wtorek, 19 marca 2013

Dominique Loreau - rocznik 2013 już w sprzedaży!


     Już od stycznia czekałam na ukazanie się nowej książki Dominique Loreau. Nawet zapisałam się w księgarni (wirtualnej), żeby mi ja zarezerwowali i przysłali jak tylko będzie w sprzedaży. Pomyślałam sobie wtedy, że to zupełnie  jak za czasów PRL-u, gdy były zapisy na różne wydania (a i to tylko dla « zaufanych ») J

       Zapisałam się i zapomniałam, żeby się nie niecierpliwić. Kupowałam trochę jak kota w worku, bo poza tytułem „Mon regime bonheur”, nic nie wiedziałam o nowym dziele tej autorki. Najprościej jest chyba przetłumaczyć tytuł jako „Moja dieta szczęścia”. Rozumiecie więc, że jako osoba pragnąca zrzucić parę kilogramów, a do tego ceniąca niektóre poprzednie książki Dominique Loreau, zupełnie świadomie postanowiłam wydać całe 16,90€ i potraktować to jako prezent dla samej siebie (okazji nie brak, zawsze się coś wymyśli, ale z końcu można i bez okazji :)




     Dominique Loreau czytuję już od 2005 roku, czyli od momentu ukazania się francuskiego oryginału jej pierwszej książki „L’art de la simplicité” („Sztuka prostoty”). O tym jak natknęłam się na tę książkę pisałam już w listopadzie (zobacz link).
I choć nie mam zwyczaju  korzystać ślepo z poradników dostępnych na rynku, to w tym przypadku muszę podkreślić, że „Sztuka prostoty” i niektóre z późniejszych pozycji wydanych przez tę autorkę, miały ogromny wpływ na mój sposób myślenia i na coraz silniejsze pragnienie uproszczenia sobie życia codziennego.

     To właśnie od tej pierwszej lektury zaczęła się moja „przygoda” z minimalizmem i moje poszukiwania własnej, racjonalnej drogi świadomej prostoty. Od tamtej pory przeczytałam już wiele opracowań różnych autorów zajmujących się tematyką minimalizmu, ale to właśnie do niektórych książek Dominique Loreau wracam najczęściej. Były też one również moim ulubionym prezentem dla przyjaciół, rodziny i znajomych. Niektórym się przydały i byli zachwyceni J. Inni przeczytali i odłożyli na półkę (albo – mam nadzieję -  podali dalej).

     W ten oto sposób w dniu 9 marca otwierałam przesyłkę z księgarni z „najnowszą” Loreau. I tu zaskoczenie, bo otrzymana książka przypomina raczej zeszyt ćwiczeń jednorazowego użytku, aniżeli jakiś nowy esej czy poradnik.


       Autorka w pierwszej części wyjaśnia dlaczego warto wsłuchać się w samą/samego siebie, nauczyć się odczytywać relacje istniejące między tym co jemy, jak żyjemy, między pogodą, kwartą księżyca, a tym jak się czujemy , czy jesteśmy w dobrej formie i jaki to ma wpływ na naszą (nad)wagę.


      Druga, najważniejsza część książki-zeszytu wygląda jak kalendarz na pół roku (180 dni). Według autorki tyle właśnie potrzeba czasu, aby nasze zapiski i obserwacje stały się dla nas jasne i czytelne. Dopiero wtedy bowiem będziemy korygować ewentualne błędy w żywieniu i higienie życia, gdy zrozumiemy co z czym jest powiązane, co nam służy, a co szkodzi.

       Każda strona tego kalendarza to jeden dzień. Podzielona jest w pionie na dwie części. Z lewej strony zapisujemy fakty, z prawej emocje i odczucia fizjologiczne. Autorka zaprasza nas do półrocznej pracy nad sobą (a może zabawy ze sobą?) i okrasza każdy dzień mottem odnośnie psychologii, diety czy filozofii. Każdego dnia należy zapisac ilość snu, temperaturę zewnętrzną, kwartę księżyca, wagę ciała, miejsce pobytu (dom czy podróż).

        W końcowej części umieszczona została strona, na której notujemy swe wymiary trzy razy: pierwszego, 90-tego i 180-tego dnia.  Po tej stronie jest już tylko „ściąga” czyli tabelka z ilością tłuszczu, węglowodanów i kalorii roznych produktów, mięs, jarzyn i owoców. Służy tylko do konsultowania gdy mamy wątpliwości z wyborem jedzenia. Absolutnie niczego nie trzeba zliczać i mierzyć na co dzień.


