środa, 2 stycznia 2013

Zupa cebulowa a Stanisław Leszczyński

    Co można zrobić z niczego? No, powiedzmy, że prawie z niczego? Wiele jest potraw prostych, a do nich należy z całą pewnością tradycyjna francuska zupa cebulowa. 
     Cebula, oliwa, masło, mąka, ewentualnie kostka rosołowa i już mamy zupę. A jeśli jeszcze znajdzie się w kuchni żółty ser i chleb, to mamy nawet jej elegancką wersję. 

     Zupę cebulową podaje się we Francji np na weselach tak gdzieś przed świtem, żeby dodać sił i postawić na nogi zmęczonych weselników. Jada się ją również nazajutrz po obficie zroszonych alkoholem wieczorach sylwestrowych i karnawałowych. 
Jadają ja prędzej czy później wszyscy turyści, podczas zwiedzania Paryża i w ogóle Francji. W Bretanii nadal często podaje się ją nowożeńcom po nocy poślubnej.

      Jednym słowem, jest to typowa, tradycyjna zupa wiejska, która na stałe weszła do repertuaru gastronomii francuskiej.
Wedle niektórych legend stało się to już za czasów Ludwika XIV.  

   Według innych stało się to za czasów Ludwika XV za przyczyną naszego Stanisława Leszczyńskiego. 
Ponoć podczas którejś z podróży do Wersalu w odwiedziny do swej Królowej-Córki (czyli do Marii Leszczyńskiej, żony Ludwika XV), zatrzymał się jak zwykle w oberży "Pod Złotym Jabłkiem" w  miejscowości Châlons-en-Champagne.
Sześć cebul wystarczy w zupełności
 na zupę dla 4-5 osób



Ja szatkuje cebulę dość drobno,
 ale niektórzy wolą ją kroić w piórka

Podano mu wówczas zupę cebulową, która posmakowała mu do tego stopnia, iż zażądał aby oberżysta pokazał mu osobiście sposób w jaki ją przygotował. Stanisław Leszczyński ponoć wszystko kazał zanotować i wprowadził potem na dworze wersalskim jako nową modę. Moda przyjęła się tym bardziej, że zupa okazała się doskonale maskować zapachy win i innych mocnych trunków. 


     Może to stąd wzięła się jej wielowiekowa kariera na francuskich stołach?

Nawet jeśli historyjka o Stanisławie Leszczyńskim jest tylko legendą, to zawsze miło wspomnieć o tym polskim akcencie. 


     Dziś wieczorem naszła mnie ochota na zupę cebulową. Nie żebym musiała maskować nadmierne spożywanie alkoholu :) , ale bardziej "na rozgrzewkę", bo przez cały dzień wiał bardzo silny wiatr i nieźle  nas przewiało.

       Szybko więc obraliśmy kilka cebul, a robot je poszatkował. Do garnka wrzuciłam kawałek masła (na oko tak z 50g) i wlałam trochę oliwy z oliwek.  Po dodaniu poszatkowanej cebuli zeszkliłam ją przez kilka minut cały czas mieszając drewnianą łyżką. Następnie dodałam czubatą łyżkę mąki pszennej i nadal mieszając dopiero teraz lekko zrumieniłam całość. Gdy uznałam, że cebula zaczęła się wystarczająco już rumienić, dolałam około półtora litra zimnej wody i ciągle mieszając poczekałam aż się zagotuje. 

Porcje zupy przed
 "udekorowaniem"
Następnie dodałam sól, pieprz biały, dwie małe kostki rosołowe, zmniejszyłam ogień i pozostawiłam zupę na 20 minut na "dogotowanie". 

W tym czasie przygotowałam ser tarty i włożyłam pieczywo do tostera.

Po dwudziestu minutach rozlałam zupę do żaroodpornych miseczek ceramicznych, wrzuciłam kawałki pieczywa z tostera (można je pokruszyć lub włożyć w całości) , posypałam tartym serem i włożyłam na minutę do piekarnika nastawionego na funkcję "gril". Chodziło po prostu o rozpuszczenie sera i lekkie jego zrumienienie.

I to wszystko, zupa "prawie z niczego" gotowa !




Smacznego!


***************
Składniki:
5-6 cebul
50 g masła
1 czubata duża łyżka mąki pszennej
"chlust" oliwy z oliwek
sól
pieprz
2 kostki rosołowe
1,5 l wody

pieczywo z tostera i ser żółty jako dodatki

3 komentarze:

  1. Mniam:) Wyglada smakowicie. Koniecznie musze wyprobowac:)
    Pozdrawiam cieplutko,
    O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! A to się zgrałyśmy z tą zupą :) Nawet miski mam podobne. Kiedyś spróbuję tej wersji z pływającą grzanką i serem, wygląda na pewno bardziej intrygująco. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pysznie się prezentuje Twoja zupka, chętnie wypróbuję Twoją wersję :-)

    OdpowiedzUsuń