Poranny, świeży śnieżny puch na balkonie mojej mamy |
Od rana w Warszawie prószył śliczny śnieg. Zupełnie jak w bajce. Taki właśnie śnieg powinien być zawsze na Wigilię, a nie nie w połowie marca :)
No ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Cieszyłam więc oko tym widokiem, aż nagle przypomniał mi się wpis Tofalarii (patrz tutaj) o chodzeniu boso po śniegu.
Miałam ochotę tak się trochę "po-hartować" już dawno, ale jak miałam "pod nogą" śnieg, to akurat byłam chora.
A jak już wyzdrowiałam, to świeżego śniegu nie było, a stary jakoś nie wydawał mi się zbyt "godny" mych stópek :))
Dziś rano warunki były idealne, kilka stopni mrozum balkon akurat dostępny, wiec poszalałam i - o zgrozo ! - potomka tez w to wciągnęłam.
Dowód mego pierwszego boso - śnieżnego szaleństwa :)) |
Potomka, też chciałam udokumentować, ale umknął mi zanim zdążyłam pstryknąć jego ośnieżone stópki :)
Oto ślady "wytuptane" na balkonie przeze mnie i potomka.... 20 sekund "wariactwa", ale ile radości...
Jutro też spróbujemy ...
brrr ja bym się nie dała namówić, straszny ze mnie zmarzluch
OdpowiedzUsuń:))) wiem co czujesz, u mnie za oknem cały czas pada.
OdpowiedzUsuńNiko! Świetnie, cieszę się, że spróbowałaś. Co prawda trafiłaś na głęboki i "ciepły" śnieg. Polecam też na cieniutkiej, zmrożonej warstwie, gdy kontakt ze śniegiem ma tylko podeszwa stóp. ;)
OdpowiedzUsuńL'année dernière, en randonnée en montagne, je me suis essayée à la marche nu pieds dans la neige: j'ai fait 20m : super bien. Mais le retour !!! Si au moins j'avais su marcher sur les mains !
OdpowiedzUsuńhahahahha najbardziej spodobało mi się 2-gie zdjęcie :D
OdpowiedzUsuńZdrowe podejscie do życia i tak trzymajcie. Nalezy się chartować
Cudowny pomysł, Niko! Potomek będzie to pamiętał zawsze:))
OdpowiedzUsuńDzięki za Wiśkę :)
Dziś rano była druga próba 20-to sekundowa. Było dużo prościej i prawie przyjemnie :) Naprawdę polecam :)
OdpowiedzUsuń