      Odczekałam ponad tydzień zanim zabrałam się do pisania tego tekstu, bo nie byłam pewna czy podjąć się takiego półrocznego wyzwania. W końcu stwierdziłam, że trochę to będzie może uciążliwe, ale spróbuję w ten sposób popracować nad sobą.  Za pół roku zdam wam relację co z tego wyszło J
Zapiski zaczęłam od pierwszego poniedziałku po otrzymaniu przesyłki z książką, bo kalendarz w niej zaczyna się od poniedziałku. Od tygodnia więc zapisuję wszystko co jem, ile godzin śpię, jaka jest moja „aktywność” ruchowa, leki, samopoczucie i oczywiście waga. Póki co nie wiem czy tego typu notatki pomogą mi w jakiś magiczny sposób zrzucić zbędne kilogramy. Niemniej jednak już po tych paru dniach pozwalają one zauważyć korelację między snem, zmęczeniem, podjadaniem a samopoczuciem. A ten fakt, jest według Dominique Loreau najważniejszym elementem dochodzenia do swej optymalnej formy.

     Gwoli ścisłości dodam, że ta książka-zeszyt nie jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla kobiet. I nie tylko w celu odchudzania się. Mogą z niej skorzystać bez problemu i mężczyźni i kobiety, i ci ze zbędnymi kilogramami i ci ze złym samopoczuciem. Cel jest szczytny, a jego osiągnięcie w naszych rękach (tzn w tej jednej, którą piszemy J).


        Z innych pozycji wydanych przez Dominique Loreau poza pierwszą „Sztuka prostoty”, cenię jeszcze trzy inne. Mam je w swojej biblioteczce i wracam do nich od czasu do czasu.
Są też takie, które mnie zawiodły i jedno ich przeczytanie wystarczyło, po czym puściłam je dalej „w świat”.
Nie przypadła mi do gustu książka z cytatami i poezjami o deszczu. Nie podpasowała mi też książka o posiadaniu 99 przedmiotów. Miałam też kiedyś Kakebo (zeszyt do prowadzenia rachunków domowych) i okazał się zupełnie niepraktyczny w moim przypadku, więc pozostałam przy mojej metodzie prowadzenia rachunków i opracowywania budżetu (oprogramowanie Tout compte fait).

      Z poniższej listy książek wydanych przez Dominique Loreau , ponad połowy nie polecam. Ale te, które polecam, mogą być inspiracją  do wypracowania własnych metod, do zastanowienia się nad naszym stosunkiem do otaczających nas przedmiotów, ludzi i spraw. Dla wielu już są taka inspiracją, bo autorka jest coraz bardziej znana i tłumaczona na całym świecie.
  

2005

« L'art de la simplicité, simplifier sa vie, c'est l'enrichir »   POLECAM 
Éditions Robert Laffont
Polski tytuł: "Sztuka prostoty"


2007

« L'Art des listes : simplifier, organiser, enrichir sa vie « 
Éditions Robert Laffont
Polski tytuł : "O sztuce planowania"


2008

« L'art de l'essentiel »   POLECAM
Éditions Flammarion
Polski tytuł: "Sztuka minimalizmu"



2009

« L'art de la frugalité et de la volupté »   POLECAM
Éditions Robert Laffont
Polski tytuł : "Sztuka umiaru"



2010

« Mon kakebo 2011 japonais, pour tenir son budget sereinement »
Éditions Flammarion


2011

« Faire le ménage chez soi, faire le ménage en soi »    POLECAM
Éditions Marabout

(dodane 27 lipca 2013: Polski tytuł - "Sztuka sprzątania" wyd. 2013)


« 99 objets nécessaires et suffisants »
Éditions Flammarion

« Mon kakebo 2012, agenda de comptes pour tenir sereinement son budget »
Éditions Flammarion

« Aimer la pluie, aimer la vie »
Éditions J'ai Lu


2012

« L'infiniment peu »
Éditions J'ai Lu


2013

« Mon régime bonheur»   Jeszcze nie wiem czy polecam  :)))
Éditions Marabout  



15 komentarzy:

  1. To ja już mam w wirtualnym koszyku sztukę prostoty i umiaru. Ciekawa jestem, czy dasz radę z tym wyzwaniem. ja już nie znalazłabym czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to milej lektury:)
      Ja tez jestem ciekawa, czy wytrwam z tym notowaniem i przede wszystkim, czy nauczę się odczytywać "powiązania". Jeśli się uda, to obiecuje zrobić podsumowanie za te pól roku:)

      Usuń
  2. Oj, to chyba nie jest pozycja dla mnie (nigdy się nie odchudzałam i chyba jem dość dobrze). Jednak muszę potwierdzić, że codzienne zapiski różnych parametrów uwrażliwiają człowieka na to, co ze sobą robi. Mój przykład jest prostszy - chciałam kiedyś sprawdzić, ile gatunków roślin jest obecnych w mojej diecie, z tym że jadłam to, co zawsze, nic nie zmieniałam. Zapiski w formie tabelki w excelu prowadziłam przez miesiąc. Wynik mnie zaskoczył, codziennie było to 20-40 gatunków, łącznie było ich ponad 100 (to był kwiecień, więc mało było świeżyzny). Myślę, że wielu rzeczy tak naprawdę o sobie nie wiemy i w sumie fajnie prowadzić takie obserwacje na samym sobie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i dobrze, ze cie taka pozycja nie intryguje. To musi być super nie musieć myśleć o wadze:) Jesteś prawdziwa szczęściarą :)
      Te 100 odmian zjadanych roślin to niesamowita sprawa !

