Nieoceniona Montgomery (http://slowemmalowane.blogspot.fr/2013/07/jennifer-l-scott-lekcje-madame-chic.html) podsunęła mi przed kilkoma dniami niezwykłą lekturę: książkę amerykańskiej dziennikarki, która spędziła rok w eleganckiej francuskiej rodzinie i wszystkim, czego się od niej przez ten rok nauczyła-opisała. Jedną z takich nauk była sztuka podróżowania-niekoniecznie w krótkich spodniach, adidasach i spranym t-shircie, ale zawsze elegancko. No, może krawat to lekka przesada, ale jak to mawiają Francuzi w sztuce savoir-vivre'u lepiej być zbyt ubranym niż za mało!
Dziękuję Holly za miłe słowa, a Tobie za odwiedziny u mnie:) Od czasu przeczytania "Madame Chic" powróciłam do swoich zainteresowań wszystkim co związane z Francją - co, zawsze odkładane było na potem, książka uświadomiła mi, że czas przecież płynie i jak tak dalej pójdzie to nigdy owe "potem" na przyjemności nie nastąpi:)) Wpadam więc na Twojego bloga dzięki blogowi Justyny-o Francji. Tak, potwierdzam, madame Chic, zdaniem autorki książki, zawsze była nienagannie ubrana, nawet gdy wychodziła do sklepu za rogiem:) Serdeczności! Beata - montgomerry
Nieoceniona Montgomery (http://slowemmalowane.blogspot.fr/2013/07/jennifer-l-scott-lekcje-madame-chic.html) podsunęła mi przed kilkoma dniami niezwykłą lekturę: książkę amerykańskiej dziennikarki, która spędziła rok w eleganckiej francuskiej rodzinie i wszystkim, czego się od niej przez ten rok nauczyła-opisała. Jedną z takich nauk była sztuka podróżowania-niekoniecznie w krótkich spodniach, adidasach i spranym t-shircie, ale zawsze elegancko. No, może krawat to lekka przesada, ale jak to mawiają Francuzi w sztuce savoir-vivre'u lepiej być zbyt ubranym niż za mało!
OdpowiedzUsuńTo musi być ciekawa lektura :) Może uda mi się znaleźć i przeczytać.
UsuńDzięki za podpowiedź :)
Dziękuję Holly za miłe słowa, a Tobie za odwiedziny u mnie:) Od czasu przeczytania "Madame Chic" powróciłam do swoich zainteresowań wszystkim co związane z Francją - co, zawsze odkładane było na potem, książka uświadomiła mi, że czas przecież płynie i jak tak dalej pójdzie to nigdy owe "potem" na przyjemności nie nastąpi:)) Wpadam więc na Twojego bloga dzięki blogowi Justyny-o Francji. Tak, potwierdzam, madame Chic, zdaniem autorki książki, zawsze była nienagannie ubrana, nawet gdy wychodziła do sklepu za rogiem:)
UsuńSerdeczności!
Beata - montgomerry
Biedak:) Ale fakt, jak pisze Holly - jednak francuski szyk to francuski szyk:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia bardzo ciepłe:)
Tego francuskiego szyku bywa coraz mniej na dworcach i dlatego ten facecik w garniturku i z wachlarzem tak odstawał :)
UsuńMoże Bidulek jedzie się oświadczyć ?? ;o)
OdpowiedzUsuńA kto wie? :)) Może jemu było gorąco ze strachu , a nie dlatego że termometr wskazywał trzydzieści parę stopni :)
UsuńUn traider à mon avis: au fait on pourrait écrire un roman à partir de cette photo là !
OdpowiedzUsuń