Galette des Rois to rodzaj ciasta, a raczej
placka z ciasta francuskiego nadziewanego
masa migdałową. Jednakże trudno
jest tłumaczyć taką nazwę jako Królewski placek czy placek Króli. Nazwa Galette
des Rois uzyskała bowiem niemalże rangę nazwy własnej.
Nie ma chyba we Francji rodziny, która by nie
skosztowała Galette des Rois w dniu Trzech Króli.
W sprzedaży pojawiały się one na ogół się po świętach Bożego Narodzenia i można je
było dostać do połowy stycznia. No ale od czego są marketingowcy? Trzy tygodnie
sprzedaży to dla nich zbyt krótko. Od kilku już lat w sieciowych
cukiernio-piekarniach można zakupić Galette des Rois już w połowie grudnia,
albo nawet wcześniej. Prywatne punkty
sprzedaży są bardziej przywiązane do tradycji
i przed świętami kładą nacisk na inne tradycyjne ciasta bożonarodzeniowe
jak na przykład tzw. Bûche de Noël (rodzaj rolady z kremem z założenia przypominający
kawałek drewna).
Ponieważ owa rolada może być przygotowana na
tysiąc sposobów, wybór jest zawsze bardzo trudny, a oferta naprawdę niesamowita.
Bûche des Noël - w pierwszym rzędzie widać dwie i kawałek trzeciej |
W tym samym sklepie sześć innych "okazów" |
Inaczej ma się rzecz z Galette
des Roi (po fr. galette jest rodzaju żeńskiego). Jest to przysmak mniej dekoracyjny,
ale łączy się z jego spożyciem zabawa w Króla. W każdej Galette umieszczone
jest bowiem ziarenko (fève po fr.). To znaczy kiedyś było to ziarenko np fasoli, bo obecnie
wkładane są malutkie figurki porcelanowe. Nikt oczywiście nie wie komu trafi
się owo ziarenko, wiec trzeba jeść uważnie, żeby go nie połknąć (albo nie
złamać zęba).
W moim wpisie o piekarni w
Ille-sur-Têt z 30 grudnia zamieściłam zdjęcie, na którym widać było tradycyjne
Galette des Rois z koronami.
Powyżej nich można zauważyć koronę z ciasta chyba drożdżowego,
bardziej typowa na południu Francji (jak również w Hiszpanii).
Ten, komu trafi się ziarenko zostaje Królem i
ma prawo założyć złotą papierowa koronę sprzedawana razem z Galette des
Roi. Dodam jeszcze, ze placek ten
spożywać się powinno najlepiej letni, co wydatnie podnosi walory smakowe nadzienia,
czyli masy migdałowej zwanej po francusku frangipane.
******
Na
marginesie dodam, że co roku w telewizji francuskiej pokazywane są oczywiście
reportaże z kolekcjonerami owych figurek , a są to niekiedy kolekcje
wielotysięczne. Zawsze sobie wtedy wyobrażam ileż to było placków do
zjedzenia…. :)
******
Naszła mnie w tym roku ochota na mały
własnoręczny wyrób, ale własnoręczny w
100%, czyli od A do Z. Nie raz już zdarzało
mi się przygotować Galette des Rois, ale na ogół używałam surowego ciasta
francuskiego ze sklepu. W tym roku już dzień wcześniej zabrałam się do
przygotowania ciasta. W dniu Trzech Króli, w niedzielę miałam więc już gotowe
ciasto. Pozostało mi tylko przygotować frangipane – masę migdałową i włożyć
wszystko do piekarnika na 35 minut jak zalecał Jean-Pierre Coffe, emblematyczna
figura tradycyjnej kuchni francuskiej, dziennikarz telewizyjny i autor wielu książek kucharskich i
ogrodniczych.
Używany przeze mnie przepis zanotowałam chyba
z 10 lat temu oglądając któryś z programów świątecznych o tradycjach
kulinarnych we Francji prezentowany właśnie przez Jean-Pierre’a Coffe’a. Jest
bardzo prosty i niezbyt drogi.
Moja Galette des Rois nie jest może tak
piękna, jak te ze sklepu, czy cukierni, ale smak ma wielokrotnie lepszy (jak
stwierdzili degustatorzy rodzinniJ). A w sumie to się liczy chyba najbardziej?
Galette des Rois 2013 |
Porcja na 4 osoby
Składniki na ciasto: Składniki na nadzienie:
250 g mąki pszennej 125 g masła
250 g mąki pszennej 125 g masła
125 ml wody 100 g cukru
sól 125 g migdałów w proszku
185 g masła 2 małe jajka
Przygotowanie ciasta :
wymieszać mąkę, wodę i sól aż do uzyskania
gładkiego ciasta. Włożyć na
dół lodówki na 1,5-2 godziny. Następnie wyjąć je, rozwałkować i dodać pokrojone
w cieniutkie plasterki masło (temperatura pokojowa). Wymieszać podsypując w
razie potrzeby mąką, złożyć na dwa razy i …. do lodówki na następne 2 godzinki.
Następnie wyjąć, rozwałkować i znów złożyć dwa razy. Ponownie wstawić do lodówki.
Przygotowanie
nadzienia :
Utrzeć cukier i
masło. Stopniowo dodawać migdały. Dodać jajko. Ucierać do momentu aż nie będzie
grudek.
Przygotowanie
galette :
Schłodzone ciasto
podzielić na dwie części. Każdą z nich rozwałkować i przy pomocy dużego talerza
wyciąć koło z każdej z nich.
Ciasto można
położyć na płaskiej blasze lub włożyć do płaskiej okraglej foremki. Najlepiej
użyć pergaminu do pieczenia. Wyłożyć nadzienie i nakryć drugim kołem. Połączyć
krawędzie. Naciąć np w kratkę górną wartstwę, aby para mogła uchodzić na zewnątrz.
Posmarować
żołtkiem z drugiego jajka (białko nam zostanie) i włożyć do nagrzanego do 180
stopni piekarnika. Piec 35 minut.
Smacznego !
Teraz to publikujesz? Teraz, kiedy człowiek stara się po świętach jakoś do formy dojść?
OdpowiedzUsuńJak możesz! ;)
Tak jakoś wyszło :) A myślisz, ze np w poście byłoby łatwiej ćwiczyć silną wolę :)))
UsuńZajrzałam do ciebie i dawno się tak nie uśmiałam:)
Niko, dziękuję za ten przepis. Ja jadłam raz to pychaństwo i bardzo mi smakowało. Upiękę niebawem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O.
Tylko koniecznie zaproś kogoś do wspólnego degustowania, bo inaczej istnieje ryzyko, że sama całą zjesz :) Powodzenia!
UsuńMatko jedyna, jakie pyszne góry kalorii!!! A ja się odchudzam po świętach i mam szlaban na słodkości. Bardzo polubiłam mój obecny rozmiar i zamierzam go utrzymać:-))) Chociaż oczy pocieszę...
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
Może więc za rok? :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ładnie bardzo Ci wyszło to ciasto Niko:-)
OdpowiedzUsuńja grzesze kalorycznie i do nadzienia dodaje jeszcze dwie lyzki rumu...
Smakowicie! I Tez lubie Robic Galette!
OdpowiedzUsuń