      Usuń
  3. Niko, ta ostatnia, o której piszesz, mnie zaciekawiła. Poszukam jej po niemiecku.
    Pozdrawiam!
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, ze mogą tak od razu nie przetłumaczyć. Jakby co to mogę ci zeskanować przykładową stronę do wypełniania. Do tego zwykły zeszyt wystarczy. Natomiast pierwsza i ostatnia część wymagają jednak tłumaczenia jak należy.
      A te inne pozycje były tłumaczone na niemiecki? Np "Sztuka prostoty"?

      Usuń
    2. Sprawdziłam. Żadna z nich nie została przetłumaczona, przynajmniej ja nic nie znalazłam. Poszukam jeszcze :)
      Dziękuję za gotowość skanowania :) Przy okazji Niko, jak będziesz miała czas :)
      O.

      Usuń
  4. O, ta autorka jest dostępna nawet w Polsce. Choć tylko kilka (chyba 4?) pozycje. Acz nie czytałam, bo mam uraz do wszelkich książek, które mi coś doradzają albo każą zmieniać sposób myślenia, żeby mi było lepiej.
    No dobrze, dobrze, spróbuję. Aczkolwiek patrząc na to, co otrzymałaś w ramach nowej twórczości autorki, to powiem szczerze, że byłabym mocno rozczarowana. Zeszycik "wypełnij sobie sam"? Khmm... I za to każą płacić 16,90 €?! Rozbój w biały dzień. o_O

    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też po polsku naliczyłam cztery pozycje. Na tę pierwszą przed laty wpadłam przypadkiem, bo zaintrygował mnie tytuł i okładka. Jeśli możesz to przejrzyj "Sztukę prostoty" w bibliotece i sama zobaczysz czy ci jej styl pasuje. Nie wszystko jest do zaadaptowania, ale można się zainspirować i o to głownie mi chodzi, gdy piszę "polecam".
      Co do tej ostatniej pozycji, to początkowo byłam rozczarowana. Sama nie wiem czego się spodziewałam. Cena wysoka, tym bardziej w porównaniu do innych, "prawdziwych" książek, tej autorki, które kosztują w kieszonkowych wydaniach około 7 euro. Ale, jak napisałam, to był mój "kot w worku":)
      Dlatego więc stwierdziłam, że spróbuję tego półrocznego notowania. Może za te 6 miesięcy stwierdzę z zadowoleniem, że zamortyzowałam zakup? Zobaczymy

      Usuń
    2. Oby tak było. Cena naprawdę jest kapkę wysoka. Ale z drugiej strony! My tu mieliśmy wybór "myśli" P. Coelho za 35 zł, to co ja się czepiam. LOL

      Ja sobie w pracy przejrzę "Sztukę prostoty" (pracuję w księgarni). :D

      Usuń
  5. Intéressant ! Aussi bien ta présentation que les commentaires. Et les titres des ouvrages, car ils correspondent à ce que je fais dans ma vie. Les titres, veux je dire, car il me manque l'essentiel, lire le contenu. Simplifier, l'art de l'essentiel, les 99 objets etc...Je vais lire !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa recenzja książek Dominiki Loreau. Przedstawiona lista tłumaczeń i terminy ich wydań pokazuje, że na polskie wersje musimy jeszcze trochę sobie poczekać.
    Czytałam sztukę prostoty i sztukę umiaru. Nieco powielają schematy moim zdaniem. Tzn. są bardzo głęboko przesiąknięte filozofią autorki i to je spaja tematycznie, ale nie wiem, czy nie za bardzo.
    Do sztuki planowania i minimalizmu podchodziłam jak pies do jeża i zdecydowałam się nie czytać.
    Zakupiona przez ciebie pozycja przypomina mi książkę Pawlikowskiej - też ma taki kalendarzowy wymiar. Ale tylko o niej słyszałam.
    Tak czy owak, dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem ciekawa, jak idzie notowanie?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notuję skrzętnie i nic nie mogę sama przed sobą ukryć. Widać wszystkie "błędy i wypaczenia" :)

      Usuń