedzUsuńPiękne widoki :)
OdpowiedzUsuńO.
Miejsce piekne, wolalabym dotykac robakow, niz patroszyc ryby:)
OdpowiedzUsuń